Krakowskim mieszczanom za wzniecenie buntu książę postawił zarzuty - jak zapisano w krakowskim roczniku kapitulnym - "krzywoprzysięstwa, zdrady, przeniewierstwa, a także zbrodnię obrazy majestatu, których to przestępstw dopuścili się na naszych dziedzicach i narodzie polskim".
Książę co prawda darował życie i zdrowie kobietom oraz dzieciom, ale rodzinom buntowników konfiskował cały majątek. A mężczyzn kazał wieszać na szubienicy przed miastem i trzymać tam ich zwłoki "dopóki zgniłe ścięgna nie puszczą wiązań kości".
Przy okazji miasto straciło liczne przywileje polityczne.
***
Bunt wybuchł w maju 1312 roku, gdy wybrano nową radę miejską, która pod wodzą wójta Alberta zbuntowała się. Buntownikami byli przeważnie przybysze z terenów Śląska, Czech i Niemiec - ówczesna elita miasta. Choć kronikarz napisał, że "mieszczanie krakowscy trawieni szałem wściekłości germańskiej, przyjaciele zdrady, plewy ludzkie, ukryci wrogowie pokoju, podobnie jak Judasz pocałunkiem Chrystusa - zdradzili Łokietka", to tak naprawdę poszło o pieniądze.
***
Krakowscy kupcy i rzemieślnicy chcieli spokojnie handlować. Łokietek dał im liczne przywileje, ale większe możliwości zysku zapewniała współpraca z Czechami oraz ze Śląskiem, który był podporządkowany Pradze. Był to trudny czas dla Krakowa - stanowił on łakomy kąsek dla każdego księcia piastowskiego, który marzył o rządach Polską. Miasto zajmowali więc Henryk Probus z Wrocławia, czeski król Wacław II i ubogi - w porównaniu z nimi - książę Władysław Łokietek, który zresztą musiał już raz opuszczać miasto pod osłoną nocy w koszu spuszczanym z murów. Miastem zainteresowani byli także inni pretendenci: Bolesław II z Płocka, Konrad II z Czerska, Przemysł II i władcy Czech: Wacław III i Jan Luksemburski.
Walki nie sprzyjały handlowi, dopiero gdy władzę w Krakowie przejął Wacław II, który koronował się na króla polskiego, nastąpił korzystny okres dla miasta. Czechy były najsilniejszą gospodarką w regionie, a władca dbał o rozwój Krakowa i jego powiązania handlowe z resztą swoich ziem. Wacław zmarł w 1305 roku, a jego syn rok później. Czeska dynastia Przemyślidów wygasła, na tron wstąpił zięć Wacława Jan Luksemburski.
Miasto zajął wówczas Władysław Łokietek, a mieszczanie go uznali za władcę. Piastowski książę rozszerzył przywileje miejskie, ale handel z Czechami podupadł - niespokojny czas walk o władzę sprzyjał bandom zbójców i maruderów, którzy odstraszali kupców. W dodatku kujawski książę zwiększał podatki i faworyzował rycerzy, potrzebnych mu do prowadzenia walk o zjednoczenie ziem polskich, które zresztą niespecjalnie mu szły, bo np. stracił Pomorze z Gdańskiem. Poza tym toczył ostre spory z wpływowym krakowskim biskupem Janem Muskatą. Zdarzało mu się nie dotrzymywać umów, był znany jako kłótliwy, zawzięty, okrutny i promujący swoich zauszników. Mogło się wydawać, że taki władca nie jest gwarantem rozwoju miasta.
***
To były główne powody buntu. Wójt Albert i jego brat Henryk rządzący w Krakowie od 20 lat oraz ich poplecznicy zmobilizowali także mieszczan w Wieliczce i Sandomierzu oraz zakonników w Miechowie, cystersów z Jędrzejowa i przypuszczalnie tych z Mogiły.
W maju 1311 roku buntownicy opanowali Kraków, ale bez Wawelu, gdzie utrzymały się siły wierne Łokietkowi. Buntownicy poprosili o pomoc władcę Czech Jana Luksemburskiego. Łokietek był w Wielkopolsce, ale miał oblężoną załogę w części Krakowa, wsparcie benedyktynów z Tyńca i klarysek ze Starego Sącza, a także zaprzyjaźnionych Węgrów w pobliżu, których poprosił o pomoc. Rozpoczęła się wojna domowa.
***
Z Sandomierzem, Wieliczką, Miechowem i Jędrzejowem Łokietek poradził sobie szybko, jednak miał problem z opanowaniem Krakowa, w którym bronili się buntownicy. W dodatku i do nich dotarły posiłki prowadzone przez poddanego Luksemburczyka - Bolka, piastowskiego księcia z Opola. Były one zbyt małe, by szturmować Wawel, więc założyły swój obronny obóz w pobliżu domu wójta.
Mało aktywne wsparcie stało się ciężarem dla buntowników, a sam Bolko zaczął się obawiać porażki w konfrontacji z rosnącym w siłę przeciwnikiem. Wiedział, że na posiłki z Czech nie ma co liczyć, więc rozpoczęły się rozmowy.
***
Ustalono, że za odszkodowanie pieniężne i gwarancje bezpieczeństwa Bolko opuści miasto. Tak też się stało.
Wraz z nim wyjechał wójt Albert i najważniejsi przywódcy buntu. Antyłokietkowe powstanie upadło. Zaczęła się zemsta i zabieranie majątków buntowników, aby opłacić koszty pomocy węgierskiej i pokryć koszty kwoty wypłaconej Opolczykowi.
Wbrew oskarżeniom Łokietka o okrucieństwo, nawet nieprzychylni mu historycy naliczyli, że jedynie 5 rajców i 17 mieszczan w Krakowie zostało ukaranych gardłem.
Łokietek zabezpieczył się jednak na przyszłość. Warowny dom wójta zburzono i w jego miejscu wybudowano Gródek - rodzaj cytadeli (obecnie jest w tym miejscu klasztor Dominikanek ) - która miała trzymać straż nad miastem. Zmieniono także zasady ustroju miasta - zlikwidowano dziedzicznego wójta, a miejską radę zaczął powoływać władca.
***
Nowych radnych w liczbie siedmiu Łokietek powołał 14 czerwca 1312 roku. Kadencyjnie po parę tygodni każdy z nich miał pełnić funkcję burmistrza. O tym, że Łokietek nie był germanożercą najlepiej świadczą nazwiska wybranych przez niego radnych: Henryk z Dornburga, Piotr Moritz, Wilhelm, Wigand z Głubczyc. Radę uzupełniło nawet dwóch byłych zwolenników Alberta: Henryk z Kietrza i Mikołaj z Zawichostu. W dodatku, po pewnym czasie książę zwrócił nawet większości rodzin krakowskich skonfiskowane im wcześniej dobra.
Najbardziej stratny był sam wójt Albert i inni przywódcy buntu. Nie tylko przeszli do historii jako "przyjaciele zdrady, a skryci i zakapturzeni wrogowie pokoju" - jak uwiecznił ich kronikarz - ale i przegrali swoje dalsze kariery.
Wójt Albert był najważniejszą osobą w mieście, miał wiele przywilejów, dzierżaw i dochodów, w 1306 roku sam Łokietek nadał mu nawet godność kasztelana sądeckiego. Stracił wszystko, dalsza rodzina, która pozostała w Polsce, wyrzekła się go i zerwała z nim kontakty. On sam spędził kilka lat w opolskim lochu, później przeniósł się do Pragi, ale - jak głosił współczesny wiersz o nim - zmarł w nędzy i pochowano go w jednym grobie z jakimś topielcem. Choć to ostatnie było mu chyba w sumie już obojętne.
Napisz do autora:
[email protected]
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+