Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łapsze Niżne. Uchwała niezgodna z prawem. Radna musi oddać 27 tys. zł?

Tomasz Mateusiak
Urzędnicze błędy i niekompetencja potrafią uderzyć też w samorządowców. Taka sytuacja ma miejsce w gminie Łapsze Niżne na Spiszu.

Helena Klimczak, przewodnicząca rady gminy Łapsze Niżne, będzie miała wkrótce problemy finansowe. Okazuje się, że w ciągu minionej kadencji pobierała zbyt wysoką dietę za pracę w radzie. Teraz musi zwrócić nienależne pieniądze. Chodzi aż o 27 tys. zł.

Radni się pomylili
Przez cztery lata przewodnicząca Klimczak nie miała na co narzekać. Co miesiąc dostawała dietę większą niż przewidują przepisy. W listopadzie 2014 roku na jej konto wpłynęło 2150 zł.

- Już wówczas zapaliła się mi w głowie lampka - przyznaje przewodnicząca rady. - Dieta była za duża. Chciałam ją zmniejszyć, ale uprzedziły mnie wybory.

Jako że Klimczak została ponownie wybrana na radną i przewodniczącą, temat szybko powrócił. Pani Helena w styczniu poprosiła o obniżenie swych diet i rozpętała burzę.

Radca prawny nowego wójta Łapsz Niżnych sprawdził uchwałę rady gminy z 2009 r., która ustalała sposób naliczania diety dla przewodniczącego rady gminnej. Odkrył, że ta była niezgodna z prawem.

Wójt: Odzyskam pieniądze
Sześć lat temu ustalono, że przewodniczący rady będzie pobierał dietę w formie ryczałtu równego 123 proc. pensji minimalnej w Polsce. W 2009 r. było to 1324,84 zł. Tyle Klimczak mogła maksymalnie pobierać z kasy gminy. Pensja minimalna wkrótce poszybowała jednak w górę, przez co pani Klimczak dostawała ostatecznie 2150 zł.

- Ten sposób wyliczania diety był niezgodny z prawem - zauważa Mirosław Chrapusta, dyrektor Wydziału Prawnego i Nadzoru Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie. - Dieta przewodniczącego rady takiej gminy jak Łapsze Niżne (poniżej 15 tys. mieszkańców) od sześciu lat mogła maksymalnie wynosić 1324,84 zł.

Urząd wojewódzki na dniach wyśle do wójta Łapsz Niżnych pismo, w którym potwierdzi, że przewodnicząca rady otrzymywała za dużo pieniędzy w związku z pełnioną funkcją i powinna (jeśli gmina będzie się domagać) zwrócić 27 tys. zł.
- Nie wiem, co zrobię, jeśli gmina każe mi to zwrócić - martwi się Helena Klimczak. - 27 tysięcy to dla mnie duża suma. Nie czuję się winna, że mi tyle płacili. Nie miałam pojęcia, że to bezprawne. Do teraz.

Na umorzenie długu liczyć raczej nie może. - Jeśli jest taka możliwość, będę chciał odzyskać pieniądze - zapowiada wójt Jakub Jamróz . - To publiczne środki i muszę o nie dbać. O formie spłaty możemy z panią przewodniczącą rozmawiać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska