FLESZ - Bon turystyczny - będzie wydłużenie terminu?
Noszenie maseczek w miejscach publicznych, w tym wszystkich sklepach, jest w Polsce obowiązkowe od ponad roku, czyli od kwietnia 2020 r. 27 lutego 2021 r. przepisy zostały doprecyzowane i nie wolno już, jak wcześniej, zasłaniać ust i nosa za pomocą szalików, apaszek czy przyłbic. Dopuszczalne są wyłącznie maseczki. Ich brak (zgodnie z ustawą, która weszła w życie pod koniec listopada 2020) jest wykroczeniem karanym mandatem do 500 zł.
Wedle tych samych przepisów brak maseczki w sklepie stał się uzasadnioną podstawą do odmowy sprzedaży. Przeciwnicy tego rozwiązania mają jednak „swoich” prawników, twierdzących, że nakaz noszenia maseczek narusza konstytucyjne wolności obywatelskie bez należytej podstawy prawnej. I notorycznie poruszają się w przestrzeni publicznej bez żadnego zabezpieczenia. O ile pod gołym niebem nie wzbudza to nadmiernych emocji, tu już w zamkniętych obiektach, zwłaszcza w sklepach, ale też świątyniach, dochodzi do awantur, a nawet rękoczynów.
„Znajdę cię i zabiję”. Nokaut za zwrócenie uwagi na brak maseczki
W poniedziałek 26 kwietnia częstochowska policja poinformowała, że poszukuje napastnika, który zaraz po odmówieniu modlitwy pobił strażnika klasztoru na Jasnej Górze. Powodem miało być zwrócenie wiernemu uwagi na brak maseczki. Policjanci udostępnili film i zdjęcia z całego zajścia – z prośbą o identyfikację agresora.
„Mężczyzna w wieku około 45 lat na terenie Jasnej Góry nie realizował obowiązku zakrywania nosa i ust. Gdy pracownik Straży Jasnogórskiej zwrócił mu uwagę i poprosił, by opuścił miejsce kultu religijnego, ten kilkukrotnie uderzył go pięścią w twarz, a następnie, szarpiąc za odzież, przewrócił na ziemię” - opisuje częstochowska komenda.
Tydzień wcześniej media obiegł film zarejestrowany przez kamery ochrony w markecie Kaufland w Lesznie. Stojąca w kolejce do kasy klientka zwróciła uwagę mężczyźnie wykładającemu przed nią na kasę towary z koszyka. Postawny mężczyzna nie miał maseczki. Najpierw zwymyślał interweniującą, a potem… zadał jej niemal nokautujący cios. Na filmie widać, jak coś mówi do leżącej kobiety, a potem – jak gdyby nigdy nic – kontynuuje rozpakowywanie wózka i chce płacić za zakupy. Ochrona wezwała policję.
Wcześniej komenda stołeczna poprosiła o pomoc w rozpoznaniu mężczyzny, który pobił 70-letniego emeryta w sklepie na Mokotowie po tym, gdy ten zwrócił mu uwagę na brak maseczki na twarzy. Sprawą zajął się Wydział do spraw Walki z Przestępczością Przeciwko Życiu i Zdrowiu, a w sprawie "zmuszenia przemocą i groźbą bezprawną do odstąpienia od powiadomienia policji o uszkodzeniu ciała". Okazuje się bowiem, że kiedy poturbowany senior zapowiedział, że wezwie policję, sprawca kopnął go i zagroził, że „znajdzie go i zabije”. Pokrzywdzony doznał złamania nosa.
Maseczkosceptycy. Co czwarty Polak „nie wierzy w maseczki”
Prowadzone przez rok obowiązywania nakazu noszenia maseczek badania sondażowe pokazują, że przez cały ten czas utrzymuje się podobna, około 25-procentowa, grupa Polek i Polaków, których można określić mianem „maseczkosceptyków”. W kwietniowym badaniu agencji SW Research (na zlecenie BISAF, polskiego producenta maseczek FFP2 i FFP3), jedynie 58,5 proc. ankietowanych stwierdziło, że „w pełni świadomie i bez przymusu chce chronić siebie i swoje otoczenie”. Tyle samo zadeklarowało, że „zawsze” nosi maseczki tam, gdzie to jest obowiązkowe, a dwie trzecie – że używa maseczek w sklepach.
10 miejsc, gdzie nie trzeba nosić maseczki - tu nie dostanie...
Równocześnie jednak co czwarty ankietowany odpowiedział, że nie nosi maseczek nigdzie lub prawie nigdzie, bo albo nie wierzy w ich skuteczność, albo zbytnie ograniczają one jego wolność obywatelską. Kilkanaście procent Polek i Polaków regularnie stwierdza w sondażach, że nie ma żadnej pandemii, więc noszenie maseczek to absurd. Brak wiary w pandemię i maseczkowy sceptycyzm nie zabezpiecza jednak ani przez zachorowaniem na covid, ani przed zakażaniem innych. Słusznie więc „maseczkosceptycy” postrzegani są przez innych jako potencjalnie śmiertelne zagrożenie. Nie dają sobie tego jednak wytłumaczyć, zaś na zwrócenie uwagi reagują opisaną wyżej agresją.
Zgodnie z obowiązującym rozporządzeniem, ust i nosa nie muszą zakrywać jednie małe dzieci (do 5 lat) oraz osoby z niektórymi schorzeniami, jak całościowe zaburzenia rozwoju, zaburzenia psychiczne, niepełnosprawność intelektualna w stopniu umiarkowanym, znacznym albo głębokim, trudność w samodzielnym zakryciu lub odkryciu ust lub nosa. W tym drugim wypadku trzeba przedstawić zaświadczenie lekarskie lub inny dokument potwierdzający niemożność zakładania maseczki. Zaświadczenia te należy okazać na żądanie policji, straży gminnej lub straży ochrony kolei (w pociągach i na dworcach). Ochrona sklepu nie ma podstaw prawnych, by domagać się od niesubordynowanego klienta takiego dokumentu (inna sprawa, że część lekarzy nie chce ich wydawać).
Z kolei od 11 marca z noszenia maseczki zwolnione są osoby mające zaawansowane schorzenia neurologiczne, układu oddechowego lub krążenia, przebiegające z niewydolnością oddechową lub krążenia. W tym wypadku również wymagane jest zaświadczenie (okazywane na żądanie policji lub straży miejskiej); lekarze także tłumaczą, że nie mają obowiązku wydawać takich zaświadczeń. Powoduje to wiele zamieszania – i tworzy luki prawne, w których coraz częściej próbują się ukryć przeciwnicy noszenia maseczek.
Sztuczki z ochroną, czyli zakupy bez maseczki
Pracownicy ochrony z kilku krakowskich marketach należących do wielkich sieci handlowych rozkładają bezradnie ręce: - Jak ktoś chce na bezczelnego zrobić zakupy bez maseczki, to zrobi. Nasze możliwości interwencji są mocno ograniczone, presja innych klientów niewiele daje, a przew
