Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kupili kurs za 3190 zł i... zostali na lodzie

Agnieszka Nigbor-Chmura
Chcieli, by ich dzieci lepiej i szybciej się uczyły. Mówią, że zostali oszukani. Rodzice narzekają, że od pięciu miesięcy nie mają kontaktu z rzeszowską firmą Maximus. Zgłaszają się kolejni poszkodowani, potwierdzają zarzuty wobec firmy.

Trudno się dziwić rozgoryczeniu rodziców uczniów Szkoły Podstawowej w Krygu, którzy twierdzą, że padli ofiarami oszustów. Na projekt dotyczący metod efektywnej nauki między innymi szybkiego czytania i zapamiętywania wydali 3190 złotych, niektórzy nawet więcej, bo wzięli kredyt na tę kwotę. Umowy podpisali w grudniu 2013 roku, wpłacając wspomniane środki na konto rzeszowskiej firmy Maximus - Centrum Rozwoju Edukacji. Przez pierwsze pół roku nie mieli zastrzeżeń co do realizacji umowy. Za pośrednictwem tradycyjnej poczty listami poleconymi dzieci wysyłały karty pracy, dość szybko otrzymywały odpowiedź i pracowały na kolejnych materiałach. - Niestety, już w październiku po wysłaniu arkuszy odpowiedź z rzeszowskiej firmy nie dotarła, co więcej próby dodzwonienia się na numery wskazane w formularzu umowy do dzisiaj kończą się fiaskiem. Jeden numer po prostu nie odpowiada, próba kontaktu na drugi kończy się komunikatem - abonent czasowo wyłączony - mówi Halina Ludwin, która dla syna w Maximusie wykupiła projekt Metody Efektywnej Nauki.

Jej mąż, Wiesław dodaje, że nie można też uzyskać kontaktu z opiekunami dziecka przez Skype'a, choć właśnie tą drogą mieli oni wspierać uczniów w rozwoju intelektualnym. - Kontakt z pierwszym opiekunem dydaktycznym naszego syna był, potem w trakcie trwania projektu opiekun się zmienił, a gdy syn próbował się skontaktować, pani do dzisiaj nie odpowiedziała - tłumaczy rozgoryczony ojciec. Tym sposobem projekt, który miał być realizowany przez dwa lata z przerwą wakacyjną i na ferie, został zaniechany. Od pięciu miesięcy syn Ludwinów nie wykonuje kolejnych prac, bo nie ma odpowiedzi zwrotnej po wypełnieniu ostatniego arkusza. - Jasno określono zasady projektu. Syn otrzymał osiem książek z różnego rodzaju zadaniami. Po przepracowaniu pewnych treści miał wypełnić arkusz pracy, odesłać go i dopiero po otrzymaniu odpowiedzi i oceny zabierać się za kolejną partię materiału. Nie ukrywam, liczyliśmy na to, że projekt ułatwi synowi przyswajenie wiedzy i zaprocentuje w gimnazjum. Syn skończył podstawówkę, a my najpewniej zostaliśmy oszukani - tłumaczy Halina Ludwin.

Państwo Ludwinowie z imienia i nazwiska wskazują kolejnych troje rodziców, którzy kupili program i mają podobne doświadczenia. Nie wiedzą, jaką skalę ma ten proceder wśród uczniów w Krygu, w gminie Lipinki w powiecie gorlickim. Kilkoro zgłosiło się na policję, ale by móc wszcząć postępowanie, poszkodowanych musi być więcej. Za pośrednictwem naszej redakcji proszą więc o kontakt wszystkich, którzy podobnie jak oni stracili pieniądze, a firma tak jak wobec nich nie wywiązuje się z umowy. Ludwinom wtórują kolejni rodzice: - W czerwcu córka wysłała ostatnie karty pracy. Najpierw fakt, że nie otrzymałyśmy odpowiedzi zrzucony był na karb wakacji. W lipcu otrzymałyśmy pismo, że zmienia się opiekun dydaktyczny córki. Wielokrotne próby kontaktów z tymże opiekunem, czy to za pośrednictwem Skype'a, czy podanego w piśmie adresu e-mailowego pozostawały bez odpowiedzi. Tak jest do dzisiaj. Prób dodzwonienia się były setki. Można zweryfikować billingi naszych rozmów - dodaje Halina Wójcik, która w Metodach Efektywnej Nauki widziała dla córki szanse intensywniejszego rozwoju intelektualnego.

Podobnie do sprawy odnosi się Magdalena Przybyłowicz, mama szóstoklasistki z Krygu. - W momencie gdy podpisywaliśmy umowę, córka była w klasie piątej szkoły podstawowej. Któregoś dnia wróciła ze szkoły, informując o spotkaniu z przedstawicielami firmy. Mówiła o spotkaniu z rodzicami, które miało jej zdaniem odbyć się w szkole. Tymczasem późnym wieczorem odwiedził nas przedstawiciel firmy, prezentując ofertę i przeprowadzając lekcję pokazową. Byliśmy pod wrażeniem metod pracy i szybkości, z jaką córka przyswajała treści. To wszystko przesądziło o tym, że zdecydowaliśmy się na zakup programu. Inwestycji w dziecko nie przelicza się na pieniądze - mówi Magdalena Przybyłowicz. Tłumaczy, że dopóki opiekunem córki był Krzysztof Habdas, notabene autor ośmiu książek, które otrzymali, wszystko było w porządku. Potem podobnie jak w poprzednim przypadku po zmianie opiekuna kontaktu z firmą i nauczycielem już nie było. - 8 października córka wysłała ostatnie rozwiązane zadania i od tej pory cisza. Nie skutkują też próby skontaktowania się z Centrum Rozwoju Edukacji - dodaje Magdalena Przybyłowicz. W tym samym tonie wypowiedziała się też Helena Tumidajewicz.

O sprawie wie dyrektorka Szkoły Podstawowej w Krygu. - Przedstawiciele firmy na podstawie posiadanych upoważnień i certyfikatów zostali zweryfikowani. Potem w obecności nauczyciela zaprezentowali uczniom swoją ofertę. Czy dziecko podało kontakt do rodziców, na to już nie miałam wpływu. Proceduralnie uważam, że nie popełniłam błędu, umożliwiając firmie kontakt z uczniami - powiedziała nam, komentując sprawę. W ilu klasach odbyły się spotkania rekrutacyjne, nie wiadomo, bo pani dyrektor nie pamięta. Do nas zgłosiło się czworo poszkodowanych rodziców, których dzieci uczęszczają do klasy VI SP i gimnazjum w Krygu. - Jeśli ktoś ma podobny problem, podpisał umowę, zapłacił, a umowa, która miała być realizowana przez dwa lata, została zaniechana po pół roku od momentu rozpoczęcia pracy przez dziecko - prosimy o kontakt. Razem łatwiej będzie nam dochodzić swoich praw, egzekwować albo dalszą realizację umowy, albo starać się o zwrot poniesionych przez nas kosztów - apeluje Halina Ludwin.

Osoby z podobnymi doświadczeniami mogą kontaktować się z redakcją pod nr. tel. 502 499 295.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska