Mieszkańcy bloku nr 1 na os. Kościuszki w Kętach są zmęczeni uciążliwym hałasem i spalinami powodowanymi przez auta, które jeżdżą tuż pod ich oknami. Tym bardziej, że jak przekonują, droga ta powstała bez spełnienia warunków budowlanych. – Została zbudowana „na dziko” – zauważa Stanisława Nycz, jedna z mieszkanek bloku.
Starsi mieszkańcy osiedla, które powstało w latach 50, przypominają, że była tu kiedyś zieleń, gdzie bawiły się dzieci. W latach 60. przejeżdżały tędy dwa – trzy auta na dzień do pobliskiego zakładu. Z czasem, gdy zaczęła się budowa os. Wyszyńskiego, wylano tu asfalt i powstała droga. W Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego w Oświęcimiu przyznają, że nie ma żadnej dokumentacji potwierdzającej taką inwestycję. Z czasem drogę przejęła gmina.
Dla ludzi spod „jedynki” kiedyś nie był to wielki problem, bo aut jeździło niewiele, ale teraz ruch jest ogromny. – Najpierw rano i to bardzo wcześnie, a potem od popołudnia do północy samochody jadą jeden za drugim, w tym ciężarowe i autobusy – mówi Stanisława Nycz. Inny mieszkaniec Marek Klęczar podkreśla, że najgorzej jest w weekendy. Wtedy ciągną się tutaj sznury aut, które usiłują ominąć korki na „52”.
– Nie da się otworzyć okna – skarży się Danuta Bosak, kolejna mieszkanka bloku. U niej okna zarówno kuchni, jak i jedynego pokoju wychodzą na tę drogę. Kobieta jest po wylewie. Osoby chore i starsze, dla których hałas jest szczególnie uciążliwy, stanowią w tym budynku większość lokatorów. Mówią, że czują się osaczeni z jednej strony przez drogę, a z drugiej przez parking.
Droga ma zaledwie 50 m długości i nie ma nazwy. Od budynku, wokół którego nie ma żadnego pasa zieleni, dzieli ją 180 cm chodnika z bruku. Faktycznie stanowi łącznik ul. Kościuszki z os. Wyszyńskiego. Według mieszkańców os. Kościuszki, to żaden argument. Pokazują na mapie ulice Dąbrowskiej, Żwirki i Wigury czy Spacerową, którymi także można dojechać na os. Wyszyńskiego. – Dlaczego mamy być skazani na takie uciążliwości przez niezgodne kiedyś z prawem działania? – denerwują się ludzie.
Z prośbą o o zbadanie poziomu hałasu występowali do Sanepidu, o rozwiązanie sprawy apelowali do urzędu gminy, Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Urzędy przerzucają się nawzajem odpowiedzialnością za załatwienie problemu. Sanepid nie będzie badał hałasu, bo wg. niego PINB powinien się tym zająć. PINB nie pozostawia złudzeń. – Prawo budowlane nie sięga wstecz. Przez lata ta droga została usankcjonowana. Nie widzę powodów, aby ją zamknąć – mówi Władysław Samolewicz, powiatowy inspektor nadzoru. Wprawdzie gmina wprowadziła zakaz ruchu dla ciężarówek, ale nie jest on przestrzegany.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: INFO Z POLSKI 15.06 2017 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju
Źródło: vivi24, x-news