Chrzanów zlikwidował straż już pięć lat temu. - Nie mieliśmy pobić mieszkańców, ale zdarzały się przypadki przekraczania prawa. W straży dochodziło też do wewnętrznych zatargów - mówi Ryszard Kosowski, burmistrz Chrzanowa. - Stale mieliśmy skargi, że strażnicy głównie sypią mandatami za parkowanie i źle odnoszą się do obywateli.
Chrzanów wydawał na straż ok. 700 tys. zł rocznie. Teraz dofinansowuje patrole policji kwotami od 50 do 200 tys. zł. - Są skuteczniejsi. A oszczędności lepiej wydawać na monitoring - dodaje burmistrz.
Cztery lata temu straż zlikwidowano w Stalowej Woli. - Główną przesłanką były finanse. Wydawaliśmy na straż około miliona złotych. Były też skargi na to, że strażnicy nic nie robią tylko wożą się autami. Do tego dochodziły spory pracowników z komendantem - mówi Dariusz Przytuła, wiceprzewodniczący rady miasta Stalowa Wola.
Podobnie jak w Chrzanowie, postawiono na dotowanie policji. Ostatnio miasto przekazało jej działki pod budowę komendy. - Dajemy pieniądze na patrole, paliwo. 100-200 tys. zł rocznie - mówi Przytuła. W obu miastach zapewniają, że poziom bezpieczeństwa się nie pogorszył.
Miastem, gdzie straż zlikwidowano w 2009 roku, jest Libiąż. - Wydawaliśmy pół miliona złotych. Za płatne patrole policji płacimy 25 tys. W sprawach porządku miejskiego towarzyszą im urzędnicy - mówi burmistrz Libiąża Jacek Latko.
Dyskusja na temat likwidacji straży trwa m.in. w Szczecinie, Bydgoszczy i Kielcach. W Pszczynie w lutym będzie referendum wśród mieszkańców w sprawie rozwiązania straży miejskiej.
Pomysł likwidacji tej służby w Krakowie pojawił się już w 2003 roku. Ale na 43 radnych tylko dziewięciu było za. Po serii nadużyć temat wraca. - Popieram likwidację straży. Do momentu pojawienia się możliwości stworzenia policji municypalnej o szerszych kompetencjach - mówi Mirosław Gilarski, radny niezależny. - Straż bez uprawnień nie jest szanowana przez mieszkańców, a sfrustrowani tym strażnicy jak widać przekraczają granice.
Przewodniczący komisji praworządności rady miasta Jerzy Woźniakiewicz, choć oburzony tym, co dzieje się w straży, nie jest tak radykalny. - Straż trzeba skontrolować, ale jej likwidacja oznaczałaby chaos na ulicach Krakowa - mówi radny PO.
Do tej opinii przychyla się Jacek Majchrowski. Nie chce natomiast rozszerzania kompetencji mundurowych. - Straż powinna wykonywać obecne zadania, służyć mieszkańcom, a nie dublować zadania policji - mówi prezydent Krakowa. - Likwidacja nie jest dobrym pomysłem, policja nie przejmie wszystkich zadań związanych z porządkiem.
Inne zdanie ma sama policja. - Gdybyśmy posiadali środki finansowe, jakie przeznaczane są na straż miejską, moglibyśmy zastąpić tę formację. Nasze zadania pokrywają się w całości - uważa Wadim Dyba, komendant policji w Krakowie. W roku 2011 miasto na straż wydało 33 mln zł. W tym roku, z powodu kryzysu - 28 mln zł.
O sytuacji w straży chcieliśmy porozmawiać wczoraj z komendantem Januszem Wiaterkiem. Odmówił jednak wywiadu i zapowiedział konferencję prasową po spotkaniu z prezydentem. W krótkim oświadczeniu napisał: "...wykreowana na podstawie kilku niepokojących zdarzeń z udziałem strażników miejskich rzeczywistość, nie może być podstawą do tak bezpardonowych ataków na kierowaną przeze mnie jednostkę, a tym samym na mnie samego...".
O co ta afera?
W poniedziałkowej "Gazecie Krakowskiej" opisaliśmy przypadki nadużywania siły przez strażników.
W 2009 roku pobity pałką został mężczyzna, który z żoną wyszedł na zakupy. W roku 2010 strażnicy wywieźli w nieznane miejsce 15-latka. Po drodze był uderzany w twarz. Prokuratura oskarża dwóch kolejnych strażników, którzy w 2011 r. mieli pobić emeryta. Do tego dochodzi kilkanaście procesów dotyczących brania łapówek przez funkcjonariuszy SM.
Przedwojenny Lasek Wolski [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!