Dwuletnia Ola obecnie praktycznie nie jest w stanie się samodzielnie poruszać. Ma problemy z utrzymaniem główki, od urodzenia milczy. Jej czteroletni braciszek jest w nieco lepszym stanie, ale to efekt ogromnej pracy podczas rehabilitacji. Potrafi siedzieć, nie do końca sprawnymi rączkami stara się posługiwać coraz lepiej. - Zaczyna wypowiadać pojedyncze słowa. Mówi już „mama”, „tata”, „babcia”, „dziadek” - mówi Anita Skarbek, mocno przytulając swoje dzieci.
Na co dzień rodzice nie mają chwili wytchnienia: wizyty u specjalistów, wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne, ćwiczenia wykonywane domu. - Dzieci są dla nas najważniejsze. Nie wyobrażamy sobie bez nich życia i zrobimy dla nich wszystko - mówią Anita i Piotr.
Jak grom z jasnego nieba
Dwa miesiące przed terminem narodzin Szymka, pani Anita źle się poczuła. Dziecko traciło na wadze. Lekarze zdecydowali o cesarskim cięciu. Po porodzie chłopczyk spędził ponad miesiąc w inkubatorze. Początkowa diagnoza brzmiała: napięcie mięśniowe. Miało minąć po rehabilitacji.
Po roku nie próbował jednak nawet stawać na nóżkach, choć w tym wieku maluchy zwykle zaczynają już chodzić. Lekarze skierowali go na badania do neurologa. Specjalista stwierdził u chłopca porażenie mózgowe. - Myśleliśmy, że to zły sen - przyznaje Anita Skarbek.
Chwilowe załamanie minęło i rodzice zaczęli walkę o sprawność syna. Dwa lata później jego mama ponownie zaszła w ciąże. - Cieszyliśmy się ogromnie. Byliśmy szczęśliwi, że Szymek będzie miał siostrzyczkę, która mogłaby mu pomagać w życiu - dodaje.
Ludzie ich nie zostawili
Ola przez cztery pierwsze miesiące życia idealnie się rozwijała. Pewnego dnia rodzice zauważyli jednak, że córce „uciekają” oczka, zaczęła się też spinać. Znów trafili do neurologa. Lekarz powiedział, że to również porażenie mózgowe.
Nigdy się jednak nie poddadzą. Tym bardziej, że rehabilitacja Szymka przynosi systematyczne postępy. - Na początku tylko siedział, wszystko trzeba było mu podawać. Teraz dużo udało się wypracować - podkreślają rodzice. Wierzą, że dzięki wytrwałej pracy, za czasem dzieci w jakimś stopniu usamodzielnią się. Problem w tym, że domowy budżet nie jest z gumy, a oszczędności pochłaniają wyjazdy, ćwiczenia, turnusy rehabilitacyjne.
Do tego dochodzi specjalistyczny sprzęt. Pionizator, który wkrótce trzeba kupić dla Oli to wydatek około 6 tys. zł.
Losem Skarbków zainteresowali się urzędnicy z gminy Pilzno, którzy co roku organizują akcję Mikołajkowy Dar Serca. W tym roku pieniądze będą zbierane na rehabilitację Oli i Szymka. - Zaledwie po dwóch tygodniach mieliśmy już zebrane 13 tysięcy złotych - podkreśla Jadwiga Papiernik, z Urzędu Miejskiego w Pilznie.
Na dedykowanym profilu na facebooku trwają licytacje. Wielki finał akcji nastąpi 9 grudnia w hali LO w Pilznie. Będą występy lokalnych zespołów, pokaz iluzjonistów i publiczna zbiórka. Datki dla rodzeństwa można też wpłacać na konto: 28 9477 0001 0000 0840 2000 0070 z dopiskiem „Mikołajkowy Dar Serca - Dla Szymka i Oli”.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Ceny paliw w górę. Diesel droższy od benzyny