Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkanie pod mostem

Agnieszka Nigbor-Chmura
Nad głową mają kładkę pieszą, pod kołdrą rury ciepłownicze, a nad wszystkim czuwa św. Jan Nepomucen. Mieszkać pod mostem? - to coraz częściej wybór wolności i niezależności niż potrzeba życiowa

Ubiegły piątek. Na interwencję mieszkańca Ropy jadę do tej miejscowości. Podobno pod okiem gminy, pod pobliskim mostem prowadzącym z centrum wsi w kierunku przysiółka "za wodą" mieszka człowiek zwany ropskim pustelnikiem. Jadę z samego rana, bo podobno zastać go można tylko o tej porze dnia.

O sprawie nic nie wie handlujący w pobliżu odzieżą i obuwiem mężczyzna, twierdząc, że nie pochodzi stąd. Mieszkańcy też nie chcą się wypowiadać, raczej milczą lub udają, że nie wiedzą.

Zmierzam w kierunku wspomnianego mostu. Przestrzeń pod przęsłami wygląda z daleka jak szklarnia. W dużej części pewnie dla ochrony przed wiatrem i deszczem została wykonana ze starych okien. Wszystko na nowych wkrętach - dość porządnie zrobione. W królestwie pustelnika na wejściu wycieraczka z fragmentów paneli, dalej posłana kanapa, worki z rozmaitościami, trochę butelek po winie. Miejsce wygląda, jakby było posprzątane, na ścieżce prowadzącej do centrum wsi są jeszcze świeże ślady. Nie zdążyłam!

Od mężczyzn pracujących w pobliskim składzie materiałów budowlanych dowiaduję się, że ropski pustelnik Tadeusz mieszkał tutaj latem. Teraz bywa tam rzadko, bo gmina dała mu lokum w domu zwanym Chyblówka przy kościele parafialnym. Czasem zaglądają tam miejscowi amatorzy tanich trunków.

Informację potwierdza Janusz Konior, sekretarz Urzędu Gminy w Ropie.

- Mamy problem, bo pan Tadeusz nad wszystko ceni sobie wolność i niezależność. Zabiegaliśmy nawet o miejscedla niego w Domu Pomocy Społecznej, ale ropski pustelnik nie wyraził zgody na umieszczenie w nim, nawet gdyby gmina płaciła za jego pobyt. Dodatkowym kłopotem jest fakt, że należy on do zbieraczy i w miejscach swojego bytowania gromadzi to, co znajdzie w śmietniku. Kilkakrotnie na koszt gminy sprzątaliśmy takie miejsca, a on znów wypełniał je rzeczami znalezionymi w okolicy - opowiada Janusz Konior.

Ten fakt potwierdzają również mieszkańcy Ropy.

- Nawet jeden wyrzucony przez kogoś but może się przydać, bo nie wiadomo, w którym kontenerze i kiedy znajdzie się drugi - śmieje się jeden z zagadniętych mieszkańców Ropy.

Jak się okazuje pustelnik z Chyblówki korzysta w niepogodę lub gdy jest zimno. Gdy tylko zapowiada się cieplejsza noc, wybywa na swoje włości i nie ma ani siły, ani paragrafu by zmienić jego przyzwyczajenia.

Adekwatna, ale nierozstrzygnięta jeszcze sytuacja jest w Gorlicach. Środa, godzina 8.03, jestem na parkingu przy kładce na Ropie, wzdłuż głównego mostu prowadzącego na Zawodzie. Wchodzę pod przęsło mostu, ale szybko się wycofuję. Mogłam się spodziewać, że przy deszczowej aurze, "mieszkańcy" tego miejsca pobędą tu z rana dłużej niż zwykle. Z wykopanego w ziemi dołu widać mężczyznę, który otwiera puszkę z piwem. Jego dachem jest kładka dla pieszych, za ogrzewanie służy biegnący tamtędy ciepłociąg, a dobytku pilnuje... św. Jan Nepomucen z pobliskiej kapliczki.

Czekam na parkingu. Po chwili mężczyzna z pokaźnym wąsem ubrany w skóropodobną czarną kurtkę, pod parasolem w kratę, wychodzi z "gawry", w dłoni trzyma reklamówkę z pustą butelką po piwie. Mniemam, że poszedł ją napełnić. Podchodzę do noclegowni - jest w niej trochę ubrań, pościeli.

- O sytuacji wiedzą nasi strażnicy miejscy. Mieszka tam dwóch mężczyzn, przy czym jeden nie ma meldunku, a drugi pochodzi z Zagórzan - komentuje dla nas Paweł Paszyński, inspektor Straży Miejskiej w Gorlicach.

Wiadomo też, że mężczyzni otrzymali od strażników ultimatum. Do końca tego tygodnia muszą się stamtąd wyprowadzić, podobnie jak wcześniej wyprowadzali się z już wyburzonego budynku po dawnym Antałku, a następnie z pustostanu przy ulicy Rzeźniczej.

Jak się okazuje i w tym przypadku mieszkanie pod mostem jest formą świadomego i dobrowolnego wyboru. Za zgodą tych osób straż miejska lub policja może skierować je czy to do noclegowni brata Alberta w Nowym Sączu, czy też do pomieszczeń, które zostały wygospodarowane w wyremontowanym budynku MOPS w Gorlicach. Jeśli nie łamią oni przepisów, siłą nie można ich zmusić.

Ogrzewalnia przy ulicy Reymonta.

Powstała podczas adaptacji budynku Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej przy ulicy Reymonta w Gorlicach. To typowa poczekalnia - osobna dla kobiet i dla mężczyzn. Przebywający mają zapewnione ciepło, można napić się herbaty, skorzystać z toalety. Czynna jest zwykle od listopada do marca, przy czym osoby z niej korzystające muszą być trzeźwe. Porządku pilnuje tam wynajęty przez miasto ochroniarz. Ubiegłorocznej zimy okresowo korzystało z niej 4-5 osób.

Mieszkania dla rodzin w kryzysie.

Obecnie zajmowane przez kobietę i mężczyznę z kilkuletnim dzieckiem i drugim w drodze, którzy znaleźli się w takiej sytuacji losowej, że zostali bez dachu nad głową. W takim mieszkaniu, a przy Reymonta są dwa, jest łazienka i aneks kuchenny. Z czasowymi mieszkańcami podpisuje się umowy trzymiesięczne, a jeżeli spełniają oni wymogi regulaminowe azylu, systematycznie się je przedłuża.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska