Już niedługo każdy będzie miał okazję sprawdzić, jak smakują lody w kolorze ropy. Jest spora szansa, że rozsławią nasze miasto daleko poza jego granicami, stając się jego słodką wizytówką.
- Moja droga do Gorlic była trochę skomplikowana - z uśmiechem opowiada pani Aleksandra, pomysłodawczyni tych lodów. - Urodziłam się na Mazurach, mieszkałam w Zabrzu, a studiowałam w Łodzi, teraz mieszkam w Nowym Sączu. A przywiodła mnie tu miłość, może nie do końca do gór, ale do bardzo konkretnej osoby, męża oczywiście - dopowiada rozpromieniona.
W Zabrzu pani Aleksandra skończyła Technikum Przemysłu Spożywczego. W Łodzi studiowała socjologię. Męża poznała na Śląsku, w Nowym Sączy odkryła, że jego rodzina to znani w tym mieście cukiernicy, którzy od początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku prowadzą tu kawiarnię. Teraz otwierają lokal w Gorlicach.
- To będzie takie miejsce, gdzie już od samego rana będzie można wpaść na gorącą, aromatyczną kawę i jeszcze ciepłą drożdżówkę - opowiada. - Na spokojną rozmowę przy herbacie z ciastkiem albo właśnie przy gorlickich lodach - dodaje uśmiechnięta.
Gorlice nierozerwalnie związane są z historią ropy naftowej. Nie dziwi więc, że dla takich osób jak Aleksandra, rozkochanych w lokalności, odwołanie do tradycji znalazło swoje odbicie w recepturze lodów.
- Dlaczego by nie zrobić lodów lokalnych nawiązujących swoim smakiem i kolorem do tradycji? - zastanawia się. - Jesteśmy już przyzwyczajeni do powszechnej amerykanizacji społeczeństwa, w każdym sklepie, restauracji czy kawiarni znajdziemy produkty, czy wystrój z odwołaniem do innej kultury. Dlaczego tak uparcie promujemy to, co zagraniczne, zamiast skupiać się na promocji i wspieraniu lokalnych produktów. - podkreśla.
Nikogo nie zaskoczą lody o smaku czekolady z popularnych jajek niespodzianek, to ani odkrywcze, ani nowe, ani tym bardziej polskie czy lokalne.
- My chcemy nawiązać do kultury lokalnej, o którą tak mocno dbają gorliczanie i która jest wyjątkowa dla tego regionu - informuje.
Lody każdemu jednak kojarzą się z zupełnie innymi kolorami. Czarne wydają się jakimś wybrykiem natury.
- Proszę pamiętać, że wychowałam się na Śląsku - opowiada Aleksandra. - Do dziś czuje w ustach smak z dzieciństwa. Nie lodów, ale cukierków. Nie byle jakich, ale tych dobrych, górniczych kopalnioków - dopowiada.
Od końca XIX wieku, właściciele kopalń rozdawali te cukierki górnikom po szychcie. Robili tak dla ochrony ich zakurzonego pyłem węglowym gardła. W składzie kopalnioka, oprócz cukru i barwnika z węgla roślinnego, były też zdrowe i działające inhalacyjnie olejek anyżowy oraz ekstrakty z dziurawca, melisy i mięty. Czy takie będą też gorlickie lody?
- Odwołałam się do tej tradycji i postanowiłam zrobić lody, które swoim wyglądem i smakiem będą nawiązywać do historii miasta, czyli ropy - opowiada. - Receptury nie podam, mam nadzieję, że smak będzie dla wszystkich miłą niespodzianką. A czy będzie nawiązywał do smaku cukierków, jakie zapamiętałam z dzieciństwa, to każdy będzie musiał ocenić już sam - kończy z uśmiechem.
Tak kiedyś wyglądały Gorlice! [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 2
Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, NaszeMiasto