https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Jop: Nie tylko na boisku rywale starali się nam utrudniać pracę

Bartosz Karcz
WOJCIECH MATUSIK
Gdyby ktoś nie wiedział do końca, jaki był wynik meczu Bruk-Betu Termaliki Nieciecza z Wisłą Kraków, pomyślałby, że gości przegrali, a nie zremisowali 2:2. Taki wniosek można by było wysnuć po pomeczowej konferencji prasowej, na której trener „Białej Gwiazdy” Mariusz Jop był wyraźnie niezadowolony, a opiekun gospodarzy Marcin Brosz. podchodził z większym szacunkiem do tego remisu.

Na początek mówił Mariusz Jop, który nie tylko ocenił grę, ale też uderzył w pracującego dzisiaj w Bruk-Becie Termalice byłego prezesa Wisły Rafała Wisłockiego, zarzucając mu, że ten utrudniał wiślakom pracę: - Na pewno ja i zawodnicy odczuwamy duży niedosyt po tym meczu. Myślę, że byliśmy lepszym zespołem, który stworzył więcej sytuacji i który praktycznie w każdej statystyce wyglądał zdecydowanie lepiej. Mamy na pewno duży niedosyt. Jeżeli chodzi o nasze zaangażowanie, chęć zwycięstwa, było to widać mocno. Dwa razy przegrywaliśmy, dwa razy goniliśmy wynik. To nie jest łatwe, zespół to zrobił. Później też jeszcze mieliśmy swoje sytuacje. A myślę, że dla rywala - było to widać od samego początku - remis to jest coś, co ich zadowala. Próbowali w drugiej połowie szczególnie grać na czas, wytrącać nas z rytmu. Zresztą w pierwszej połowie już to próbowali robić. Przy każdym otwarciu trwało to bardzo długo. Znana sytuacja, kiedy się ustawia do krótkiego rozegrania i się wygania później swoich obrońców. To jest zawsze minuta. To jest coś, co jest standardem w grze przeciwko nam. Tutaj się to niewiele różniło w stosunku do tego, co robiły inne zespoły. Te z dołu tabeli. Zresztą nie tylko na boisku rywale starali się nam utrudniać pracę. Dzisiaj nie mogliśmy nagrywać z kamery taktycznej. Z miejsca, z którego robią to wszystkie zespoły. Tutaj Rafał Wisłocki nie wyraził na to zgody. I to mimo tego, że telewizja taką zgodę dała. Stosuje się różne zagrywki, żeby wygrywać. I to jest jeden z elementów, żeby utrudniać rywalowi pracę. Tak było też dzisiaj. Ja ze swojej strony chciałem pogratulować mimo wszystko zespołowi przewagi w tym meczu. Szkoda, że zakończyło się to remisem. To jest dla nas strata dwóch punktów.

Ostatnio chwaliliśmy grę obronną Wisły, ale w Niecieczy traciła ona gole zbyt łatwo. Szczególnie pierwszego, którego rywalom tak naprawdę sprezentował Patryk Letkiewicz. Mariusz Jop na ten temat mówi: - To prawda, że to był nasz błąd w budowaniu. Natomiast my wielokrotnie w ten sposób grając od obrony niskiej budując te akcje wielopodaniowo stwarzaliśmy sytuacje pod bramką rywala. Nie zamierzamy tego zmieniać, bo to jest coś, co jest naszą filozofią. Oczywiście, musimy unikać takich błędów, bo to była zbyt prosta strata, zbyt niedokładne podanie w swoim polu karnym. Uważam, że mamy jakość do tego, żeby grać na krótko od bramki i robimy to wielokrotnie. Robimy to skutecznie. Przyszedł dzisiaj taki moment, po którym straciliśmy bramkę. To się bardzo rzadko zdarza, natomiast dzisiaj się zdarzyło. To nie znaczy, że my teraz wszystko wywrócimy do góry nogami i będziemy kopać piłkę do przodu tylko i wyłącznie. Nie chcemy tego robić. Natomiast wymaga to oczywiście naszej rozwagi, oceny sytuacji czy w danym momencie to robić czy nie robić. To jest zawsze decyzja zawodników.

W sprawie Letkiewicza Mariusz Jop dodał: - Zdarzają się błędy indywidualne. To jest domena młodości. Czasami jest świetna parada obronna, a czasami są proste błędy. My o tym wiemy, stawiając na młodego bramkarza. Czasami takie sytuacje się zdarzają.

Remis w Niecieczy w praktyce przekreśla szanse Wisły na bezpośredni awans. Zdaje sobie z tego sprawę trener Mariusz Jop, który powiedział: - Szanse są małe i były bardzo małe przed tą kolejką również, więc w naszym sposobie pracy, w naszym nastawieniu się nic nie zmienia. My w każdym meczu chcemy wygrywać. Teraz mamy u siebie trudne spotkanie z Wisłą Płock. Zrobimy wszystko, żeby to spotkanie wygrać i również kolejne wygrywać. Taki jest nasz cel, a zobaczymy się wydarzy na koniec tego sezonu, na którym miejscu będziemy.

Marcin Brosz: - Ani my, ani zespół Wisły nie kalkulował

Trener Bruk-Betu Termaliki Marcin Brosz powiedział z kolei: - Myślę, że oglądaliśmy bardzo interesujące spotkanie od początku do końca. Tak naprawdę zarówno my, jak i przeciwnik przyjechał tutaj ewidentnie, żeby wygrać to spotkanie. To można było czuć od samego początku. Była duża intensywność, dużo pojedynków. Dużo takiej gry bezpośredniej. To, co się lubi, co się widzi, że ani my, ani zespół Wisły nie kalkulował. Chciał się dostać pod bramkę przeciwnika bądź bezpośrednio, bądź po zmianie strony. Stąd sytuacje, które się tworzyły i myślę, że wszyscy ci, którzy dzisiaj byli na spotkaniu, nie są zawiedzeni, bo zarówno my, jak i zespół z Krakowa do 99 minuty chciał to spotkanie wygrać. Może chciałem jeszcze jedną rzecz podkreślić. Zaangażowanie moich chłopaków, bo było wiele sytuacji bardzo trudnych do wybronienia, natomiast moi zawodnicy dzisiaj naprawdę blokowali wszystko. Chronili Adriana, żeby piłka nie dostawała się w pole karne i to począwszy od linii ataku, a skończywszy na naszym bramkarzu.

Dopytywany przez nas czy mimo wszystko remis, który pozwala utrzymać jego drużynie bezpieczną przewagę nad Wisłą Kraków nie jest lepszy dla „Słoni” niż „Białej Gwiazdy”, Brosz odpowiedział: - Patrząc na to, co zawsze podkreślam, czyli to, że my zawsze chcemy grać o trzy punkty, to chcieliśmy wygrać. Musimy natomiast tutaj podkreślić przygotowanie zespołu z Krakowa. Patrzymy krótkoterminowo, czyli na ten mecz, ale też długoterminowo. Nie wiem, co nam życie przyniesie, powiem szczerze. Dla nas jest najważniejsze - cały czas to artykułuję - przygotowanie do każdego kolejnego meczu. I tak patrzę na ten mecz, jak i kolejny, który czeka nas w Gdyni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska