Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Masłowski z Olkusza: "Bycie nauczycielem to misja"

Katarzyna Sipika-Ponikowska
Katarzyna Sipika-Ponikowska
Z okazji Dnia Nauczyciela rozmawiamy z Michałem Masłowskim, nauczycielem historii w IV Liceum Ogólnokształcącym w Olkuszu.

Jak pan spędza Dzień Nauczyciela. Świętuje pan?
- To dzień wolny od zajęć, ale jesteśmy w szkole. Po pracy spotykamy się czasem z kolegami - nauczycielami.

To łatwy zawód?
- Po 12 latach pracy stwierdzam, że nie każdy może być nauczycielem. To zawód, w którym trzeba być nie tylko nauczycielem, ale też dobrym wychowawcą, psychologiem i aktorem. Nauczyciel jest jak na scenie, ma swoją publiczność, musi fajnie przekazać wiedzę. Dobry nauczyciel musi też cały czas się rozwijać. Nie może dopuścić do tego, że uczeń wie więcej niż on.

Co pan najbardziej lubi w swojej pracy?
- Kontakt z młodzieżą, patrzenie przez pryzmat tego, jak oni odkrywają świat, jak entuzjastycznie podchodzą do pewnych projektów.

Jak najlepiej trafić dziś z wiedzą do uczniów?
- Suche czytanie książek nie wystarcza. Musi być praktyka. Inaczej przyswaja się wiedzę, jak się siedzi w ławce i słucha wykładu, a inaczej, jak uczniowie sami starają się rozwiązać problem. Dlatego organizuję dla młodzieży gry miejskie, rajdy. Uczniowie inaczej wtedy reagują, chętniej się uczą, lepiej zapamiętują.

Uczniowie potrafią dać nauczycielowi w kość?
- Na pewno potrafią zmęczyć. Poza tym wszędzie bywają czarne owce. Zdarzają się osoby, które nie mają szacunku dla starszych. Młodzież jest dziś inaczej wychowywana. Czasem mam wrażenie, że zbyt dużo mogą, a przez to nie mają barier w zachowaniu.

Mówi się, że taka trudna młodzież skupia się głównie w gimnazjach. Stąd pomysł, żeby powrócić do ośmioletnich podstawówek. Ale czy rzeczywiście likwidacja gimnazjów pomoże w rozwiązaniu problemów młodych ludzi?
- Z gimnazjami od początku były problemy. Przypadają one na trudny okres w życiu ucznia. Młodzi ludzie poznają świat, eksperymentują. Stąd pojawiają się patologie, jak alkohol czy narkotyki. Szkoła podstawowa trwa dłużej, jest czas, żeby poznać problemy ucznia i spróbować im zapobiec. W gimnazjum uczeń jest nowy. Nauczyciele go nie znają.

A czy nie lepiej byłoby zatrudnić psychologów?
- Na pewno. Przyczyna problemów często leży w domu. Gdzieś tam kiełkują. Najlepiej byłoby je rozpoznać na odpowiednim etapie. Ale oświata jest niedofinansowana. Nie ma pieniędzy na większą liczbę pedagogów, psychologów.

Nauczyciele często narzekają na swoje zarobki. A pan?
- Kiedy ktoś mnie pyta, jak zarabiam, odpowiadam, że przy wypłacie czują się jak Adam z komedii Marka Koterskiego „Dzień świra” . Pracuję 12 lat, jestem nauczycielem dyplomowanym i zarabiam ok. 2,5 tys. zł na rękę. Moi uczniowie 5 lat po studiach na dzień dobry dostają więcej. Ale ten zawód to misja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska