- Rosły tam od prawie 20 lat, to było jakieś 80 drzew - mówi. Niestety, po drzewach zostały już tylko pnie i rozrzucone gałęzie. - Mam astmę, chodzę w maseczce antysmogowej, bo w Krakowie trudno jest oddychać, a jeszcze wycinają mi spod bloku drzewa! - irytuje się kobieta.
Zauważa, że miasto walczy z zanieczyszczeniem powietrza i oferuje darmową komunikację w dni, kiedy normy smogowe są przekroczone oraz dotacje na wymianę pieców. Niestety, jak mówi kobieta, rezygnuje się z najbardziej naturalnego sposobu dostarczenia mieszkańcom tlenu - czyli z drzew.
W czwartek (24 listopada) wycięto ich kilkadziesiąt i zrobili to pracownicy firmy, która w pobliżu buduje blok. Mieszkańcy są oburzeni. - Wszędzie tylko apartamenty, całe miasto zalane betonem, kto tu będzie chciał zamieszkać? - pytają. Na miejsce wezwano straż miejską.
- Osoby wykonujące prace posiadały dokumenty zezwalające na wycinkę. Trzeba jednak zaznaczyć, że zniknęły drzewa owocowe, na których wycinkę nie potrzeba zezwolenia - informuje Marek Anioł, rzecznik straży miejskiej. Pani Iwona twierdzi jednak, że nie wszystkie drzewa były owocowe: Trudno teraz dochodzić prawdy, a drzew nie powinni wycinać. Szczególnie w Krakowie - kwituje.