Po kwietniowym pożarze tężni solankowej powrócił temat monitoringu, którym miałby zostać objęty teren wokół Zalewu Nowohuckiego. Pojawiły się głosy, że gdyby kamery tam były, łatwiej byłoby ustalić sprawcę bądź sprawców podpalenia obiektu, z którego - gdyby nie pożar - mieszkańcy mogliby korzystać już z początkiem czerwca.
Monitoring ma być zainstalowany przy okazji dalszej rewitalizacji tego jednego z najpiękniejszych miejsc rekreacyjnych w Nowej Hucie, ale okazuje się, że miasto... nie ma na kamery pieniędzy. Urzędnicy nie są w stanie podać żadnych szczegółów, w tym terminu realizacji inwestycji, jej zakresu ani też dokładnego kosztu. Temat utknął na etapie rozmów między urzędnikami Zarządu Zieleni Miejskiej i Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
Nowa Huta. Pożar tężni solankowej [ZDJĘCIA INTERNAUTÓW, WIDEO]
Pchnąć sprawę do przodu próbują radni dzielnicowi z Bieńczyc. - W tym roku nie zostanie wyłoniony wykonawca nowej drogi, która ma połączyć ulicę Okulickiego z ulicą Łopackiego. Są wolne środki z tej inwestycji. Chcemy, aby zostały przesunięte na monitoring nad Zalewem - mówi Marcin Permus, zastępca przewodniczącego Dzielnicy XVI. Jak do tej pory urzędnicy obiecali, że monitoringiem obejmą tylko teren, gdzie będzie odbudowywana tężnia. Ma to nastąpić, gdy ruszą prace.
Tymczasem nadal nie udało się ustalić, kto podpalił tężnię. Do tej pory śledczy m.in. zasięgnęli opinii biegłego z zakresu pożarnictwa i czekają na wyniki. - Zabezpieczono też pełną dokumentację, dotyczącą inwestycji i sposobu jej ochrony - informuje Janusz Hnatko, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Z naszych ustaleń wynika, że gdy doszło do pożaru, obiekt nie był ochraniany. Urzędnicy magistratu sprawy nie komentują, zasłaniając się prokuratorskim postępowaniem.
A co z odbudową tężni? Urzędnicy będą zlecać teraz ekspertyzę betonowego zbiornika. Ma dać odpowiedź na pytanie, czy będzie go można wykorzystać przy odbudowie obiektu. Nie wiadomo, czy do inwestycji trzeba będzie dopłacać.
- Na razie trwa wycena rzeczoznawcy ubezpieczeniowego, żadne kwoty nie są jeszcze znane - informuje Katarzyna Przyjemska-Grzesik z ZZM. Teren, gdzie na nowo stanie tężnia, jest ogrodzony, ale w tym momencie nikt go nie chroni. Zdaniem urzędników na tym etapie inwestycji nie ma takiej potrzeby.
- Na chwilę obecną wywożona jest spalona konstrukcja. Potrwa to jeszcze parę dni. Potem nie będzie żadnych prac do czasu ogłoszenia przetargu i wyłonienia wykonawcy. Jak przystąpimy do prac budowlanych, to teren będzie ochraniany - zapewnia Przyjemska--Grzesik.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Poważny program - odc. 23: Doskonały pomysł krakowskiego urzędnika
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto