Mecz rozpoczął się od zdecydowanych ataków Wisły, jakby chciała pokazać od razu kto będzie dyktował w tym spotkaniu warunki gry. Bruk-Bet został zepchnięty do defensywy, ale w tych pierwszych minutach poza zamieszaniem w polu karnym gospodarzy, nie było jeszcze klarownych sytuacji.
W 14 min mieliśmy jednak pierwszą taką szansę, gdy po podaniu Marko Poletanovicia strzelał z bliska Angel Rodado. Adrian Chovan obronił jednak to uderzenie. Trzy minuty później Rodado strzelał z rzutu wolnego, ale wysoko nad bramką. Z kolei w 24 min z kilku metrów uderzał Angel Baena. Znów Chovan był na posterunki.
W tych pierwszych fragmentach gospodarze nie byli w stanie zagrozić poważniej bramce Wisły. Nie oddali nawet celnego strzału. W 29 min dostali jednak prezent od krakowian. Ci, jak to robią często, wyprowadzali piłkę od bramki. Problem w tym, że przy pressingu niecieczan fatalnie zagrał do Marko Poletanovicia Patryk Letkiewicz. Efekt tego był taki, że piłkę przejął Maciej Ambrosiewicz i w sytuacji sam na sam bez trudu pokonał bramkarza Wisły.
Strata gola w wiślakach wywołała po chwilowej konsternacji wręcz furię. Ruszyli z taką pasją do odrobienie tej straty, że potrzebowali raptem pięciu minut, żeby znów był remis. Akcje rozegrali Frederico Duarte z Angelem Rodado, a po strzale tego ostatniego na nic zdała się interwencja Macieja Wolskiego, który odbił jedynie piłkę, zmierzającą do siatki.
Drugą połowę znów mocno rozpoczęła Wisła i już na samym jej początku miała świetną okazję na gola, ale z bliska nie trafił czysto w piłkę Igor Łasicki.
A po kilku minutach inicjatywę przejął Bruk-Bet, który posyłał dośrodkowania w pole karne Wisły, a po nich mieliśmy w nim spore zamieszanie. Krakowianie napędzali też rywali swoimi prostymi błędami. Nie miał swojego dnia Patryk Letkiewicz, który znów w jednej akcji podał do rywala. W 59 min gospodarze przeprowadzili popisowy atak. Gabriel Isik ograł łatwo Rafała Mikulca i wrzucił piłkę idealnie w pole karne, gdzie skaczący między Alanem Urygą i Bartoszem Jarochem Kamil Zapolnik wykazał się największym sprytem i wpakował piłkę głową do siatki.
Wisła ruszyła do ataków. Znów miała przewagę, znów miała sytuacje, ale brakowało precyzji w wykończeniu akcji, a jak już ona była, to tak jak w 70 min po strzale Łukasza Zwolińskiego gospodarze potrafili się wybronić. W tej konkretnej sytuacji piłkę z linii bramkowej wybił głową Arkadiusz Kasperkiewicz.
W końcu jednak Wisła dopięła swego. W 74 min po idealnym dośrodkowaniu Kacpra Dudy z rzutu wolnego piłkę głową do siatki posłał Bartosz Jaroch.
W kolejnych minutach częściej w ataku była Wisła, ale Bruk-Bet też potrafił odpowiedzieć, o czym świadczy strzał Kacpra Karaska obroniony przez Patryka Letkiewicza.
W końcówce meczu było widać wyraźnie, że gospodarze są bardziej usatysfakcjonowani remisem. Wisła nie potrafiła natomiast już strzelić zwycięskiej bramki.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Wisła Kraków 2:2 (1:1)
Bramki: 1:0 Ambrosiewicz 29, 1:1 Rodado 34, 2:1 Zapolnik 58, 2:2 Jaroch 74.
Bruk-Bet: Chovan - Isik, Spendlhofer, Kopacz (69 Kasperkiewicz), Putiwcew, Wolski - Ambrosiewicz, Strzałek (75 Biniek), Nowakowski (75 Kubica) - Fassbender (61 Fassbender), Zapolnik (61 Karasek).
Wisła: Letkiewicz - Jaroch, Uryga, Łasicki, Mikulec - Poletanović (60 Carbo), Duda – Baena (88 Kiss), Alfaro (60 Zwoliński), Duarte (83 Sukiennicki) - Rodado.
Sędziował: Grzegorz Kawałko (Olsztyn). Żółte kartki: Wolski, Trubeha - Poletanović, Alfaro, Uryga, Duda. Widzów: 4595.
- To uczucie narodziło się w szkolnej ławie. Od tej strony nie znacie prezesa Wisły
- Wisła od trzech lat poza ekstraklasą. Czy Cracovia potrafiła to wykorzystać?
- Kibice Wisły Kraków znów dopisali! Ponad 20 tysięcy wspierało „Białą Gwiazdę”
- Kibice Wisły też przynieśli koszyczki na stadion. Święcenie w pakiecie z meczem
