Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Burliga: Wiemy, co nas czeka w niedzielę

Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz/Dziennik Polski/Polskapresse
- Już w trampkarzach czuje się, że to jest inne spotkanie niż pozostałe. Każdy bardzo się stara, jest dużo walki, a radość po wygranej jest znacznie większa niż po wszystkich innych meczach – mówi Łukasz Burliga, obrońca Wisły, który w niedzielę zagra w kolejnych derbach Krakowa.

- Praktycznie wychował się Pan w Wiśle, więc nie trzeba chyba Panu tłumaczyć czym są derby Krakowa?
- Nie trzeba. Pamiętam, że pierwszy raz w takim meczu zagrałem już w trampkarzach młodszych w 2000 roku. Od tego czasu w różnych grupach młodzieżowych tych spotkań trochę się uzbierało. Najważniejsze jednak to oczywiście te seniorskie, w których mogłem zagrać w poprzednim sezonie. Bardzo się cieszę, że już w niedzielę czeka mnie kolejny taki mecz.

- Rzeczywiście jest tak, że już w trampkarzach czuje się, jak ważne są te spotkania?
- Coś w tym jest. Już od najmłodszych lat jest duże ciśnienie przed derbami. Już w trampkarzach czuje się, że to jest inne spotkanie niż pozostałe. Każdy bardzo się stara, jest dużo walki, a radość po wygranej jest znacznie większa niż po wszystkich innych meczach.

- Znał się Pan z piłkarzami Cracovii z drużyn młodzieżowych w tamtych latach?
- Szczerze mówiąc ja akurat nie utrzymywałem kontaktu z piłkarzami Cracovii w tamtych latach. Nie chodziłem do Szkoły Mistrzostwa Sportowego, więc nie miałem z nimi styczności. Wiem jednak, że koledzy, którzy chodzili do SMS-u czy mieszkali razem z zawodnikami Cracovii w internacie, docinali sobie przed i po takich meczach. Pamiętam, że np. Michał Chrapek przekomarzał się trochę z Sebastianem Stebleckim.

- A pamięta Pan swoje pierwsze seniorskie derby?
- To akurat nie jest odległa historia, bo miały miejsce w poprzednim sezonie na Cracovii, gdy zremisowaliśmy 1:1. Było to duże przeżycie. Był cały stadion, dużo naszych kibiców. Bardzo dobrze graliśmy w pierwszej połowie, prowadziliśmy 1:0, ale ostatecznie nie utrzymaliśmy prowadzenia, a w końcówce meczu mogliśmy nawet przegrać. Wiemy, co nas czeka w niedzielę, dlatego trzeba się będzie mocno sprężyć, żeby tam wygrać.

- Od 2004 roku, czyli powrotu Cracovii do ekstraklasy po dwudziestu latach przerwy, Wisła nie jest w stanie wygrać z „Pasami” na ich stadionie więcej niż jedną bramką. Wychodzi na to, że piłkarze „Białej Gwiazdy” nie do końca radzą sobie z presją nieprzychylnych trybun.
- Derby to zawsze jest inny mecz niż wszystkie. Cracovia, szczególnie wtedy gdy gra u siebie, jest niesamowicie zdeterminowana. Mają za sobą prawie cały stadion kibiców, co ich mocno napędza. Rzeczywiście jest tak, że gra nam się tam zawsze bardzo trudno. Nawet nie chodzi o to, że to my mamy problem z nieprzychylnymi trybunami, a bardziej o to, że w piłkarzy Cracovii wstępują dodatkowe siły, jakby mocniej wierzyli w to, że potrafią dobrze zagrać niż w innych meczach.

- W tym sezonie gracie bardzo dobrze na wyjazdach. Wygraliście już trzy mecze, czyli więcej niż w całym poprzednim sezonie. Cracovia natomiast spisuje się kiepsko w lidze. Myśli Pan, że w związku z tym wszystkim, macie większe szanse na wygraną przy ul. Kałuży niż np. przed rokiem?
- Myślę, że jest bardzo duża szansa, żeby wygrać te derby. Jeśli tylko zagramy na swoim normalnym poziomie i wykorzystamy swoje sytuacje, które na pewno stworzymy, to nie powinniśmy mieć większych problemów z wygraniem tego meczu. Ale jest jeszcze jeden ważny warunek – jeśli Cracovia zagra bardzo agresywnie, a tak pewnie będzie, to nie możemy liczyć tylko na walory czysto piłkarskie, tylko trzeba odpowiedzieć również agresywną, twardą grą.

- To skoro poruszył już Pan wątek agresywnej gry, chciałbym na chwilę wrócić do meczu z Legią Warszawa. Wyjaśnił Pan sobie już wszystko z Jakubem Koseckim?
- Podaliśmy sobie ręce po meczu.

- Ale strasznie na Pana narzekał po meczu, że tylko go Pan kopał.
- Starałem się grać agresywnie, ale po pierwsze nie dostałem kartki po faulu akurat na nim, a po drugie skończył mecz w zdrowiu. Nic wielkiego mu się zatem nie stało. Natomiast jeśli chodzi o te jego skargi, to myślę, że piłka nożna jest sportem dla twardych facetów, a nie dla płaczków. Dla mnie takie skargi są śmieszne. Ja nigdy nie biegałbym nikomu skarżyć, że ktoś mnie kopie, tylko wykonałbym w takiej sytuacji swoją robotę...

- To na koniec wróćmy jeszcze do derbów. Jest trochę nowych piłkarzy w Wiśle. Uświadomiliście już ich, jak ważny mecz was czeka w niedzielę?
- Michał Buchalik, Maciek Jankowski i Maciek Saldok grali w derbach Śląska, więc wiedzą, o co chodzi w takich meczach. Zdają sobie też doskonale sprawę z tego, że w Krakowie ciśnienie przed derbami jest jeszcze większe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska