Trener Olympiakosu zdecydował się w tym spotkaniu na ustawienie 4-5-1 z wysuniętym na szpicy Kostasem Fortounisem.
Ernesto Valverde dokonał kilku zmian w składzie w porównaniu ze starciem z Athletic Bilbao. Na środku defensywy zamiast Pique zagrał Mascherano, Semedo przeszedł na prawą obronę, a Sergi Roberto został ustawiony na swojej nominalnej pozycji w środku pomocy. Ostatnią roszadą było postawienie na Denisa Suareza zamiast awizowanego przez prasę Gerarda Deulofeu.
Mecz lepiej rozpoczęła Barcelona, bo już w drugiej minucie celny strzał oddał Nelson Semedo, z którym dosyć pewnie poradził sobie Silvio Proto.
W 14. minucie dobrą szansę miał Olympiakos. Vadis zagrał prostopadłą piłkę do Omara Elabdellaouiego, źle ustawił się Samuel Umtiti, ale prawego obrońcę mistrzów Grecji interwencją uprzedził Ter Stegen.
W kolejnych akcjach coraz bardziej widoczna zaczęła być dominacja Barcelony, jednak w kluczowych momentach albo pudłował Luis Suarez, albo strzały Leo Messiego pewnie bronił Silvio Proto. Argentyńczyk blisko szczęścia był między innymi po niezłym uderzeniu z rzutu wolnego w 34. minucie.
Poczynania Olympiakosu w ofensywie ograniczały się do szybkich kontr i szukania z przodu Kostasa Fortounisa. Jedna z piłek dotarła do najskuteczniejszego zawodnika greckiej ekipy w 37. minucie, ale jego strzał z okolic jedenastego metra był zbyt lekki, by zaskoczyć Ter Stegena.
Tuż przed końcem pierwszej połowy boisko musiał opuścić kontuzjowany Sergi Roberto. Zastąpił go Gerard Deulofeu.
Druga połowa nie dorównała poziomem pierwszej odsłonie gry. Pierwszą groźną sytuację miała Barcelona. W 61. minucie po prostej stracie Alberto Botii do piłki dotarł Leo Messi, ale fatalnie spudłował mając przed sobą praktycznie tylko bramkarza klubu z Pireusu.
Olympiakos nie stworzył sobie praktycznie żadnej sytuacji w ofensywie, a Barcelona ciągle napierała. Na 10 minut przed końcem Messi zdecydował się na długą piłkę za linię obrony Olympiakosu, dotarł do niej Luis Suarez, ale lob Urugwajczyka wylądował tylko na poprzeczce.
W końcówce Barcelona postanowiła przejść na taktykę „Podajmy do Messiego, może się coś stanie”. Argentyńczyk dwoił się i troił próbując zaskoczyć Proto z rzutu wolnego i sprzed pola karnego, ale za każdym razem Belg wychodził z tych sytuacji obronną ręką.
Wynik końcowy nie uległ już zmian i Olympiakos mógł cieszyć się ze swojego pierwszego punktu wywalczonego w tej edycji Ligi Mistrzów.