Efekt? Na jednej z przerw podsłuchałem rozmowę 12-latków: - Masz zioła? - spytał jeden. No nie, niemożliwe. 12-latki nie palą przecież marihuany. Zdębiałem, gdy usłyszałem odpowiedź: - Nie, ale mam sól. Zrozumiałem, że uczniowie nie mówią o dopalaczach czy innym paskudztwie. Rozprawiają o ziołach prowansalskich i soli, które sprawiają, że ich dania nadają się do zjedzenia...
Szkoda, że pan minister nie słyszał tego dialogu. Troska o zdrowie dzieci nie musi oznaczać smakowej kastracji ich posiłków. Jeśli resort zamierza zmienić feralne rozporządzenie, to do prac nad nowelizacją powinien zaprosić kucharza. Koniecznie.