https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W Wiśle Kraków mogą już myśleć tylko o barażach. Wnioski po meczu w Niecieczy

Bartosz Karcz
Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com
Remisem 2:2 skończyło się starcie małopolskich I-ligowców Bruk-Betu Termaliki i Wisły Kraków. Choć gospodarzem tej konfrontacji były „Słonie”, to jednak ekipa Marcina Brosza ma po tym wyniku zdecydowanie więcej powodów do zadowolenia niż piłkarze z Krakowa.

Wisła zamknęła sobie drogę do bezpośredniego awansu

Żeby jeszcze realnie pozostać w walce o bezpośredni awans, Wisła musiała w Niecieczy wygrać z Bruk-Betem Termalicą. Krakowianie zrobili wiele, żeby tak się stało, ale koniec końców nie udało im się zwyciężyć szósty raz z rzędu. Zabrakło nie tylko skuteczności, ale też uniknięcia błędów własnych i mimo wszystko trochę szczęścia w kilku sytuacjach. Fakty są jednak takie, że na cztery kolejki przed końcem krakowianie tracą do „Słoni” dziewięć punktów i musiałby się z jednej strony wydarzyć jakiś kataklizm w drużynie z Niecieczy, a po drugie wiślacy musieliby wygrać już wszystko do końca plus jeszcze układać musiałyby się wyniki innych drużyn, żeby zespół z ul. Reymonta wskoczył na drugie miejsce. Świadomość tego, jak się rzeczy mają wpłynęła też na podejście obu stron po końcowym gwizdku. Wiślacy byli po prostu wściekli po tym remisie. Niecieczanie przyjęli go ze znacznie większym zadowoleniem. I trudno im się w sumie dziwić.

Jedna seria przerwana, inna wciąż trwa

W Niecieczy przerwana została seria Wisły, która wcześniej wygrała w lidze pięć razy z rzędu. Warto jednak podkreślić, że inna seria „Białej Gwiazdy” wciąż trwa. Krakowianie nie przegrali bowiem w lidze już od siedmiu kolejnych spotkań! W tym roku tylko Znicz Pruszków i Miedź Legnica były w stanie ich pokonać. To pokazuje, że wiosną Wisła jest w naprawdę dobrej dyspozycji, co mimo remisu z Bruk-Betem pozwala z optymizmem patrzeć na kolejne mecze wiślaków.

Brzemienny tym razem w skutkach błąd Patryka Letkiewicza

Wisła chce budować swoje akcje od bramki, ale to niesie ryzyko. I trzeba umieć w takich sytuacjach ważyć to ryzyko. Patryk Letkiewicz w piątkowy wieczór tego nie zrobił, źle podał, co skończyło się golem dla Bruk-Betu. A ponieważ jest to kolejny błąd młodego bramkarza, pojawiły się głosy czy nie powinien odpocząć. Po pierwsze jednak ten błąd był pierwszym, które na dobrą sprawę przyczynił się straty punktów przez Wisłę. W pozostałych przypadkach „Letki” miał bowiem tyle szczęścia, że to, co on zepsuł, naprawiali koledzy. Po drugie mimo wszystko jego bilans wychodzi na plus, bo w dwóch meczach z Wartą Poznań i Chrobrym Głogów jego interwencje ratowały drużynie punkty. No i po trzecie po piątku przyszła sobota i mecz rezerw, w którym Kamil Broda popełnił dokładnie taki sam błąd jak Letkiewicz w Niecieczy... Podał niecelnie przy otwieraniu akcji od bramki i rywal miał dobrą sytuację na gola. Początkowo skończyło się tylko rzutem rożnym, ale po nim ten gol dla Avii Świdnik padł. Dlatego naszym zdaniem zarówno trener Mariusz Jop, jak i odpowiedzialny za bramkarzy Łukasz Załuska powinni bez emocji, na chłodno wziąć pod uwagę wszystkie „za” i „przeciw” i wybrać najlepszą możliwą opcję w bramce na kolejny mecz.

Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com

Rotacja na środku obrony

Mariusz Jop rotuje zawodnikami na środku obrony. W Niecieczy obsadę dwóch miejsc ułożyło piłkarskie życie. Wiktor Biedrzycki nie mógł zagrać ze względów na zapisy w umowie między klubami przy jego transferze. Mariusz Kutwa dopiero co wracał po kontuzji do kadry meczowej. W takiej sytuacji zagrali Alan Uryga z Igorem Łasickim. I zagrali poprawnie. I trochę powtórzymy to, co pisaliśmy przy ocenach wiślaków - to nie Alan Uryga ponosi winę za stratę drugiego gola, bo nie on odpowiadał za krycie Kamila Zapolnika. A wracając do Kutwy, to niestety, ale są złe wiadomości. Młody obrońca zagrał w sobotę w meczu rezerw z Avią Świdnik, ale zakończył go przedwcześnie. Zapytaliśmy zawodnika czy to było spowodowane względami zdrowotnymi i przyznał, że tak. Jak nam powiedział, mięsień, który miał kontuzjowany, znów go „pociągnął” i poprosił o zmianę, żeby nie ryzykować pogłębienia urazu, choć znów pewnie bez kilku dni przerwy w normalnych treningach się nie obędzie.

Kwestia obsady pozycji ofensywnego, środkowego pomocnika

Jeśli gdzieś Wisła ma dzisiaj deficyt, to na pozycji numer dziesięć, czyli ofensywnego, środkowego pomocnika. W wielu meczach grywał tutaj Angel Rodado i robił to bardzo dobrze. Od kilku meczów trener Mariusz Jop postanowił jednak odstawić od wyjściowego składu nieskutecznego Łukasza Zwolińskiego, a za kierownicę posadził Jesusa Alfaro. Jop ceni tego zawodnika, bo uważa, że jest on wszechstronny taktycznie. My stoimy natomiast na stanowisku, że na tej pozycji powinien grać przede wszystkim piłkarz kreatywny. Taki, który daje drużynie konkrety w ofensywie, daje ostatnie podania, potrafi uderzyć z dystansu. Za zabezpieczenie, za odbiory bardziej powinni odpowiadać piłkarze z pozycji „sześć” i „osiem”. Czy Jesus Alfaro jako główny reżyser gry Wisły się sprawdza? Niech każdy sobie odpowie sam na to pytanie. Jako podpowiedź niech posłuży, że my za mecz w Niecieczy wystawiliśmy Alfaro notę trzy…

Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com

Skrzydła wciąż dobrze działają w Wiśle

Jeśli dzisiaj Wisła ma gdzieś atuty w ofensywie, to prócz oczywiście świetnego Angela Rodado (nie ma chyba trudnego podania, po którym on nie przyjąłby piłki), nieźle, a momentami bardzo dobrze wyglądają skrzydła. To trzeba oddać Mariuszowi Jopowi i jego sztabowi, że doprowadzili do naprawdę dobrej dyspozycji Angela Baenę, ale też Frederico Duarte, który słabej jesieni stał się wiosną jednym z wiodących graczy „Białej Gwiazdy”. A Baena już nie tylko wygrywa pojedynki, w piątek bezlitośnie ogrywał np. Macieja Wolskiego, ale też wreszcie potrafi wrzucać mocno i celnie w pole karne.

Stałe fragmenty gry znacznie lepsze, co daje bramki i punkty

Pisaliśmy już o tym, ale skoro wydarzyło się znowu, to się powtórzymy. Wisła bardzo, ale to bardzo poprawiła swoje stałe fragmenty w ofensywie. Jest po nich bardzo realne zagrożenie dla bramki rywali, są też po prostu gole. Ogromny postęp w tym zakresie poczynił Kacper Duda, którego jeszcze niedawno krytykowaliśmy, że kiepsko wrzuca piłkę ze stałych fragmentów gry, a teraz robi to po prostu świetnie. W Opolu w meczu z Odrą zaliczył dzięki temu z rzutu rożnego asystę przy golu Rafała Mikulca. W Niecieczy świetnie dorzucił piłkę z rzutu wolnego na głowę Bartosza Jarocha i padł gol na 2:2. A przecież Wisła do stałych fragmentów gry ma jeszcze - a może przede wszystkim - Marko Poletanovicia.

Bartek Ziółkowski/wislakrakow.com

Walka o dobrą pozycję wyjściową w barażach

Wisła Kraków po 30. kolejce pozostanie w pierwszej szóstce, ale cały czas musi się za siebie oglądać. Do końca sezonu zasadniczego pozostały cztery kolejki. Przed „Białą Gwiazdą” teraz jeden z najważniejszych meczów nie tylko tego sezonu, ale kto wie czy nie ostatnich lat. W piątek 2 maja o godz. 20.30 krakowianie zagrają z Wisłą Płock, a stawką tego spotkania będzie m.in. wypracowanie sobie dobrej pozycji wyjściowej przed barażami. Dlatego tak ważne będzie to starcie, dlatego tak ważne będą w nim punkty. „Nafciarze” dobrze spisują się wiosną, nie kryją swoich aspiracji, ale przy ul. Reymonta gospodarze nie będą mogli kalkulować. Ten mecz krakowianie mają po prostu obowiązek wygrać. I warto, żeby pomogli im w tym mocno kibice. Bilety na to spotkanie sprzedają się bardzo dobrze, jest niemal pewne, że granica 20 tysięcy zostanie przekroczona. Jak bardzo? Jeśli frekwencja zbliży się do kompletu, a kibice będą wspierać krakowian tak mocno, jak w ostatnich domowych meczach, to szansa na trzy punkty z całą pewnością wzrośnie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska