Wcześniej dwa lata udzielała się zawodowo w Łańcucie na Podkarpaciu. O pracy z dziećmi marzyła niemal od lat szkolnych. Już jako dziewczynka bardzo lubiła zajmować się młodszym kuzynostwem. Sprawiało to jej dużo radości i satysfakcji. - Praca, którą wykonuję, na pewno nie należy do łatwych. Jest wręcz bardzo trudna. Jednak pozytywna energia dzieci i ich uśmiech rekompensuje wszystkie minusy tego zawodu. Nie ma nic piękniejszego od tego, jak dziecko przychodzi na kolana i z uśmiechem na twarzy mówi, „kocham cię ciociu”. Jest to niezwykle motywujące do dalszej pracy - zauważa pani Maria.
Z dziećmi ma bardzo dobry kontakt, także z tymi, które nie są już pod jej skrzydłami. 22-letnia kobieta na co dzień mieszka w Brzesku, niedawno napisała pracę licencjacką, którą już wkrótce będzie bronić. Od października zaczyna natomiast studia magisterskie na Uniwersytecie Rzeszowskim, gdzie kształci się na kierunku pedagogika przedszkolna i wczesnoszkolna.
- Nie mam absolutnie żadnego problemu z tym, żeby pogodzić pracę w przedszkolu z nauką. Doskonale potrafię to ze sobą połączyć - zaznacza. Jest po kilku specjalistycznych kursach, które bardzo się jej przydają w pracy z dziećmi.
W swojej pracy stara się korzystać m.in. z metody Ruchu Rozwijającego Weroniki Sherborne oraz bajkoterapii. Pani Maria już wkrótce chciałaby natomiast wprowadzić w przedszkolu, w którym pracuje, zajęcia z dogoterapii, które jej zdaniem mają bardzo pozytywny wpływ na rozwój dzieciaków.
- Pozwalają one na odpowiedni rozwój emocjonalny najmłodszych. Zajęcia takie procentują także tym, że dzieci są potem bardziej delikatne w kontaktach międzyludzkich oraz cierpliwe. To jednak tylko niektóre pozytywne przyczyny dogoterpaii, która ma jeszcze dużo innych plusów, które przynoszą niesamowite efekty - podkreśla. Nauczycielka, która na co dzień pracuje w przedszkolu „Mali Einsteini”, uwielbia jazdę konną. Jest to jej największa życiowa pasja. Dlatego też w przyszłości chciałaby wprowadzić do kalendarza dzieci, które uczy hipoterapię.
- Na razie to tylko moje, pewnie dość odległe, marzenie. Mam jednak nadzieję, że kiedyś się spełni i będę mogła je zrealizować. Bardzo bym chciała, aby dzieci miały możliwość uczestnictwa w takich zajęciach - mówi Topolska.
Wszystkie pomysły, które chciałaby wprowadzić pani Maria do przedszkola, powodują, że nie ma dla niej praktycznie rozgraniczenia pomiędzy pracą, a życiem prywatnym. Jak zaznacza bowiem młoda kobieta praca nauczyciela przedszkolnego to nie tylko osiem godzin dziennie, ale tak naprawdę 24 h na dobę.
- Jeżeli ktoś nie ma powołania do tego zawodu, to jestem pewna, że nie dałby rady wykonywać go nawet przez miesiąc. Wymaga on bowiem bardzo dużego poświęcenia. O dzieciach, które uczę, myślę tak naprawdę bez przerwy. Cały czas żyje tym, co dzieje się w przedszkolu i w razie takiej potrzeby jestem zawsze do ich dyspozycji - podkreśla nauczycielka z Brzeska pracująca w bocheńskim przedszkolu, które stawia przede wszystkim na aktywność twórczą i zabawę, które pozwalają dzieciom lepiej poznać i zrozumieć otaczający je świat.
Za najważniejszą rzecz w pracy z maluchami zwyciężczyni plebiscytu „Gazety Krakowskiej” na nauczycielkę przedszkolną roku w powiecie bocheńskim uważa rozwijanie, kształtowanie oraz pobudzanie kreatywności dzieci. - Robimy wszystko, co tylko w naszej mocy, aby nauczyć dzieci logicznie myśleć, działać i cieszyć się nawet z najmniejszych sukcesów. Nie jest to jednak łatwe, biorąc pod uwagę, że nie możemy wyposażać dzieci w gotową wiedzę, tylko musimy przygotowywać ich do wykonywania zawodów, które jeszcze nie istnieją, a za pewien czas mogą być ich codziennością - tłumaczy Maria Topolska.
Jest szczęśliwa, że zdobyła nagrodę w plebiscycie.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura. "Zimna wojna" oraz koncert Lenny'ego Kravitza
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto