FLESZ - Jaka muzyka jest najlepsza dla zdrowia? Tego się nie spodziewałeś!

Pan Czesław od wielu lat prowadzi gospodarstwo w Rytrze. Hoduje kury, barany oraz krowy, które każdego dnia musi wyprowadzać na pastwisko. Aby do niego dotrzeć, musi jednak przeprowadzić je przez drogę.
W tym czasie zwierzętom zdarza się pozostawić po sobie ślady w postaci odchodów, które przeszkadzają mieszkańcom położonych tuż przy drodze domów. Zawiadamiają więc policję, która po przybyciu na miejsce postanawia ukarać właściciela krów mandatem.
Kilka tygodni temu pan Czesław otrzymał pierwsze wezwanie na policję w charakterze sprawcy wykroczenia, a potem mandat w wysokości 50 złotych za… łajno swojego bydła. Choć nie zgadzał się z oceną swojego czynu, mandat zapłacił.
Teraz otrzymał kolejny, który podobnie jak poprzedni wystawiony został na podstawie Art. 91. KW, który mówi o zanieczyszczaniu drogi publicznej lub spowodowanie na niej utrudnienia w ruchu. Kwota była jednak tym razem wyższa. Został zobowiązany do zapłaty kary w wysokości 100 złotych.
- Kto zanieczyszcza drogę publiczną lub na tej drodze pozostawia pojazd lub inny przedmiot albo zwierzę w okolicznościach, w których może to spowodować niebezpieczeństwo lub stanowić utrudnienie w ruchu drogowym, podlega karze grzywny do 1.500 złotych albo karze nagany - mówi ustawa.
Niestety właściciel krów nie ma możliwości, aby uniknąć kolejnych mandatów. Problemem są samochody parkowane na poboczu, co zmusza go do prowadzenia krów przez jezdnię, a innej drogi dotarcia do pastwiska nie ma. Jak twierdzi, jest jednak łatwy sposób na rozwiązanie problemu.
- Nie byłoby problemu, gdyby w tym miejscu pojawił się zakaz zatrzymywania samochodów na poboczu., o co prosiłem wójta. Wtedy mógłbym korzystać z pobocza od strony rzeki. Rzadko się jednak zdarza, żeby nie stały tam auta - mówi Szyszka.
Jest jeszcze możliwość posprzątania po krowach, zanim zostanie zawiadomiona policja, jednak niestety i w tym przypadku to też jest niewykonalne.
- Niestety stado krów to nie pojazd, nie mają hamulców. Gdybym chciał się zatrzymać, żeby posprzątać, one poszłyby dalej. Zanim zaprowadzę krowy i wrócę, służby są już powiadomione- mówi Szyszka.
Już wcześniej zapowiadał, że będzie chciał zorganizować protest, jednak tym razem postanowił przekłuć słowa w czyny. Przygotował transparenty i planuje wyjść na ulicę.
- Nie chce męczyć zwierząt dlatego jeszcze tego nie zrobiłem. Jak tylko będzie chłodniej zablokuję drogę. Mam tego dość, bo czuję się jak intruz na wsi - przyznaje.
- Sezon na grzyby trwa. Pani Marta z Muszyny pokazała swoje zbiory
- Pięciogwiazdkowy hotel w słynnym uzdrowisku będzie gotowy w przyszłym roku!
- Sławy w Nowym Sączu. Był Jarosław Kaczyński, teraz pojawił się Jaś Fasola z misiem
- Odpust w sądeckiej bazylice znów przyciągnął tłumy wiernych
- Gmach Instytutu Ekonomicznego powstaje w ekspresowym tempie. Zobaczcie sami