„Królewscy” mieli szczęście, że w pierwszej połowie spotkania sędzia niesłusznie nie uznał (dopatrując się spalonego) gola dla gości, który uzyskał Youssef El Arabi.
- Anulowany gol? Nie było spalonego! Tak czy inaczej jesteśmy zadowoleni, ponieważ zagraliśmy dobrze. Real to bardzo silna drużyna. „Królewskim” bardzo łatwo przychodzi strzelanie bramek. Zwietrzą każdą okazję. Każdego innego rywala zdołalibyśmy dziś pokonać – przekonywał po meczu El Arabi.
Granada zagrała nadspodziewanie odważnie, miała jeszcze inne okazje (w 60 minucie El Arabi nie wygrał pojedynku z Keylorem Navasem), ale to gospodarze zdobyli gola (w 55 minucie Karim Benzema głową po centrze Isco).
Atletico do 62 minuty bezbramkowo remisowało z Eibarem. Wtedy właśnie rezerwowy Correa po pierwszym kontakcie z piłką uzyskał prowadzenie dla gości. Asystował mu Fernando Torres, który także nie rozpoczął meczu w wyjściowym składzie. Kwadrans później obaj rezerwowi zamienili się rolami: w roli strzelca wystąpił Torres.