https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Jop: Kluczowe było, żeby doprowadzić wszystkich zawodników do najlepszej mentalnej dyspozycji

Bartosz Karcz
WOJCIECH MATUSIK
W piątek o godz. 20.30 Wisła Kraków zagra w Tychach z GKS-em. Będzie to spotkanie niezwykle ważne w kontekście walki o miejsce w barażach. Na ten moment „Biała Gwiazda” ma cztery punkty zapasu na tyszanami.

W Tychach na pewno w Wiśle nie zagrają kontuzjowani Patryk Gogół, Wiktor Biedrzycki i Mariusz Kutwa. Szczególnie absencja dwóch ostatnich musi martwić trenera Mariusza Jopa. Mocno zawęża się szkoleniowcowi pole manewru jeśli chodzi i wybór środkowych obrońców. Mariusz Jop w tej kwestii mówi: - Trochę się sytuacja zmieniła, jeśli chodzi o dostępnych stoperów. Nie chciałbym mówić o jakiejś perspektywie w tym momencie, jeśli chodzi o Biedrzyckiego i Kutwę, natomiast na ten mecz nie mogą być brani pod uwagę pod względem zdrowotnym.

Dopytywany czy z racji rodzaju kontuzji nie ma co liczyć na trzeciego z tej trójki Patryka Gogóła, trener Wisły odpowiada krótko: - Tak!

Będzie zmiana w bramce Wisły Kraków?

Ostatnio w bramce Wisły Kraków stał Patryk Letkiewicz. Popełnił jednak kilka poważnych błędów, w tym m.in. w ostatnim meczu z Wisłą Płock. Czy to może oznaczać zmianę między słupkami? Mariusz Jop tak mówi o obsadzie bramki: - Oczywiście nie będę mówił czy będzie zmiana w bramce czy nie, natomiast mogę powiedzieć, że cała trójka - bo „Stęplu” pisał maturę - mam na myśli Antona Cziczkana, Patryka Letkiewicza i Kamila Brodę wyglądali bardzo dobrze w tygodniu. Oczywiście decyzja w mojej głowie już jest podjęta, ale zawodnicy jeszcze nie wiedzą, jaki będzie wybór.

Jak będzie wyglądał atak „Białej Gwiazdy”?

Bramka to jedno, ale też znak zapytania należy postawić jeśli chodzi o ofensywę Wisły. Ostatnio znów od początku zagrała Łukasz Zwoliński, ale nie wypadł najlepiej. Czy znów zostanie odesłany na ławkę czy też dostanie kolejną szansę? Tutaj Mariusz Jop również niewiele zdradza: - Też nie chcę ułatwiać rywalom pracy, żeby podawać skład. Każdy zawodnik ma jakąś specyfikę poruszania się, gry i myślę, że byłoby to dla nas niekorzystne. Poza tym zawodnicy też jeszcze nie znają pierwszej jedenastki, nie wszyscy wiedzą, kto będzie grał, a kto nie. Normalne jest, że nie zdradzę tutaj, w jaki sposób będziemy grali.

Dopytywany kogo w pierwszym rzędzie będzie brał na obsadę pozycji numer „dziesięć”, czyli ofensywnego, środkowego pomocnika. Tutaj trener Wisły starał się jeszcze bardziej zamieszać… Jop mówi bowiem: - Powiem potencjalnie kto może występować na pozycji „dziesięć”. Może tam grać Duarte, może Sukiennicki, Duda, może Jesus, może Rodado. Opcji jest zatem dość dużo. Wiem, kto tam będzie grał, ale wracając do mojej poprzedniej odpowiedzi, nie chcę zdradzać i ukierunkowywać, jakie to będzie rozwiązanie.

Trzeba budować pewność siebie zawodników

Wisła Kraków w dwóch ostatnich meczach zdobyła tylko jeden punkt. To efekt m.in. bardzo prostych błędów indywidualnych, których można było uniknąć. Czy sztab trenerski rozmawiał z zawodnikami na temat odpowiedzialności za boiskowe decyzje? Mariusz Jop o tej kwestii mówi: - Wiemy, że bramki straciliśmy po prostych błędach i oczywiście chcemy tych błędów unikać. Zawodnicy wiedzą wszyscy doskonale, że jeśli ktoś popełnił błąd, to ma takie wewnętrzne poczucie, że go popełnił. Ważne tutaj było, żeby wszyscy ci gracze wrócili do równowagi, żeby odzyskali pewność siebie, bo każdy błąd sprawia, że trochę jej ucieka. I dopiero na bazie niepewności zawodnicy często popełniają błędy i popełniają ich więcej. Z mojej perspektywy kluczowe było, żeby doprowadzić wszystkich zawodników do takiej najlepszej mentalnej dyspozycji na dzisiaj.

W kwestii pomysły na grę Mariusz Jop dodaje: - To zawsze jest decyzja zawodnika. W naszej filozofii na pewno nie jest to, żeby obrońca wchodził w drybling. To nie jest naszą filozofią. W przypadku Termaliki, to była kwestia wyboru czy grać do środka, czy grać do boku, bo takie możliwości były i precyzji tego podania. To są zawsze decyzje boiskowe. Oczywiście chcielibyśmy, żeby one były optymalne i skuteczne. Sposób gry, jaki preferujemy, sprawia, że bramek strzelamy dosyć dużo. Jak zobaczymy sobie statystyki, analizy do mamy niedoszacowane prawie dwadzieścia bramek. Jeśli zobaczymy na górną część tabeli, ile potencjalnie powinniśmy tych goli zdobyć - wiem, że liczy się to, co w siatce, a nie to, co się stwarza - to jest pierwszy krok. Żeby strzelić bramkę, trzeba wykreować sytuację. Później dochodzą takie elementy jak skuteczność. Oczywiście, jest element szczęścia w danej sytuacji. Nie wiedzę natomiast powodu, żebyśmy musieli wszystko wywracać do góry nogami. Oczywiście, pewne korekty robimy i będziemy robić, bo też wiemy, na jakim etapie sezonu jesteśmy i co przed nami. Nie zakładam natomiast, żeby robić nagle zupełnie coś innego.

Dodatkowa presja przed meczem w Tychach

Wisła Kraków ma cztery punkty przewagi nad GKS-em. Jeśli w Tychach wygra, rywal już na pewno jej nie dogoni w sezonie zasadniczym. Nawet remis można będzie uznać za w miarę korzystny dla krakowian. Czy patrząc na taki kontekst tego meczy presja dla wiślaków jest większa? Mariusz Jop mówi o tym: - Myślę, że takie stawianie sprawy nakłada dodatkową presję. Za każde spotkanie są trzy punkty. Oczywiście, my sobie zdajemy sprawę, że to są trzy ostatnie kolejki i rywal jest w naprawdę w bardzo dobrej dyspozycji tej wiosny. Statystyka, jaką wyśrubowali, średnia punktów na mecz jest imponująca i tutaj trzeba to uszanować i docenić, że będziemy grali z zespołem, który jest przez całą wiosnę w bardzo dobrej formie, jest skuteczny. I ma bardzo podobną filozofię gry do naszej. Tam jest bardzo wiele podobnych elementów. Również starają się grać od tyłu, krótkimi podaniami. Zresztą wracając do ich ostatniego meczu, to myślę, że błąd Letkiewicza w meczu z Termalicą był nieporównywalny z tym, jaki błąd popełnił bramkarz Tychów w spotkaniu ze Zniczem. Ale to jest właśnie ten element, który czasami się zdarzy, jeśli gra się w ten sposób i albo to akceptujemy albo nie. Możemy szukać tak, jak robią to niektóre zespoły, bezpośredniej gry od bramki i tylko czekać na zebranie drugiej piłki i tam próbować odbierać i z tego konstruować akcje. To też jest jakaś filozofia, ale póki co, to nie jest moja filozofia.

Trener Wisły Kraków dopytywany czy ostatnie dwa mecze, w których GKS też gubił punkty, wskazały mu, że to przeciwnik, który również ma swoje mankamenty, odpowiada: - Każdy zespół ma swoje mankamenty. Na pewno nie patrzyłbym na zespół Tychów przez pryzmat ostatniego spotkania czy dwóch ostatnich spotkań. Patrząc całościowo na nich, to tak jak mówiłem, statystyki przede wszystkim punktowe pokazują, że jest to zespół, który jest bardzo dobrze przygotowany do sezonu. Który jest skuteczny, który gra do końca, bo często strzela bramki w ostatnich minutach. Stara się budować od tyłu. Przynajmniej tak do tej pory robił. Wie, co ma grać. Widać strukturę jeśli chodzi o atakowanie, jeśli chodzi o bronienie. Myślę, że widać dobrą pracę trenera Skowronka, który po przejęciu tego zespołu już w zeszłej rundzie - co prawda nie wygrywali, bo było dużo remisów - sprawił, że była to drużyna, która wiedziała, co chce robić na boisku.

Nie ma kryzysu w Wiśle Kraków

Trener Mariusz Jop nie zgadza się, żeby mówić o jakimś kryzysie swojego zespołu, choć zdobył on tylko jeden punkt w dwóch ostatnich meczach. Tłumaczy: - Jeśli popatrzeć na wyniki i samą zdobycz punktową, to na pewno jest to coś, co nas nie zadowala. Myślę jednak, że trzeba patrzeć trochę szerzej i zobaczyć, jak te spotkania przebiegały. Myślę, że jedno i drugie spotkanie było dobre w naszym wykonaniu. Oczywiście zadecydowały błędy indywidualne. Ja nie postrzegam jednak, żeby zespół nagle zaczął grać słabiej, zdecydowanie słabiej, żebyśmy zaobserwowali oznaki jakiegoś kryzysu. Z mojej perspektywy tak nie jest.

Dopytywany, jaki to może być mecz, czy podobny jak jesienią, gdy padł remis 0:0, Mariusz Jop dodaje: - Trudno powiedzieć, jakie to będzie spotkanie. Myślę, że zespół GKS-u będzie grał w podobny sposób, bo to się powtarza w ich spotkaniach nie tylko z nami, ale też w tych, które grali później. My mamy też swoją taktykę i pomysł na ten mecz, więc zobaczymy. Na pewno naszym założeniem jest gra o trzy punkty.

Jeden z dziennikarzy dopytywał czy przy wyborze składu trener Mariusz Jop brał będzie kwestie zmęczenia zawodników? Tutaj jednak szkoleniowiec szybko ucina temat: - To, że były puchary, to trzeba już o tym zapomnieć. Była przerwa zimowa, zawodnicy już w pełni się zregenerowali. W tej rundzie nie mieliśmy już takiego natłoku spotkań, bo poza meczem o Superpuchar nie graliśmy już w Pucharze Polski. Ja tutaj nie widzę żadnego problemu, jeśli chodzi o jakieś zmęczenie. Oczywiście, niektórzy zawodnicy w takim cyklu, jaki mieliśmy, czyli pięć spotkań w ciągu pięciu tygodni, grali wszystko albo prawie wszystko. Teraz natomiast mamy tygodniowe mikrocykle, jest czas na odpoczynek. Jest czas na to, żeby się optymalnie przygotować. Nie ma podstaw do tego, żeby szukać odpoczynku u niektórych graczy.

Na koniec przedmeczowej konferencji prasowej Mariusz Jop zapytany został, na kogo zwróciłby szczególną uwagę w zespole najbliższego rywala? Odpowiedział: - Nie chciałbym tutaj wyróżniać nikogo, bo myślę, że Tychy jako zespół funkcjonuje dobrze. Oczywiście swoje bardzo dobre albo dobre momenty mają poszczególni gracze. Przede wszystkim ci, którzy zdobywają bramki, ale też jeśli chodzi o obrońców, to jest tam kilku ciekawych graczy. Myślę jednak, że trzeba na nich patrzeć z perspektywy gry zespołowej i funkcjonowania taktycznego jako zespół.

od 12 lat
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska