Policja nęka dziecko, bo zostawiło rower na klatce schodowej
Teraz sąsiedzi przystąpili do kontrataku. Czy ich sytuacja się zmieni? - Mam taką nadzieję, choć na razie ostrożną - mówi Janusz Jurowicz z Limanowej. To on złożył w limanowskiej prokuraturze zawiadomienie o nękaniu swojej rodziny przez pana B.
Załączył do niego opis 16 spraw: B. zawiadamiał policję - a to, że Jurowicz głośno trzaskał drzwiami, a to, że groził mu śmiercią, a to, że posiadał broń bez zezwolenia. - Najbardziej jednak obrzydliwe były zawiadomienia dotyczące naszej rodziny, m.in. wystąpienie o odebranie nam praw rodzicielskich w związku z tym, że źle traktuję swoje dzieci oraz zawiadomienie o tym, że rzekomo molestowałem jednego z podopiecznych w izbie wytrzeźwień - mówi Jurowicz.
Mężczyzna podkreśla również, że nękany przez Stanisława B. jest jego syn. - W 2011 r. B. złożył zawiadomienie, że mój syn dopuścił się ciężkiego uszkodzenia ciała, a ostatnio - że stawiając źle rower na klatce, naraża sąsiada na to, że spadnie i się zabije - dodaje Jurowicz.
O tym ostatnim, bulwersującym postępowaniu pisaliśmy na naszej stronie. W jego ramach 13-letni chłopak był wzywany na komisariat. W piśmie z policji był zakwalifikowany jako "podejrzany o popełnienie przestępstwa z art. 191 Kk", czyli polegającego na zmuszeniu kogoś przemocą lub groźbą do określonego zachowania. Policjanci, po artykułach w "GK" i odmowie rodziców przyprowadzenia dziecka na przesłuchanie, odstąpili od niego.
Jakież było zdziwienie Jurowicza, gdy 4 września dostał odpowiedź prok. Joanny Karteczki, w której odmawia ona wszczęcia postępowania w sprawie nękania Jurowiczów. Argumentowała m.in., że Stanisław B., jak każdy obywatel, miał obowiązek zawiadamiać policję o zauważonych przez niego przestępstwach...
Decyzję prokurator krytykuje prof. Andrzej Zoll, karnista. - Jest oportunistyczna, po linii najmniejszego oporu. Ta sprawa to nękanie - ocenia.
Podobnego zdania jest Janina Tomasik, prokurator rejonowy w Limanowej, która podkreśla, że jeśli tylko Jurowicz zażali się na decyzję jej podwładnej, ona to uwzględni i nakaże wszcząć śledztwo. - Jako przełożona mam prawo wydać takie polecenie - podkreśla prok. Tomasik.
Dodaje, że wszczęcie śledztwa i podejrzenie, że doszło do przestępstwa, nie jest jednoznaczne z postawieniem zarzutów Stanisławowi B. Niemniej jednak, sprawa zostanie gruntownie przebadana. - Przesłuchamy świadków, zbadamy dowody - podkreśla prokurator.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+