https://gazetakrakowska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Maltretowany w filmie na YouTube kot szuka domu!

Anna Agaciak
Maltretowany kotek był bohaterem filmu w internecie
Maltretowany kotek był bohaterem filmu w internecie fot. archiwum
Maltretowany kot z filmiku zamieszczonego na YouTube oraz jego pięciu towarzyszy niedoli może trafić do domów tymczasowych. Decyzje taką podjęło Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.

Cztery koty i dwa psy policja odebrała 15-latkowi z Krakowa, który nagrał i umieścił w internecie film z kilkuletnim bratem kopiącym i duszącym domowego kotka. Wszystkie zwierzaki zostały przewiezione do krakowskiego azylu na obserwację. Wyglądają na maltretowane. Koty mają uszkodzone zęby, wszystkie zwierzęta boją się ludzi.

O sprawie kota pisaliśmy w artykule: Autorzy filmu Kot kaskader w rękach policji

- Nie chcemy, aby przebywały w schronisku - mówi Barbara Grzywacz, kierownik KTOZ. Bo pobyt tam pogłębia ich stres. Z uwagi na traumę, jaką zwierzęta przeżywają na widok małych dzieci, inspektorzy proszą o pomoc małżeństwa lub osoby samotne.

Kotki czekają na dobrych ludzi w siedzibie KTOZ przy Floriańskiej 53. Psy nadal są w schronisku przy Rybnej 3. Można je odbierać w godzinach od 10 do 18.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Regularna demolka w Nowej Hucie:przystanek i auta do kasacji

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

w
wlascicielka zwierzyńca:)
tym zwierzętom. Przydałaby się medialna akcja społeczna uczulająca i ucząca ludzi, że zwierzęta są całkowicie od nich zależne i winny być traktowane po ludzku ( a są raczej na miarę godności "danego"człowieka...czyli różnie...)!!! Z drugiej strony dziwna sprawa, że tak podstawowych rzeczy nadal trzeba uczyć kogokolwiek...
A
Ania
następna głupota rodziców a szczególnie ojca może lepiej by zrobił jakby dał swojej córeczce gwiazdkę z nieba. Brak słów.
z
zmartwiona
Właśnie dostałam maila z informacją, którą kopiuję poniżej. Jeśli można za sprawą Gazety Krakowskiej naświetlić obraz sprawy i pomóc również i tym zwierzętom w potrzebie, to bardzo o to proszę dziennikarzy. Serce się kraja gdy czytam o losie tej i innych klaczy i o tym jak ludzie są bezmyślni....

"Klacz LARA. Zabawka. Nietrafiony wigilijny prezent. Skazana na rzeź przez ludzką bezmyślność. Potrzeba 3200 zł aby ją ocalić. Mamy niewiele czasu... Prosimy o pomoc.
w w w . c e n t a u r u s . o r g . p l
W rogu obory stoi Lara - drobna klacz o smutnych oczach.
Stoi i przytyka chrapy do okna, zerkając na podwórze. Daje się pogłaskać, ale kiedy próbujemy podejść bliżej, wskakuje na betonowy żłób, cała się trzęsie odchylając głowę i bacznie nas obserwuje. Odsuwamy się więc, aby niepotrzebnie jej nie denerwować.

Lara ma "wigilijną" historię. Jest wspaniałym, ale i bezmyślnym prezentem dla 10 letniej dziewczynki, która napisała do Gwiazdora list z prośbą o własnego konika - "bo jej koleżanka z klasy już ma". Rodzice dziewczynki są zamożni i natychmiast spełnili życzenie jedynaczki i kupili jej młodą klacz z pobliskiej hodowli.
W wieczór wigilijny dziewczynka znalazła w boksie zlęknioną Larę z wielką czerwoną kokardą upiętą na kantarze. Chwilę potem przerażona klacz została osiodłana, a rodzice wsadzili przeszczęśliwą córeczkę w siodło - i wtedy rozegrał się dramat.

Klacz wystraszyła się i ruszyła z miejsca, po czym poślizgnęła się na zamarzniętym błocie przy stajni i runęła na ziemię razem z dzieckiem na grzbiecie. Dziecku nic się nie stało, a Lara kulejąc wróciła do stajni. Niestety podpisała na siebie wyrok - tego samego wieczoru klacz została zabrana przez handlarza, jako znarowiony, szalony koń.

A miejscem dla niesfornych koni, według zdenerwowanych rodziców, jest rzeźnia. Lara przecież nie jest maszyną, ani konikiem na biegunach. Jest żywym, przerażonym stworzeniem, które przed świętami zostało pierwszy raz w życiu załadowane na przyczepę i pojechało w zupełnie nieznane miejsce. Jakby tego było mało, przed oczyma cały wieczór latała jej wielka czerwona kokarda, której nie zdjęto nawet do jazdy, bo dziewczynce tak bardzo się podobała. Lara miała pełne prawo być niespokojna - ale dla nowych opiekunów była tylko zabawką, chwilową zachcianką dziecka. A zabawki nie mają żadnych praw...

We wtorek zadzwoniła do nas ruszona wyrzutami sumienia matka dziewczynki. Opowiedziała tę całą historię prosząc nas, aby nigdy nie dowiedział się o tym jej mąż, który życzył sobie, aby Lara trafiła na rzeź. Podała nam namiary do handlarza, który zabrał klacz.

Bardzo poruszyła nas historia Lary. Co roku o tej porze otrzymujemy informację o jakimś niechcianym, "żywym prezencie", który potrzebuje naszej pomocy. Nie jesteśmy w stanie ingerować we wszystkich przypadkach, ale gdy zobaczyliśmy Larę, wiedzieliśmy od razu, że nie możemy jej tak zostawić.

Możemy wykupić Larę za 3200 złotych i zapewnić jej długie życie w naszej fundacyjnej stajni. Prosimy Państwa o pomoc. Mamy czas do 10 stycznia, aby ją ocalić.

Jeśli chcesz wspomóc akcję ratowania Lary, możesz dokonać wpłaty na konto Fundacji Centaurus:
PKOBP 15 1020 5226 0000 6002 0220 0350
Więcej informacji można znaleźć na naszej stronie internetowej:
w w w . c e n t a u r u s . o r g . p l

lub pod numerami telefonów:
biuro w Toruniu 56 652 85 65
Ilona 518 569 487, Dominika 518 569 488."
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska