Kawiory to wysoko położony, malowniczy przysiółek we wsi Mogilno w gminie Korzenna. Jeśli ktoś odwiedzi to miejsce latem, to może poczuć się jak na wczasach, bo z pagórków roztaczają się piękne widoki na łąki, pola i lasy. Zimą jednak warunki komunikacyjne są tu na tyle uciążliwe, że narzekają na nie nawet mieszkańcy - kiedy droga nie jest odśnieżona, nie da się nią przejechać.
- Nawet latem jest tam trudno jechać. Kiedy tylko mogę, wsiadam na rower, ale i tak nie jest łatwo - mówi sołtys Mogilna, Teresa Filipowicz.
W 2007 roku w przysiółku Kawiory zerwano betonowe płyty i wylano nową betonową drogę gminną.
- Wtenczas mieliśmy w domu dwie niepełnosprawne osoby. Wójt zaproponował, żebyśmy wykorzystali te płyty, tylko musieliśmy je ułożyć we własnym zakresie - mówi Stanisław Pogwizd, który przez tydzień układał 80-metrową ścieżkę do domu.
Sprzeczka na zebraniu
- Na zebraniu trochę wiejskim zaiskrzyło, bo pytaliśmy, kiedy wójt będzie robił drogi. Odpowiedział, że kiedy będzie mu pasowało, a nie jak my będziemy chcieli - zaznacza Pogwizd. Według jego relacji wójt miał zwrócić się do jednego ze swoich pracowników, żeby zabrał gminne płyty spod domu Pogwizda.
- To nie mnie je zabierze, tylko niepełnosprawnej szwagierce, która je dostała - dodaje.
Kobieta jest niepełnosprawna od urodzenia i sama się nie porusza, opiekuje się nią siostra (żona Stanisława Pogwizda). Wcześniej w ich domu mieszkał też wujek, który chorował na cukrzycę i amputowano mu nogę.
- Dzięki tym płytom łatwiej jest nam dojechać ze szwagierką na rehabilitację. Nie musimy, jak kiedyś, wynosić jej do drogi pod gór, tylko możemy autem pod drzwi podjechać - zaznacza Pogwizd. - Jeszcze 15 lat temu nie było dojazdu do domu, tylko ścieżka - dodaje jego żona Maria.
Pogwizdowie podkreślają, że pod drogę gminą przekazali 28 arów własnej ziemi.
Zebranie wiejskie, na którym miały paść słowa o rozebraniu drogi z płyt, odbyło się 13 sierpnia. Obecna była na nim m.in. sołtys Teresa Filipowicz. Jej zdaniem Stanisław Pogwizd przeszkadzał w jego prowadzeniu, ale czy był to powód do straszenia go zdemontowaniem 80-metrowego odcinka drogi?
- Za wiele spraw należałoby wpierw podziękować, a dopiero potem mieć roszczenia. Przypuszczam, że nawet w żartach mógł tak wójt powiedzieć, że tę drogę należy rozebrać - próbuje tłumaczyć pani sołtys i dodaje, że nie było w tym groźby czy złośliwości i nikt na pewno nie będzie rozbierał Pogwizdom drogi.
Sam wójt Korzennej Leszek Skowron mówi, że nie kojarzy sytuacji sprzed tygodnia.
- Jeśli ten pan chce coś wyjaśnić, to niech napisze do urzędu gminy albo do mnie przyjdzie - odpowiada „Gazecie Krakowskiej”. Pogwizdowie mają nadzieję, że płyty łączące domowe podwórko z drogą gminną zostaną na miejscu.
- Jeśli to robi różnicę, to możemy od wójta odkupić te płyty, bo demontowanie ich i układanie nowych to na pewno większe koszty - dodaje Maria Pogwizd z Mogilna.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
<
FLESZ: Program 300 plus - jak otrzymać wsparcie finansowe
Źródło: vivi24