- Dlaczego na czwartkowym spotkaniu z dyrekcją szpitala nie zjawili się przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy?
- Termin spotkania był podany zbyt późno, dlatego nie wszyscy nasi przedstawiciele mogli się zjawić. Część członków naszego związku w tym czasie pełniła dyżury w różnych miejscach, co uniemożliwiało im stawienie się na zebraniu w zaproponowanym terminie. Niektórzy przebywali w tym czasie o kilka godzin jazdy od szpitala i nie byli w stanie dojechać na czas. Dwaj lekarze byli po dyżurach i nie musieli być wtedy w pracy. Poza tym dokładny program spotkania otrzymaliśmy w czwartek o godzinie 12.15. Już samo to powodowało, że szef Związku Zawodowego Lekarzy nie zdążyłby dojechać, ponieważ potrzebuje na to co najmniej dwie i pół godziny.
- Dlaczego Waszym zdaniem sposób powiadomienia o zebraniu był niewłaściwy. Dowiedzieliście się o tym przecież we wtorek. Informacja, że jest planowane znajdowała się na szpitalnej tablicy ogłoszeń i w internecie.
- Ja otrzymałem telefon o planowanym spotkaniu 31 października około południa od pani kadrowej. To był bardzo trudny dzień, ponieważ składaliśmy wtedy masowe wypowiedzenia z pracy. Musieliśmy się zajmować pacjentami na oddziale. Było już zbyt późno, aby poinformować pozostałych członków zarządu. Poza tym wcześniej nigdy nie była stosowana metoda powiadamiania o spotkaniach poprzez wywieszenie ogłoszeń na szpitalnej tablicy ogłoszeń oraz na stronie internetowej szpitala. Zawsze dyrekcja kontaktowała się telefonicznie bądź wysyłała pismo. A ta sprawa była - według nas - na tyle poważna, że należało się skontaktować z odpowiednim wyprzedzeniem i najlepiej pisemnie. My też, gdy chcemy spotkać się z dyrekcją, informujemy ją o tym pisemnie, a nie wywieszamy pisma na tablicy ogłoszeń. Nikt nie stoi codziennie przed tablicą, aby dowiedzieć się, czy ktoś czegoś od niego nie potrzebuje.
- Czy nie można było zatem od razu poprosić o przełożenie spotkania na inny termin?
- Tak zrobiliśmy. Napisaliśmy rano, w dniu planowanego spotkania, pismo z informacją, że jeżeli nie otrzymamy planowanego programu spotkania wystarczająco wcześnie, będziemy wnosili o jego przełożenie. To spotkanie wcale nie musiało się odbyć w czwartek.
- Przedstawiciele innych związków zawodowych jednak stawili się na zaproszenie dyrekcji. Może należało wydelegować przynajmniej jednego przedstawiciela, który już na miejscu poprosiłby o zmianę terminu.
- Nie chcieliśmy tego robić, pomni na przebieg innych spotkań z dyrekcją, na które jesteśmy wzywani, zwykle w trybie pilnym i nie są to miłe rozmowy. Uznaliśmy, że nie będziemy przychodzić na spotkania bez znajomości ich tematyki. Chcemy się po prostu do nich odpowiednio przygotować.
- Jeżeli zostanie zwołane kolejne zebranie, to bierzecie pod uwagę udział w nim?
- Oczywiście. Tylko musimy być o nim poinformowani odpowiednio wcześniej, aby wszyscy zainteresowani mogli się w tym dniu stawić. Nie mieszkamy w Proszowicach, dlatego potrzebujemy czasu, aby się zorganizować.
- Spór jaki się ostatnio toczy, dotyczy głównie lekarzy i dyrekcji. Czy Państwa zdaniem udział pozostałych działających w szpitalu związków zawodowych w negocjacjach jest uzasadniony?
- Nie wiem, czy inne związki mają w tym uczestniczyć. Z naszej wiedzy wynika, że nie są one jeszcze w sporze z dyrekcją. Mam nadzieję, że na spotkaniu dowiemy się, w jakim celu są one tam zaproszone.
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 25
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/dziennipolski