Libiążanie rozpoczęli turniej od wygranej nad gospodarzami, czyli Agrykolą Warszawa 38:35 (17:19), która potem wygrała grupę. Zawodnicy „Czwórki” włożyli w to spotkanie tak wiele sił, że zabrakło im ich w kolejnych potyczkach. - Nie ma się co oszukiwać, ale skoro byliśmy o rok młodsi od innych ekip, których składy były złożone z wiodącego dla juniora młodszego rocznika, było to widoczne na parkiecie _– utrzymuje trenerka Majewska. - _Wszyscy rywale byli potężniej zbudowani od moich chłopców, więc ci, w każdym meczu, musieli walczyć ponad siły, żeby zniwelować fizyczne niedostatki. Jednak w pierwsze spotkanie udało nam się wygrać i to było najważniejsze. Wiadomo, że turniejowe granie jest zupełnie inne niż liga. Przestrzegałam przed ćwierćfinałem, że może nam zabraknąć ławki. Tak też właśnie się stało.
W kolejnych spotkaniach libiążanie przegrali z Ostrowem Wielkopolskim 34:41 i Końskimi 26:33. Żałowali zwłaszcza tej ostatniej potyczki. Zdaniem trenerki, gdyby nie była to konfrontacja turniejowa, w dodatku na zakończenie, „Czwórka” nie miałaby kłopotu z odniesieniem zwycięstwa. -_ Trudno nam, małemu klubowi z niewielkiego miasta, mierzyć się z potentatami młodzieżowego szczypiorniaka z takich miast jak Warszawa, Gdańsk, czy inne _– wylicza Majewska. - _Jednak na swój sposób wyszliśmy z tej rywalizacji zwycięsko. Miło nam było słyszeć od trenerów przeciwników, że nasz klub ma już swoją solidną markę na mapie młodzieżowego szczypiorniaka w Polsce i gra przeciwko nam należy do przyjemności. To tylko świadczy, że nasza praca nie idzie na marne. Jeśli chłopcy będą chcieli się sportowo rozwijać także w seniorach, pewnie już jednak w innych klubach, to Polska o nich jeszcze usłyszy. Mam nadzieję, że za rok, kiedy będą w wiodącym dla juniora młodszego roczniku, pokażemy znacznie więcej _– żyje nadzieję trenerka i zarazem prezeska „Czwórki”.
Bogusława Majewska ma świadomość,że gdyby jednak jakimś cudem jej drużyna awansowała w stolicy z drugiego miejsca, to w półfinale byłaby łakomym kąskiem dla przeciwników. Wychodzi zatem z założenia, że na wszystko jest czas.
Mimo pożegnania się z rozgrywkami szczebla centralnego, młodzi libiążanie nadal będą mieli co robić. - Już 27 kwietnia będziemy gospodarzami gimnazjady na szczeblu regionalnym, czyli przyjdzie nam się zmierzyć z rywalami z ościennych powiatów wchodzących w skład zachodniej Małopolski – podkreśla Majewska. - Najważniejsze, że będziemy rywalizować tylko w swoim roczniku, zatem nie czeka nas już walka ponad siły.
Libiążanie myślą też o rywalizacji w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży. Wszyscy podstawowi zawodnicy „Czwórki” są w reprezentacji Małopolski. Zatem w klubie czekają na powołania. Rywalizacja olimpijska przewidziana jest jednak dopiero w lipcu.