Jak dobrze pamięta Pani pierwsze wybory samorządowe? Czy już wtedy myślała Pani, by zaangażować się w działalność społeczną?
To było 35 lat temu - wtedy zdecydowanie bliżej było mi do oświaty niż do samorządu. Pracowałam jako nauczycielka i nie planowałam angażować się w działalność publiczną w takim wymiarze, w jakim robię to dziś. Ale już wtedy chciałam zrobić coś dobrego dla Polski - poprzez wychowanie młodego pokolenia. I myślę, że to przyniosło efekty - spośród trzynastu obecnych radnych, aż sześciu to moi dawni uczniowie. Uważam, że udało mi się wychować wartościowe pokolenie, które teraz aktywnie działa na rzecz naszej społeczności. Początkowo nie myślałam o stanowiskach takich, jak wójt czy burmistrz. Dopiero kiedy zostałam dyrektorką szkoły, zaczęłam dostrzegać, jak wiele można zrobić dla lokalnej społeczności również z perspektywy samorządu. Praca z dziećmi i młodzieżą to przecież także działanie na rzecz wspólnoty lokalnej. Aktywnie w samorządzie działam od 2006 roku - najpierw jako zastępca wójta gminy Raba Wyżna. W latach 2010-2018 pełniłam funkcję wójta gminy Podegrodzie, a następnie, w latach 2018-2024, byłam zastępcą burmistrza Rabki-Zdroju. Teraz wracam na stanowisko wójta Podegrodzia - to dla mnie bardzo miły powrót.
Co się udało zrobić w poprzedniej kadencji, a co teraz?
Gdy obejmowałam urząd wójta Podegrodzia, mieliśmy zaledwie 6 km kanalizacji. Priorytetem było zaopatrzenie mieszkańców w wodę, modernizacja istniejącej infrastruktury oraz podłączanie kolejnych domów do sieci kanalizacyjnej. To zadanie kontynuujemy również teraz - udało nam się pozyskać na ten cel 10 milionów złotych. Nieprzerwanie inwestujemy w rozwój infrastruktury drogowej - budujemy nowe odcinki, remontujemy istniejące drogi i poprawiamy oświetlenie. Bezpieczeństwo mieszkańców jest dla nas kluczowe. Stawiamy również na rozwój najmłodszych. Otrzymaliśmy 3 miliony złotych na naukę języka angielskiego dla przedszkolaków i dzieci z zerówek. Mamy środki na rozbudowę świetlicy oraz żłobka, który został wybudowany w 2010 roku. W pierwszej kadencji przeprowadziliśmy termomodernizację wszystkich budynków użyteczności publicznej. Teraz, po latach, kontynuujemy te prace w wybranych szkołach i remizach strażackich. W zakresie infrastruktury edukacyjnej wybudowaliśmy dwie sale gimnastyczne, a obecnie kończymy budowę szkoły w Stadłach. Mamy już także środki na budowę boiska i placu zabaw przy tej placówce. Rozbudowujemy również plac zabaw w Brzeznej. Dzieje się naprawdę dużo - a duża część środków, które pozwalają nam realizować te inwestycje, pochodzi z funduszy zewnętrznych. To efekt konsekwentnych starań i dobrze przygotowanych projektów.
Zobacz specjalną publikację - 35 lat samorządu:
Czy były jakieś problemy po objęciu fotela wójta w tej kadencji?
Nie ukrywam, że jednym z pierwszych wyzwań było uporządkowanie sytuacji finansowej gminy po poprzedniku. Wybory odbyły się w maju, a do tego czasu wydano znaczną część środków budżetowych. Musieliśmy więc szukać rozwiązań, by zapewnić ciągłość funkcjonowania gminy. Dla zobrazowania skali problemu - na same wynagrodzenia dla nauczycieli potrzebowaliśmy 4,5 miliona złotych, a od czerwca nie było nawet zabezpieczonych środków na oświetlenie uliczne. Na szczęście udało się wprowadzić zmiany organizacyjne w Urzędzie Gminy, które znacząco poprawiły jego funkcjonowanie. Dużym wsparciem był również powrót poprzedniej pani skarbnik, co pozwoliło nam ustabilizować sytuację finansową. Można powiedzieć, że wyszliśmy na prostą i teraz możemy skupić się na realizacji naszych planów rozwojowych.
Najbardziej palący problem na dziś?
Zdecydowanie największym wyzwaniem są obecnie odpady. Koszty odbioru śmieci stale rosną, co obciąża zarówno budżet gminy, jak i mieszkańców. Dlatego planujemy utworzenie w naszej gminie spółdzielni, która zajmie się nie tylko wywozem odpadów, ale również szeroko pojętym utrzymaniem porządku. Dzięki temu wiele usług, które dotąd zlecaliśmy zewnętrznym firmom, będzie mogło być realizowanych przez pracowników spółdzielni. To pozwoli nam znacząco ograniczyć koszty i jednocześnie zwiększyć kontrolę nad jakością świadczonych usług.
Czy to dzięki samorządom Polska tak szybko się zmieniła na lepsze?
Zdecydowanie tak. Samorządy to fundament polskiego rozwoju. To przecież wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast są najbliżej mieszkańców - to oni najlepiej znają lokalne potrzeby i potrafią na nie szybko reagować.
Uważam, że samorządy powinny mieć większą autonomię w podejmowaniu decyzji. Dla przykładu - lata temu wojewoda Jerzy Miller proponował przekazanie samorządom zarządzanie wodami i wałami przeciwpowodziowymi. Gdyby dziś gmina mogła samodzielnie zdecydować o czyszczeniu koryt rzecznych czy koszeniu wałów, działania byłyby realizowane szybciej i skuteczniej. A tak - musimy czekać na decyzje instytucji zewnętrznych, co często wydłuża procedury.
Podobnie wygląda sprawa z drogami - mamy drogi gminne, powiatowe, wojewódzkie. Dla przeciętnego mieszkańca to bez znaczenia - ważne, by droga była przejezdna i bezpieczna. A z problemami i tak wszyscy przychodzą do gminy. Choć współpracujemy z odpowiednimi instytucjami, to zbyt często ograniczają nas długotrwałe procedury administracyjne. Gdyby samorząd mógł działać bez tych ograniczeń - efekty byłyby szybsze i bardziej odczuwalne. Dobrym przykładem pozytywnej zmiany jest decyzja starosty o utworzeniu punktów wydziału komunikacji w gminach. Dzięki temu mieszkańcy mają bliżej, a sprawy załatwiane są szybciej i wygodniej. Właśnie tak powinno być z wieloma innymi usługami publicznymi. Myślę, że reforma samorządowa sprzed 35 lat sprawiła, że mieszkańcy poczuli się gospodarzami własnego terenu. Mamy przecież radnych i sołtysów, którzy znają lokalne potrzeby i przekazują je dalej. Gdyby jeszcze samorządy miały większe możliwości finansowe...
Czy mieszkańcy gmin zdali egzamin z samorządności?
Myślę, że coraz bardziej interesujemy się sprawami lokalnymi, a co szczególnie cieszy - rośnie zaangażowanie młodzieży. Wystarczy spojrzeć na skład naszej rady - kilku doświadczonych panów, a reszta to młodzi, aktywni ludzie. Dla mnie to powód do dumy, bo oznacza, że coraz więcej osób ma świadomość, że warto brać sprawy w swoje ręce. Widziałam to wyraźnie podczas spotkań wyborczych - sale były pełne, a mieszkańcy zadawali konkretne, przemyślane pytania. To pokazuje, że społeczeństwo dojrzewa obywatelsko i coraz lepiej rozumie, jak działa samorząd. Oczywiście, ważna jest również edukacja. Dlatego w naszej gminie organizujemy dla uczniów klas ósmych specjalne lekcje wiedzy o społeczeństwie. Odwiedzają Urząd Gminy, mają okazję zobaczyć „na żywo”, jak funkcjonuje samorząd.
A czy gmina działa coraz lepiej? Dawniej, by iść załatwić jakąkolwiek sprawę, trzeba było mieć stalowe nerwy…
Rzeczywiście, takie było kiedyś powszechne przekonanie - że wizyta w urzędzie to stres i niekończące się formalności. Dlatego już na początku mojej pierwszej kadencji podjęłam konkretne działania, by to zmienić. Jedną z pierwszych decyzji był remont i reorganizacja tzw. sali obsługi mieszkańców - po to, by każdy, kto wchodzi do urzędu, od razu poczuł się zaopiekowany i traktowany z szacunkiem. Od początku mówiłam moim pracownikom jasno: nikt nie pracuje w urzędzie za karę, a mieszkańcy mają prawo oczekiwać uprzejmości i profesjonalizmu. Arogancja wobec ludzi nie może mieć miejsca. Mam nadzieję - i wiele na to wskazuje - że dziś mieszkańcy są zadowoleni z kontaktów z urzędem. Było mi naprawdę miło, gdy w czasie spotkań słyszałam opinie, że nasz urząd działa sprawnie i bez zarzutu.
Czyli „wójtowanie” to przyjemna praca?
To trzeba po prostu lubić - a ja naprawdę to lubię. Sprawia mi to ogromną satysfakcję. Czy nie jest przyjemnie przejechać przez Podegrodzie i pomyśleć: „te dwie obwodnice powstały za mojej kadencji, ten obiekt wspólnie zbudowaliśmy, tę drogę udało się wyremontować”? Bycie wójtem to ogromna odpowiedzialność i praca praktycznie 24 godziny na dobę. Ale jeśli widzi się efekty i wie, że robi się coś dobrego dla mieszkańców - to naprawdę daje radość. Dla mnie to nie tylko obowiązek, ale i pasja.
Jest Pani zadowolona z tego, jak przebiega do tej pory kadencja?
Tak, jestem zadowolona. Uważam, że najważniejsze to mieć konkretny plan i konsekwentnie go realizować. A ja mam wokół siebie zespół ludzi, z którymi naprawdę można iść do przodu. To ogromna wartość - współpracować z osobami, które mają podobne cele i którym równie mocno zależy na dobru naszej gminy.
