- Premier Morawiecki wraz z Ministrem Zdrowia Niedzielskim zapewniają nas, że szczepionka, którą zamierzają zaaplikować milionom Polaków jest bezpieczna. Zarządy koncernów farmaceutycznych już takiej pewności nie mają, dlatego w obawie przed ryzykiem domagają się zwolnienia z odpowiedzialności za skutki szczepienia- napisał polityk Konfederacji w mediach społecznościowych.
Mentzen przyznaje, że "doskonale rozumie firmy farmaceutyczne", ponieważ jak tłumaczy "nie istnieją żadne badania potwierdzające bezpieczeństwo szczepionki". Jego zdaniem może być ona bezpieczna ale jednocześnie zwraca uwagę, że "nie ma na to cienia dowodu".
- Na podstawie czego Morawiecki twierdzi, że szczepionka jest bezpieczna? Oficjalnie nie wiadomo. Nieoficjalnie, najprawdopodobniej na podstawie tych samych badań, które nakazały konieczność zamknięcia lasów, muzeów, sklepów meblowych i siłowni. Innymi słowy, te dane pochodzą z czyjejś pustej głowy- napisał.
Poseł podaje, że szczepionkę przyjęło 21,5 tys osób, tyle samo osób otrzymało placebo. Jak dodaje, zachorowały 162 osoby z placebo i tylko 8 osób zaszczepionych, co dowodzi, że szczepionka jest w 95 proc. skuteczna. - Oznacza to, że 99,2 proc. badanych nie zachorowało bez szczepionki i 99,9 proc. nie zachorowało mając szczepionkę- dodaje.
Oprócz przytoczonych danych na temat szczepionki formy Pfizer, Mentzen punktuje co jeszcze wiadomo:
- Czy odporność na wirusa trwa dłużej niż rok? Nie wiadomo.
- Czy są jakieś długoterminowe skutki uboczne? Nie wiadomo.
- Jak na szczepionkę reagują osoby w podeszłym wieku lub chore? Nie wiadomo.
- Czy osoby zaszczepione nie mają objawów, czy też nie zarażają? Nie wiadomo.
- Jak szczepionka wpływa na kobiety w ciąży, karmiące, jak wpływa na dzieci? Nie wiadomo.
- Jak szczepionka reaguje z innymi lekami? Nie wiadomo.
Na koniec wpisu poseł Konfederacji zwraca uwagę, że "od stycznia miliony ludzi będą stosować nieprzebadaną szczepionkę". - To się może skończyć jak wybory Sasina, tylko ze znacznie poważniejszymi konsekwencjami. Wolałem już, gdy byliśmy na etapie kupowania nieistniejących respiratorów od znajomych instruktorów narciarstwa. Ryzyko i koszty były wtedy znacznie mniejsze- podsumowuje.
