Ostatnia sesja sejmiku, poniedziałek 18 kwietnia, godz. 10.30 - planowana godzina rozpoczęcia obrad. Na sali jest tylko kilka osób, przewodniczący Kazimierz Barczyk dźwiękiem dzwonka wzywa do zajęcia miejsc na sali. Radni zebrali się dopiero o 11. - Przed sesją część radnych brała udział w komisji, stąd opóźnienie - tłumaczy swoich kolegów Kazimierz Barczyk.
W końcu udaje się rozpocząć obrady. Trwa dyskusja nad uchwaleniem wotum nieufności, a później wotum zaufania dla Barbary Bulanowskiej, dyrektor małopolskiego oddziału NFZ. Radny Leszek Zegzda (klub PO) przegląda popularny portal społecznościowy Facebook.
- Patrzyłem na Facebook tylko kilka minut - kaja się Zegzda. - Poza tym temat dyrektor NFZ jest wałkowany już od dawna i postrzegam go tylko jako gierkę polityczną - tłumaczy.
Radnych najbardziej znużyło jednak relacjonowanie przez marszałka Marka Sowę zmian w projekcie budżetu województwa małopolskiego na rok 2011 r. Część z nich w ogóle wyszła z sali, część chwyciła za komórki. Radny Grzegorz Lipiec tymczasem poszedł w ślady swojego partyjnego kolegi i przeglądał Facebook: galerię zdjęć, tablicę wpisów znajomych.
Zdaniem dr. Rafała Chwedoruka, politologa, zachowanie radnych jest naturalne. - Są oni przecież normalnymi ludźmi. Badania pokazują, że człowiek może skupić się maksymalnie przez 3-4 godziny dziennie. Przez pozostały czas nie jest w stanie skupiać uwagi w 100 proc. - wyjaśnia politolog.
Za każdą obecność na sesji sejmiku i komisjach radni otrzymują dietę. Gdy dana osoba ma w miesiącu 100 proc. obecności, dostaje wówczas 2384 zł brutto. Kwota ta jest pomniejszana proporcjonalnie do liczby nieusprawiedliwionych nieobecności. Jeżeli w danym miesiącu radny miał obowiązek udziału, np. w sesji i komisji, a nie pojawił się na jednym z tych spotkań, dostanie tylko połowę tej kwoty.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Zabił syna ciosem w klatkę piersiową!
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy