W całym kraju zamieszanie, w Małopolsce egzamin gimnazjalny przebiegał spokojnie. Wczorajszy test sprawdzający wiedzę matematyczno-przyrodniczą uczniowie ocenili jako prosty. Uśmiechnięci wychodzili po skończonych egzaminach. O zamieszaniu w związku z przeciekiem wyników testu do internetu niewiele rozmawiano. - Dobrze, że ta afera nie wybuchła u nas - mówi Michał Osuch z Gimnazjum nr 2 w Krakowie.
Informacje napływające z krakowskiej Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej potwierdzały dobry nastrój uczniów. Małopolanie nie będą musieli testów powtarzać. - Egzaminy przebiegają bez zakłóceń - poinformował Lech Gawryłow, dyrektor OKE w Krakowie.
Tymczasem w Warszawie dwie kobiety i 18-latek zostali zatrzymani jako podejrzani o przedwczesne ujawnienie tegorocznych testów gimnazjalnych. To dyrektorka jednego z mokotowskich gimnazjów i sprzątaczka w tejże szkole. Kobiety miały przekazać gimnazjalny test humanistyczny Adamowi Z., który natychmiast umieścił go w internecie.
- Zatrzymaliśmy w tej sprawie trzy osoby - potwierdza Dorota Kitz ze stołecznej policji.
Szkołą, w której miało dojść do przecieku, jest niepubliczne gimnazjum Fundacji "Dyslektyk" na warszawskim Mokotowie. Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, uczniom tej szkoły już unieważniono egzaminy. A jutro te z języka obcego nowożytnego w ogóle się tu nie odbędą.
Dyrektorka została zatrzymana w szkole, a następnie wyprowadzona w kajdankach. Wczoraj była przesłuchiwana przez policję, bo to ona miała bezpośredni dostęp do testów w szkole, w której pracowała, i mogła przekazać je w niepowołane ręce. To Adam Z. miał wskazać osoby, dzięki którym dokumenty trafiły w jego ręce.
Osiemnastolatek działał pod nickiem DJ Mosquito, a testy, na 22 godziny przed rozpoczęciem egzaminów, umieścił na amerykańskim serwerze.
- Policjanci przy pomocy ABW ustalili adres IP i dotarli do tego młodzieńca - mówi Dorota Kitz. 18-latek został zatrzymany jeszcze w środę o godzinie 22. Przyznał się do winy. Testy były mu ponoć potrzebne, bo jego siostra w tym roku zdaje egzamin gimnazjalny.
Zdobycie testów - zakładając, że Adamowi Z. pomagała dyrektorka szkoły na warszawskim Mokotowie - było banalnie proste. Dlaczego pani dyrektor pomogła 18-latkowi? Nie wiadomo. Za to pojawiły się nieoficjalne informacje, że sprzątaczka jest spokrewniona z Adamem Z.
Warszawa to niejedyne miejsce w Polsce, gdzie gimnazjalistów mogą czekać kłopoty. Odpowiedzi z testów egzaminacyjnych znalazły się w środę też na stronie jednego z gimnazjów w Sosnowcu. Zawiadomienie w tej sprawie do policji złożyła przedstawicielka Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Jaworznie.
- Dostaliśmy taki sygnał i natychmiast powiadomiliśmy policję. Szkoła ma swój serwer w Bielsku-Białej, specjaliści z komendy wojewódzkiej już go kontrolują. Dyrekcja szkoły nie wyklucza włamania hakerów - mówi Roman Dziedzic, szef Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Jaworznie, której podlega ten region. - Przy sprawdzaniu testu będziemy uważnie analizować, czy odpowiedzi nie powtarzają się w pracach zbyt często albo czy uczniowie nie powielają sformułowań z przecieku. Podejrzane prace zakwestionujemy - mówi Dziedzic.
Ale i to nie koniec zamieszania wokół testów. Jednym z zadań było napisanie podania, i niektórzy z gimnazjalistów w Łódzkiem podpisali je własnym imieniem i nazwiskiem. Takie prace można unieważnić ze względu na ujawnienie danych osobowych. Ale w Centralnej Komisji Egzaminacyjnej uspokajają, że testy z faktycznymi podpisami gimnazjalistów będą jednak uznane. Prace te są bowiem sprawdzane w innym województwie, gdzie nikt nie zna Kowalskiego czy Nowaka.
Także wczoraj w jednej z mazowieckich szkół znaleziono otwartą kopertę z testami językowymi, które odbywają się dziś. Komisja egzaminacyjna musiała wysłać do tej szkoły nowy zestaw pytań. CKE rozważała nawet możliwość wymiany zestawów testów w całej Polsce.
Współpr.: L. Musiał, E. Tkacz