- Próbne rzuty wypadły słabo. Pierwszy przed granicą 60 m, drugi może 61 m. Udało się jednak, wszedłem do finału i to było dla mnie najważniejsze - powiedział Małachowski, który narzekał nieco, że koło do rzutów jest na Stadionie Olimpijskim w Londynie trochę tępe. - Warunki dla wszystkich są takie same - dodał zaraz.
Gdy spiker wyczytywał nazwisko Małachowskiego, oczywiście dotarł, że to obrońca mistrzowskiego tytułu z Pekinu. - Dobrze, że nie znam angielskiego, bo może by mnie to spięło - zażartował nasz mistrz. - Musiałem podejść do tego ze spokojem, bo to co zrobiłem w Pekinie, to była tragedia. Nie mogłem potem jeść, spać, emocje buzowały. A teraz jest spokój - wyjaśnił Piotr Małachowski. Przypomnijmy, że dwa lata temu do ostatniej próby walczył w Chinach o awans do finału. Dopiero ostatni rzut dał mu przepustkę do walki o medale. Potem zdobył złoto.
Małachowski był pierwszym Polakiem, który wystartował w Londynie. - Jak zrobimy coś takiego jak w Cetniewie, to będzie super. Wtedy mogą być świetne zawody dla miotaczy. Są biegi, skoki, tyczka. Ma kto walczyć o medale - podsumował.
- Jak się będę relaksował przed finałem? Czekam na (Tomasza) Majewskiego - zaśmiał się "Machałek". Nasz były kulomiot był już w Londynie na kongresie IAAF, a teraz poleciał do Polski, by otworzyć młodzieżowe mistrzostwa Polski. Na finał dyskoboli ma jednak dotrzeć.
W grupie A podczas kwalifikacji najlepsze wyniki uzyskali Szwed Daniel Stahl (67.64) i Niemiec Robert Harting (65.32).
Z grupy B do finału awansował Robert Urbanek, który w drugiej próbie posłał dysk na odległość 63.67. Z zawodników, którzy starowali z nim najlepszy okazał się Litwin Andrius Gudzius (67.01).
Do półfinału 1500 m kobiet awansowały obie Polaki - Angelika Cichocka (4:03.27) i Sofia Ennaoui (4:03.35). Ta druga poprawiła swój najlepszy wynik w tym sezonie.
W eliminacjach skoku w dal odpadł Tomasz Jaszczuk. Wynik 7.64 był dopiero 26. rezultatem.