Sarna, która zaplątała się w stalowe sidła w lasach Polanki Wielkiej, męczyła się przez wiele godzin, aż w końcu padła z wycieńczenia. Razem z nią zginęło jej potomstwo, bo sarna była ciężarna.
- Strach myśleć, co czuło to biedne zwierzę - mówi zszokowany Szymon Matusiak, leśnik z Polanki Wielkiej. - Walczymy z kłusownikami, ale oni i tak powracają. Za coś takiego powinni trafić na długie lata do więzienia - przekonuje.
Leśnicy wzmożyli kontrole lasów. Doskonale wiedzą, że jesień i zima to najgorszy okres dla zwierzyny. To właśnie wtedy kłusowników jest najwięcej.
- Nieraz znajdujemy wnyki i stalowe linki w zaroślach - przyznaje Jan Gamrat z Nadleśnictwa w Olkuszu. - Na celowniku kłusowników są głównie sarny i dziki - dodaje.
Skalę kłusownictwa w Małopolsce zachodniej trudno nawet oszacować. - Tak zwane wnykarstwo oczywiście istnieje. Ale konkretnych liczb nie da się podać - przyznaje Andrzej Berkowski, nadleśniczy z Chrzanowa. Leśnicy ostrzegają: we wnyki wpaść mogą nie tylko leśne zwierzęta. Zagrożone są również wszystkie osoby, które wchodzą do lasu. Należy zwracać szczególną uwagę na to, gdzie stąpamy.