Pani poseł, jak Pani ocenia reformę wymiaru sprawiedliwości dokonaną przez Zjednoczoną Prawicę? Co zmieniło się z korzyścią dla obywateli, a co się nie udało lub zostało wręcz popsute?
Reforma sądownictwa jest niedokończona, leży w gestii resortu sprawiedliwości. Ogółem wymiar sprawiedliwości wymaga gruntownej zmiany. Powiodły się z pewnością zmiany w przepisach, ale są też niepokojące sygnały - jak spór między Izbą Dyscyplinarną a środowiskiem prawniczym, czyli swego rodzaju dualizm. Część sędziów i prawników nie uznaje Izby i jej wyroków, krytykuje Trybunał Konstytucyjny, a równocześnie domaga się, by respektowano bezkrytycznie ich decyzje. To są sprawy wymagające naprawy.
Startowała pani na urząd prezydenta miasta. Rozważmy teoretyczny scenariusz: jest rok 2024 i Jarosław Kaczyński składa Pani propozycję ubiegania się o urząd głowy państwa. Pani odpowiedź?
Z dzisiejszej perspektywy niemożliwe jest do przewidzenia, co wydarzy się w 2024 r. Nie wiemy, jak będzie wyglądać wówczas scena polityczna. Każdą propozycję, którą otrzymam, rozważę w stosownym momencie, ale nie wybiegam aż tak daleko w przyszłość. Staram się pracować nie tylko dla dobra Krakowa i Małopolski, ale też wszystkich regionów i po cichu, bo tak lubię. Dziękuję też wyborcom za każde dobre słowo. Bardzo razi mnie widok wielu polityków, którzy jeszcze niczego nie dokonali, a już wysyłają sygnały do mediów, jak wiele znaczą.
W Krakowie nie brakuje nowych bloków - czy to na Bieżanowie, Prokocimiu, w pobliżu Czyżyn, Nowej Huty. Uważa Pani, że następuje betonowanie miasta, czy raczej spełnianie oczekiwań poszukujących mieszkań na rynku, jak słyszymy z otoczenia administracji miasta?
Niestety, od lat widzimy pewien rodzaj samowoli budowlanej i rozkręcanie „deweloperki”. Osobiście współczuję wszystkim, mieszkającym okno w okno, bo to niekomfortowa sytuacja. Natomiast największym problemem Krakowa są korki, bowiem ruch w mieście jest sparaliżowany. Kompletnie nie rozumiem, kto i w jaki sposób planuje ruch drogowy. Jeszcze nie wrócili studenci, szkoły działają dopiero od pewnego czasu, nie żyjemy w pełni normalnie jak przed pandemią, a zakorkowanie ulic już jest niewyobrażalne. Władze Krakowa powinny zwrócić uwagę na przejazd choćby ul. Dietla, który staje się misją niewykonalną. Zabiera się pasy kierowcom, zachęca do przesiadki na rowery i do komunikacji miejskiej, a jednocześnie podnosi się ceny biletów MPK. Obawiam się, że jeśli minie pandemia, to przemieszczanie się po Krakowie będzie drogą przez mękę.
Trzeba przyznać, że niedawno zrewitalizowano udanie Zalew Nowohucki, wreszcie coś dzieje się na Bagrach, gdzie otwarto plażę, przygotowano park, ławki i przebieralnie na letni wypoczynek. Powstały „krakowskie Malediwy”, czyli park nieopodal Tauron Areny…
W żadnym wypadku nie jestem za tym, byśmy w jakiejkolwiek dziedzinie krytykowali wszystko z góry. Dostrzegam też to, co zmieniło się na plus dla mieszkańców w ostatnich latach - sama mieszkam w Krakowie i nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej. Bardzo się cieszę z tego, jak dzisiaj pięknie prezentuje się Zalew Nowohucki. Kieruję słowa uznania dla władz miasta.
Kraków zajął 2. miejsce w gronie 25 „polskich miast przyszłości” według wpływowego fDi Magazine, ujęty został też w międzynarodowym plebiscycie. Może nie jest tak u nas źle?
Kraków zmienił się na korzyść, to dobre miasto do życia. Trzeba zauważyć tereny zielone, bardzo ładny Rynek, wykonuje się remonty, może w końcu doczekamy się tramwaju w rejonie ul. Opolskiej. Jestem dumna, że znaleźliśmy się w tym rankingu. Jednak komunikacja w mieście utrudnia życie i jest to palący problem do rozwiązania.
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- W tych znakach zodiaku łatwo się zakochać
- Mistrzostwa Europy w piłce nożnej EURO 2020
- Oto finalistki Miss Małopolski i Miss Małopolski Nastolatek
- Drapacze chmur i 100 tysięcy mieszkańców. Tak ma wyglądać nowa dzielnica Krakowa
- Kraków. Najlepsi z najlepszych mistrzów parkowania. Przeszli samych siebie!
