W Kalwarii Zebrzydowskiej jakość powietrza jest fatalna i to nie tylko zimą w sezonie grzewczym. Dlatego zdesperowani mieszkańcy połączyli swe siły. Do istniejącej od września inicjatywy Płuca Kalwarii teraz dołączyła kolejna pod nazwą Kalwaryjski Alarm Smogowy.
- Chcemy edukować i zwracać uwagę mieszkańców na problem zanieczyszczonego powietrza, bo w mieście coraz trudniej oddychać. Trzeba zerwać ze zwyczajem spalania w piecach odpadów poprodukcyjnych oraz mebli czy butów - mówi Mieczysław Login, rzecznik inicjatywy Płuca Kalwarii.
Dodaje, że na razie przekonywanie ludzi idzie opornie. Ciągle ktoś zrywa materiały propagandowe inicjatywy, w tym rozwieszane „nekrologi” o „Ś.P. Kalwaryjskim Powietrzu”.
Oddychają truciznami
Jak wynika ze statystyk prowadzonych od 10 lat przez jednego z gminnych lekarzy (mężczyzna nie zgodził się na ujawnienie danych z obawy, że straci pacjentów), obecnie liczba chorych onkologicznych w gminie to 800 osób (na 19 tys. mieszkańców).
Z jego danych wynika, że w samym mieście choruje 320 osób (na 4,5 tys. mieszkańców). Sekcje zwłok pacjentów zmarłych na raka wykazują, że w 90 proc. badanych organów wykryto: ołów, kadm, rtęć. U tych z miasta większe stężenia. - To są trucizny, które wcześniej ci zmarli musieli wdychać. To pierwiastki powstałe w wyniku spalania gąbki, lakierów, gumy, PCV, klejów, sklejek i innych odpadów - podkreśla Aleksandra Ślusarczyk z Kalwaryjskiego Alarmu Smogowego.
W Kalwarii odpadami przemysłowymi palą nie tylko gospodarze domów jednorodzinnych czy miejskich kamienic, ale także przedsiębiorcy. - Odpady wędrują do pieców nawet latem, bo wówczas suszy się mokre drewno. Dlatego mówimy: dość - mówi Elżbieta Login z Płuc Kalwarii. W urzędzie miasta bagatelizują problem spalania odpadów w piecach. Twierdzą, że trucicielom niewiele można zrobić. - Nie mamy żadnych narzędzi, żeby ludzi karać, bo to robią na prywatnych posesjach. My możemy tylko ich edukować - mówi Stanisław Kosek z urzędu miasta.
Wyedukować urzędników
Mieszkańcy domagają się bardziej radykalnych działań. - Teraz prawo pozwala urzędnikom na wprowadzenie całkowitego zakazu palenia węglem w piecach. Dlaczego tego nie zrobią? - pyta Mariola Kowalczyk. Sugeruje, że wcześniej trzeba urzędników wyedukować.
Na razie w urzędzie nie chcą nawet mówić o zakazie palenia węglem, a co dopiero go wprowadzać. Urzędnicy zapewniają, że z mieszkańcami obydwu inicjatyw obywatelskich rozmawiają i będą współdziałać. Na razie rozesłali do mieszkańców ankiety. Pytali ich, czy chcą uczestniczyć w akcji wymiany pieców na opalane gazem, biomasą lub ekogrosz- kiem. Znalazło się tylko 190 chętnych, chociaż dopłata do wymiany wynosi 75 proc. kosztów. - Powietrze w regionie jest złe. Wiemy to z monitoringu, który mamy w Skawinie - podkreśla Paweł Ciecko, szef Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie.
Od nowego roku powietrze będzie też badane w Kalwarii. Zostanie tu ustawiony stały punkt monitoringu. Koszt jego zakupu, ok. 300 tys. zł, pokryje WIOŚ z Krakowa.
Czy gmina powinna zdecydowaniej karać za spalanie w piecach śmieci?