- Niemal codziennie dział kadr odwiedza kilka osób zainteresowanych pracą w naszej jednostce - mówi Małgorzata Jurecka, rzeczniczka oświęcimskiej policji. Dodaje pospiesznie, że o zatrudnieniu nie decyduje jednak lokalny komendant, lecz jego zwierzchnicy z Komendy Wojewódzkiej w Krakowie.
Czytaj także:**Małopolska Zach.: slalom gigant po naszych drogach**
- Wszystko rozbija się o pieniądze. Co roku centrala w Warszawie zatrudnia niewielu nowych ludzi i kieruje ich do tych województw, w których przestępczość jest najwyższa - wyjaśnia Katarzyna Cisło z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Nic dziwnego, że lokalni komendanci starają się uzupełnić braki kadrowe podkupując wykwalifikowanych ludzi z sąsiednich powiatów czy nawet województw. - Ostatnio o przeniesienie do Chrzanowa ubiegali się koledzy z Wrocławia i Krakowa. Obaj mają tutaj swe drugie połówki - opowiada Robert Matyasik, rzecznik chrzanowskiej policji. Choć chrzanowski komendant przyjąłby obu panów z otwartymi rękami, przenosiny jednego z nich blokuje komendant rodzimej jednostki.
- Żaden szef nie chce oddawać wykwalifikowanych, doświadczonych pracowników - komentuje Łukasz Czyż, rzecznik policji w Olkuszu. - Tym bardziej że co roku na emeryturę odchodzi około dziesięć procent kadry. Jej uzupełnienie nie jest takie proste. Walka między jednostkami policji o stróżów prawa trwa.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Kibole z sąsiedniego osiedla polowali na mojego syna
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy