Po wczorajszych eliminacjach, plan na finał był taki, aby dobrze się zregenerować, odpocząć i skupić się na tym, co będzie w finale - ocenił Michał Rozmys. - Muszę jak najszybciej odbudować siły. Bieg eliminacyjny nie był to łatwy. Zaczęło się spokojnie, dosyć wolno, a później każde koło było szybciej. Były momenty rwania, bo zawodnicy z tyłu próbowali obiec i zablokować tych z przodu. Ja starałem się odpierać te ataki, więc musiały być szarpnięcia, a one zawsze sporo kosztują.
Jak „ugryźć” Jakoba Ingebrigtsena?
Moim zdaniem, finał to może być bieg na rekord życiowy. Podejrzewam, że będzie bardzo szybko i zupełnie inaczej niż w eliminacjach. Wiadomo, że Jakob Ingebrigtsen będzie próbował to zrobić jak najmniejszym nakładem sił, bo ma w planie jeszcze start na 3000 metrów.
Zatem jakieś deklaracje przed finałem…
Przejechałem do Stambułu po medal i ten cel wciąż jest aktualny!
Trener zawodnika Jacek Kostrzeba dodaje: - Michał dojrzał do walki o najwyższe laury, pomimo lekkiej niedyspozycji w ostatnim tygodniu. Ale problemy z zatokami to już na szczęście przeszłość…
Największy rywal Rozmysa, genialny Norweg Jakob Ingebrigtsen, poproszony o komentarz na temat ostatnich trzęsień ziemi w regionie, powiedział:
- Wszyscy łączymy się z narodem tureckim z powodu tych tragicznych wydarzeń. Jednocześnie wszyscy jesteśmy wdzięczni za możliwość zorganizowania mistrzostw, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności. Sport to dobra rzecz w trudnych czasach. Miejmy nadzieję, że możemy się przyczynić i sytuacja się poprawi. Dla mnie cel jest jasny: obronić oba tytuły!
Dwa lata temu, na halowych mistrzostwach Europy w Toruniu, Jakob Ingebrigtsen sięgał po dwa złote medale w biegach na 1500 i 3000 metrów!
Jednym z rywali Michała Rozmysa w stambulskim finale będzie George Mills - syn byłego znakomitego obrońcy, reprezentanta Anglii i uczestnika mistrzostw świata w 2002 roku w Korei Południowej i Japonii, Danny Millsa. Wówczas podopieczni szwedzkiego selekcjonera Svena-Görana Erikssona - po zaciętym meczu - przegrali w ćwierćfinale z Brazylią (1:2).
