W poniedziałek sądeccy strażacy zostali wezwani do Piwnicznej-Zdroju, gdzie rozkuwali lód na jednym z tamtejszych potoków.
- Oblodzenie zatamowało wodę, która nie miała jak płynąć i wylała poza koryto - mówi Ryszard Wąsowicz, kierownik Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Nowym Sączu. Podtopionych zostało kilka gospodarstw. Na szczęście obyło się bez strat.
Utrzymujące się minusowe temperatury spowodowały, że pracownicy centrum kryzysowego codziennie sprawdzają stan sądeckich rzek i potoków. Pilnują, żeby lód nie tamował wody, albo oderwana kra nie zagroziła któremuś mostowi.
- Na razie nie ma powodów do paniki. Na żadnej z sądeckich rzek, poza Dunajcem od Biegonic w kierunku Łososiny, nie ma lodu - zaznacza Wąsowicz. Poza tym Dunajec też przepływa pod tą grubą pokrywą lodu.
Problem może pojawić się w chwili, gdy przyjdą gwałtowne roztopy, czyli temperatury powyżej 10 stopni Celsjusza.
- Poziom wód może wtedy wzrosnąć, bo do potoków i rzek będzie spływał rozpuszczony śnieg z górskich zboczy - wyjaśnia szef sądeckich służb kryzysowych.
Wtedy oderwane kawałki lodu, niesione siłą prądu rzeki, mogą być niebezpieczne dla mostów. O uszkodzenie podpory przeprawy krą naprawdę łatwo.
Autor: Damian Radziak