- Niedługo skończę szkołę i wrócę do rodzinnego Wojnicza - mówi Marcin Kawa, uczeń Zespołu Szkół Technicznych w Gorlicach i podopieczny Wielofunkcyjnej Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej „Razem” również w Gorlicach. - Myślałem, że nie będę miał gdzie zamieszkać, ale spotkała mnie wspaniała niespodzianka - dodaje wzruszony.
Trudne dzieciństwo
Marcin trafił do Gorlic 10 lat temu. Razem z czterema siostrami został umieszczony w dwóch różnych placówkach opiekuńczych. Jako powód takiej decyzji sąd podał, że rodzice są niewydolni wychowawczo. Jego cztery siostry trafiły do domu dziecka koło Jasła. Dwie z nich przebywają od kilku lat w rodzinie zastępczej. W rodzinnym domu została dwójka najstarszych, którzy byli już wtedy pełnoletni.
- Miesiąc po tym, jak nas zabrano z domu, weszły w życie przepisy mówiące o tym, aby nie rozdzielać rodzeństwa, które trafiają do domu dziecka. W naszym przypadku niestety nas rozdzielono, ale widujemy się od czasu do czasu. Utrzymujemy ze sobą kontakt - mówi Marcin.
Po przyjeździe do Gorlic Marcin przez sześć lat przebywał w placówce przy ulicy Skrzyńskich.
- Od kiedy chodzę do zawodówki, to mieszkam w tak zwanej grupie usamodzielnienia - opowiada. - To takie miejsca, które przygotowuje nas do dorosłego i samodzielnego życia. Tam sami musimy o siebie dbać, choć oczywiście pod nadzorem wychowawców - dodaje.
Łatwiejszy start w życie
Nauka samodzielności to w gorlickiej placówce standard. Jednak sama umiejętność zadbania o siebie to oczywiście nie wszystko. Po opuszczeniu ośrodka trzeba mieć gdzie wrócić. Nie zawsze jest to łatwe. Czasem jak w przypadku Marcina potrzebna jest konkretna pomoc.
- Wiedziałem, że Marcin będzie musiał na start przygotować i wyremontować sobie pokój - opowiada Jan Kuk, dyrektor placówki Razem.- Miałem też świadomość, że to dla niego wyzwanie daleko przekraczające możliwości finansowe. Po zastanowieniu, zadzwoniłem do Zbigniewa Koniecznego, on wspierał nas już wielokrotnie w różnych formach. Miałem nadzieję, że i tym razem nie zawiedzie - dodaje.
Adres był jak najbardziej słuszny, bo Zbigniew Konieczny to właściciel lokalnej firmy budowlanej w Gorlicach.
- Janek Kuk zapytał mnie, czy nie ma jakichś okien lub drzwi nawet z odzysku, które można by było wykorzystać przy remoncie - wspomina Konieczny. - Pewnie by się coś używanego znalazło, ale pomyślałem natychmiast, że dla młodego człowieka start w życie w otoczeniu rzeczy z odzysku nie będzie fajny. Bez chwili zastanowienia, poprosiłem o listę tego, co jest potrzebne i zadeklarowałem się, że to będą tylko nowe rzeczy - podkreśla.
Lista była dość długa, bo Marcin na swoje potrzeby musi zaadoptować pomieszczenie socjalne w suterenach, w których do tej pory mieściła się kotłownia. Potrzebny był tam remont więcej niż kapitalny.
- Kilka dni temu zawieźliśmy do Wojnicza potrzebne rzeczy - relacjonuje Konieczny. - To okno, drzwi, wykładzina na podłogę, trochę farby, płyty gipsowo-kartonowe, jeśli będzie coś jeszcze potrzebne, choćby parapety, to oczywiście zaraz pojedzie do Wojnicza - podkreśla.
Praca daje radość
Marcina wspiera w pracy rodzina - tata, mama, wujek i rodzeństwo.
- Jak tylko przywieźli nam ten materiał, wzięliśmy się ostro do pracy - mówi, uśmiechając się, Marian Kawa, ojciec Marcina. - Drzwi są już osadzone, kładziemy regipsy, nie próżnujemy, robimy wszystko sami, ja jestem budowlańcem, Marcin się nie obija - dodaje z dumą.
Pan Marian pracuje w Czechach, w domu bywa co dwa tygodnie, ale deklaruje, że gdy przyjedzie następnym razem, to obsadzi okno i pomaluje ściany. Pokój Marcina będzie prawie gotowy.
WIDEO: INFO Z POLSKI (20.04.2017) - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju
Źródło: vivi24, Polska Press