Nękał sąsiadów setkami procesów, teraz sam stanie przed sądem?
Policja nęka dziecko, bo zostawiło rower na klatce schodowej
- Cieszymy się z tego sukcesu. Mamy nadzieję, że to będzie dobry początek i wymiar sprawiedliwości w końcu przestanie się bać tego pana - mówi Janusz Jurowicz, jeden z nękanych.
To on złożył pozew o uciążliwe nękanie jego rodziny przez Stanisława B. Jak wyliczył Jurowicz, tylko przez kilka ostatnich lat B. (mieszka po sąsiedzku) 16 razy zawiadamiał policję o popełnieniu przestępstwa przez niego lub jego żonę i syna. Zarzucał mu m.in., że stosował wobec niego groźby karalne, składał fałszywe zeznania, za głośno trzaska drzwiami do mieszkania... Za każdym razem policja odmawiała wszczęcia postępowania.
- Ale byłem wzywany na komisariat, do inspektoratu budowlanego. Czasem musiałem się tłumaczyć nawet kilka razy w tygodniu. To zdezorganizowało mnie i żonie życie rodzinne, pracę - opowiada Jurowicz.
Najbardziej wzburzyły go oskarżenia, które Stanisław B. wysuwał wobec jego 13-letniego syna. W czerwcu chłopak został wezwany na policję "w charakterze podejrzanego", jak wyczytał na druku wezwania, o przestępstwo z art. 191 par. 1 kk ("Kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania (...)"). A to dlatego, że Stanisław B. zawiadomił organa ścigania, iż chłopak źle postawił rower na klatce schodowej, a B. przez to mógł się o niego zahaczyć, spaść ze schodów i zabić. I te organa z całą powagą kilkakrotnie wzywały 13-latka na przesłuchania. Ojciec się zbuntował i powiedział: dość! Nie przyprowadził syna.
Teraz okazało się, że Sąd Rejonowy w Limanowej (wydział ds. rodziny i nieletnich) wcale tych zeznań nie potrzebował. Sędzia Joanna Rawska we właśnie wydanej decyzji stwierdziła, że nie będzie wszczynać postępowania w tej sprawie. "Zebrany materiał dowodowy nie wykazuje, by zaistniały okoliczności przewidziane w art 2. ustawy o przestępczości nieletnich" - stwierdziła. - Może wreszcie się to skończy. Moi obaj synowie wciąż się boją, że sąsiad znowu na nich doniesie - mówi Jurowicz.
W czerwcu złożył zawiadomienie o stalkingu. Na początku września prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa. Teraz jednak zdecydowała, że śledztwo będzie się toczyć. Zdecydowała o tym prokurator rejonowa w Limanowej, która uznała decyzję swojej podwładnej za przedwczesną.
Sąsiedzi Stanisława B. mają nadzieję, że teraz wymiar sprawiedliwości ukróci praktyki mężczyzny, który od 11 lat brał udział w ponad tysiącu postępowań (większość z nich sam inicjował, a policja i prokuratura z całą powagą sprawdzała jego donosy, mimo że był osiem razy karany za fałszywe zeznania). - Nie chcemy pozostać bierni. Mamy dość - mówi Jurowicz. Jego śladem poszedł kolejny sąsiad, który również złożył zawiadomienie o tym, że jest uporczywie nękany przez Stanisława B. Obie sprawy będą rozpatrywane razem w limanowskiej prokuraturze.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+