Czy mieszkańcy powinni się więc martwić takimi praktykami gmin? Regionalna Izba Obrachunkowa w Krakowie podkreśla, że najważniejsze jest to, czy gminy są w stanie oddać bankom to, co pożyczyły.
Kłopoty ze spłatą na pewno mają Tomice, gdzie konieczne okazało się wprowadzenie ostrych cięć, by gmina nie zbankrutowała. Zaczęto wyłączać latarnie na noc, część mieszkańców będzie musiała zaczekać na obiecane wodociągi i planowaną salę gimnastyczną.
Tomice, których dochody to ok. 21 mln zł, mają do spłaty 9 mln zł. Jak tłumaczy Mirosław Legutko, rzecznik RIO w Krakowie, bez oszczędności gmina nie byłaby w stanie spłacać należności w latach 2014 i 2015. Zygmunt Pawela, mieszkaniec gminy potwierdza, że były ciemności przez kilka miesięcy. - Na szczęście jesienią ub. r. latarnie znowu zaczęły świecić - mówi. Czy problem z zadłużeniem będzie miał także Zator? Jego budżet to 38 mln zł, a dług 20,5 mln zł.
Burmistrz Zbigniew Biernat zaznacza, że kredyty, jakie zaciągnęła gmina, zostały przeznaczone m.in. na budowę strefy aktywności gospodarczej, budowę dróg, centrum aktywizacji zawodowej. - My tych pieniędzy nie przejadamy. W perspektywie zwiększą nasze dochody i powstaną nowe miejsca pracy - mówi.
Ostatnio gmina spłaciła ok. 6,5 mln zł. Kęty mają dług 50 mln zł przy ok. 100 mln zł dochodów. - Nie ma zagrożenia dla finansów gminy. Zadłużenie jest spłacane nawet ponad plan - mówi Wojciech Mreńca, skarbnik gminy. Na inwestycje gmina wyda w br. 20 mln zł.
Dług Wadowic to 6,42 proc. dochodów. Rzecznik magistratu Stanisław Kotarba mówi, że to możliwe dzięki pozyskiwaniu na pieniędzy unijnych. Inaczej widzi to radny Mateusz Klinowski, który uważa, że nie ma się czym chwalić. - Z powodu zadłużenia w gminie nie wykonuje się potrzebnych inwestycji, jak np. sieci ciepłowniczej - uważa Klinowski.
Rozmowa z Mirosławem Legutko, rzecznikiem Regionalnej Izby Obrachunkowej w Krakowie
Czy mieszkańcy mogą być zaniepokojeni słysząc, że dług gminy przekracza ponad połowę jej dochodów?
Nie obowiązuje już 60-procentowy wskaźnik maksymalnego zadłużenia gmin. Problemem nie jest wysokość długu, nieważne jest, czy wynosi on 30 czy 100 proc. Istotne jest to, czy gmina jest w stanie spłacać zaciągnięte kredyty i na co pieniądze zostały wydane, czy przynoszą dochody, czy dzięki nim gmina się rozwija. Pod uwagę także trzeba brać zamożność gmin. Na pewno tym bogatym, o stałych dużych dochodach łatwiej jest spłacać kredyty.
Z drugiej strony są gminy, które mają pięć - sześć proc. zadłużenia, a nawet mniej.
Były miejscowości w Małopolsce, które nie miały w ogóle zadłużenia, ale też niewiele w nich zrobiono. Tak więc, jeśli jest niewielkie, to też nie musi być dowód, że w gminie dobrze się dzieje.
A co będzie, jeśli gmina nie będzie mogła spłacać kredytów?
Wtedy nie będzie mogła uchwalić budżetu i zajmie się tym RIO, które zadecyduje, na co wydane będą pieniądze.
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
