FLESZ - Długi COVID-19. Lista objawów
61-letni Jarosław K. był już karany 12 razy, 27-letni Marcin K. ma 16 wyroków na koncie. Obaj działali po przykrywką fikcyjnej firmy założonej w 2014 r. w Niepołomicach. Faktycznie było tam tylko puste biuro.
Jeden z mężczyzn zamawiał mięso lub zwierzęta do uboju u hodowców z całego kraju m.in. z miejscowości Daleszyce (świętokrzyskie), Kajew (wielkopolskie), Spytkowice (małopolskie) Zalesie (lubelskie) Lipce Reymontowskie (łódzkie). Początkowo były to niewielkie zamówienia, by zdobyć zaufanie ludzi, po czym składał większe oferty z odroczonym terminem płatności, za które już nie uiszczał należności.
Do przekrętów dochodziło od listopada 2014 r. do stycznia 2015 r. Pokrzywdzonych było 10 firm i osób, rekordzista stracił ponad 660 tys. zł. By odzyskać pieniądze sam pojechał pod adres firmy Jarosława K., ale tam było tylko puste biuro. Pokrzywdzony wynajął firmę detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, by ustalić gdzie się podział jego towar. Prywatne śledztwo zakończyło się jedynie ustaleniem adresu zamieszkania Jarosław K. w Krakowie, w skromnym lokalu była tam jego partnerka i dzieci.
Gdy kontrahenci upominali się o zapłatę za towar Jarosław K. usprawiedliwiał zwłokę tym, że jego partnerzy ze Słowacji nie wywiązali się ze zobowiązań finansowych. Potem okazało się, że mężczyzna nie ma żadnych interesów za granicą.
Wyszło też na jaw, że oskarżony w Urzędzie Skarbowym w Wieliczce złożył nieprawdziwe dokumenty i sfałszowane faktury. Próbował też ukryć 500 tys. zł zdobyte z przestępstwa i zawarł z dwoma mężczyznami fikcyjne umowy pożyczki.
Z dokumentów wynikało, że pożyczył 250 tys. zł Markowi G. i taką samą kwotę Jerzemu K. Pieniądze rzekomo miały iść na nowatorskie badania z branży paliwowej. Okazało się, że to były fikcyjne umowy. Obaj rzekomi pożyczkobiorcy dostali prawomocne wyroki po półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu za pranie rudnych pieniędzy i utrudnianie postępowania.
Oskarżeni nie przyznawali się do winy. Krakowski sąd za niewiarygodne uznał słowa Jarosława K., który twierdził, że jest fryzjerem i po obejrzeniu programu w telewizji postanowił wziąć się za handel mięsem i bydłem. Nie ujawnił skąd miał 260 tys. zł na rozkręcenie interesu. Marcin K. mu w tym pomagał, bo znał rynek mięsny, był kierowcą i jeździł po towar do handlarzy wynajętą ciężarówką.
Zdaniem sądu oskarżony działał z premedytacją, zaplanował przestępstwo, by w krótkim czasie zdobyć znaczne korzyści wykorzystując zaufanie kontrahentów. Działał przy tym w sposób bezwzględny, nakierowany na zysk. Stąd kara 6 lat więzienia dla Jarosława K. Jako sprawca zdemoralizowany z popełniania przestępstw uczynił sobie metodę utrzymywania się.
- Te ZNAKI ZODIAKU będą obrzydliwie BOGATE
- Kto nie może wziąć ślubu kościelnego? Oto przypadki, gdy ksiądz odmówi narzeczonym
- Celebryci pokochali śluby w górach! Zobaczcie kto i gdzie się żenił
- Budowa nowego odcinka S7 na północ od Krakowa. Koniec prac coraz bliżej
- Pseudografficiarze niszczą Kraków. Czy to również efekt pandemii? [ZDJĘCIA]
