FLESZ - Prawidłowe mycie rąk chroni przed wirusami
- 85 lat żyję na tym świecie i takiej sytuacji jeszcze nie pamiętam – opowiada Irena Woźniak z Limanowej. – Przeżyłam II wojnę światową, okupację, komunizm, myślałam, że już takich czasów się nie doczekam, kiedy to znów strach będzie wyjść na ulicę – dodaje kobieta.
Na pomoc seniorom
– U nas na wsi, jest to szczęście, że rodziny są wielopokoleniowe, dlatego starsze osoby nie są pozostawione same sobie i mogą liczyć na pomoc rodziny – podkreśla Rozalia Juszczak z Niedźwiedzia.
O seniorów ze zdwojoną siłą troszczą się także GOPS.
- Osoby starsze mają zapewnioną pomoc opiekunek. Natomiast jeśli chodzi o osoby samotne, na terenach wiejskich bardzo dobrze działa pomoc sąsiedzka – informuje kierownik GOPS w Mszanie Dolnej. – Na naszej stronie są informacje, że gdyby ktoś potrzebował jakiejkolwiek pomocy proszony jest o kontakt. Na chwilę obecną jednak takich zgłoszeń nie było – dodaje.
Swoją pomoc oferują także strażacy.
- W razie konieczności, jesteśmy gotowi do niesienia pomocy – informuje Komendant Powiatowy PSP w Limanowej mł. bryg. Wojciech Frączek.
Skrajna nieodpowiedzialność
W okresie epidemii w szczególnie trudnej sytuacji są ratownicy medyczni. Ich pracę coraz częściej określa się jako służba.
- Pracujemy za śmieszne pieniądze, a obecnie, w jeszcze większym stresie niż zwykle, jesteśmy na pierwszej linii ognia – opowiada Justyna Drużkowska, ratownik medyczny w limanowskim szpitalu. Ale to nie jedyny problem ratowników. Skrajną nieodpowiedzialnością wykazują się osoby, które tają swój pobyt za granicą, czy kontakt z osobami, które dopiero wróciły do kraju i tym samym zarażają personel szpitala. Justyna apeluje o szczerość pacjentów.
- Przez takie zachowanie wielu ratowników, siedzi teraz zamkniętych w karetkach na kwarantannie – nadmienia.
- Zaczyna nas brakować, o czym od dłuższego czasu informujemy rząd. Teraz brakuje nas jeszcze bardziej, część poszła na opiekę nad dziećmi, a inni siedzą w kwarantannie. Każdy ratownik pracuje w co najmniej 2 miejscach. Kiedy ktoś wypada z dyżuru, nie ma go kim zastąpić. Ale to dopiero wierzchołek góry lodowej – dodaje limanowianka. W szpitalach brakuje także maseczek i ubrań ochronnych. Podstawowym zabezpieczeniem ratowników są jedynie rękawiczki i dezynfekcja.
Maseczki dla medyków
Limanowianie nie pozostali obojętni na potrzeby personelu medycznego. Odpowiedzią na dramatyczny apel lekarzy oraz dyrekcji szpitala imienia Stefana Żeromskiego w Krakowie jest grupa, która zawiązała się na facebooku pod nazwą: ,,Mszana Dolna i okolice – szyjemy maseczki dla polskich medyków”.
Można pomóc na dwa sposoby:
Szyjąc maseczkę albo kupując materiały, potrzebne do jej uszycia, czyli: bawełnę, nici, gumki i druciki. Pilnie poszukiwane są też krawcowe, szwaczki, szewcy i wszyscy, którzy potrafią obsługiwać maszyny. Gotowe maseczki trafią do szpitala im. Stefana Żeromskiego w Krakowie.
To nie jest kara Boża!
Dużym sprawdzianem dla wiernych była miniona niedziela i zalecenia Przewodniczącego Episkopatu Polski. Według rozporządzeń władz państwowych liczba wiernych podczas Mszy św. nie może przekroczyć 50 osób.
- Wierni traktują tę sytuację bardzo poważnie – podkreśla ks. Tadeusz Piwowarski - proboszcz parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Jurkowie. Jak podaje kapłan na niedzielnych ośmiu Mszach świętych w parafii, było na każdej po kilka, max 30 osób. Podobnie było we wszystkich parafiach na limanowszczyźnie.
- Byłam w kościele w Pasierbcu na Mszy św. Było nas raptem 10 osób. Komunię przyjęliśmy do ręki. Na parkingach raptem cztery samochody – opowiada Iwona Sułkowska.
Kapłan jest daleki, by w pandemii widzieć karę Bożą za grzechy świata.
- Absolutnie nie zgadzam się z takimi stwierdzeniami. Bóg nie chce nas karać tutaj na ziemi. Możemy na to co się dzieje patrzeć w perspektywie znaku od Boga, ale na pewno nie kary. Nasz Bóg jest miłosierny – przekonuje. Zdaniem proboszcza powinniśmy podporządkować się ogólnym zaleceniom, modlić i nie siać paniki.
Czerwona linia
Telefony sanepidu rozgrzane są do czerwoności.
- Telefonów jest bardzo dużo, służby sanitarno-epidemiologiczne praktycznie cały czas przekazują informacje przez telefon. Rozmowy dotyczą różnych kwestii. Dzwonią osoby, które wracają z zagranicy i są objęte dwutygodniową kwarantanną. Są też telefony osób, które źle się czują i podejrzewają kontakt z osobą zakażoną – pytają nas w takich sytuacjach, gdzie mają się udać. Sporo pytań dotyczy kwestii, jak zachować się wobec osób, które są w kwarantannie lub pod nadzorem epidemiologicznym. W wielu przypadkach to właśnie kontakt telefoniczny z sanepidem uruchamia działania zmierzające do zdiagnozowania zakażenia koronawirusem – komentuje Joanna Paździo, Rzecznik Prasowy Wojewody Małopolskiego. Pytania niezasadne stanowią margines.
Grzywna i więzienie
Wszystkie osoby, które powróciły z zagranicy i znajdują się w kwarantannie, są objęte policyjnym dozorem.
- Kontrolujemy, czy takie osoby przebywają w domu. Jak do tej pory nie stwierdzono żadnych uchybień – nadmienia Jolanta Mól, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Limanowej. – Przeciwko osobie, która opuści miejsce kwarantanny zostanie wszczęte dochodzenie. Grozić jej będzie kara grzywny 5 tys. zł i pozbawienie wolności nawet do lat 3 – nadmienia rzecznik.
Ważne telefony dla limanowian
Osoby, które wróciły z zagranicy przed 15 marca zobowiązane są do kontaktu z sanepidem w Limanowej (18 337 21 01 wew. 301, 314). Ci, którzy wrócili po 15 marca, proszone są o kontakt pod numerem 666 909 124.
