W Libiążu nie chcą się zasłaniać niekorzystnym układem terminarza, bo w pierwszych czterech kolejkach aż trzy razy Górnik zagrał na wyjeździe. - Potykaliśmy się z mocnymi ekipami – analizuje Paweł Palczewski, prezes libiążan. - Wydaje mi się, że nasze porażki mają podłoże w psychice zawodników. Być może niektórzy wciąż żyją wspomnieniami udanej wiosny, w której zdobyliśmy 27 punktów, uciekając z dna tabeli. Utrzymanie zapewniliśmy sobie po wygranej u siebie nad Garbarzem 3:0, na dwie kolejki przed końcem wiosny. Wydaje mi się, że już wtedy w drużynie coś pękło. Ostatnie dwa mecze poprzedniego sezonu przegraliśmy. To dziwne rozprężenie trwa do dzisiaj, bo przecież ci sami chłopcy nie zapomnieli grać w piłkę – uważa sternik libiąskiego klubu.
I dodaje: - Nie ma mowy o zwalnianiu trenera. Za mojej prezesury nigdy tego nie robiłem w trakcie rundy. Im szybciej chłopcy odkreślą przeszłość „grubą kreską”, tym lepiej.
Latem skład Górnika został wzmocniony Piotrem Witoniem, który w poprzednim sezonie grał w trzecioligowej Trzebini-Sierszy. - Potrzebujemy meczu na przełamanie – uważa Palczewski. - Oby było to następne spotkanie, na własnym boisku, przeciwko Spójni Osiek Zimnodół. To derby zachodniej Małopolski, ale gorzej być już nie może....- kończy prezes Górnika.