https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Minarety na ulicy Długiej

Mateusz Drożdż
Dom Turecki, w którym mieszka Ludomił Rayski
Dom Turecki, w którym mieszka Ludomił Rayski Adam Wojnar
Na rogu ulic Długiej i Pędzichów znajduje się kamienica zwana Domem Tureckim, której szczyt zdobią minarety - dwa małe i jeden duży z symbolem półksiężyca. Na skwerku przed budynkiem, jakby dla przeciwwagi, wznosi się kapliczka Matki Bożej z napisem "Królowo nasza, pokaż, żeś nam matką".

W tym domu mieszkali Polacy - rodzina katolicko-muzułmańska, a minarety i symbole islamskie zbudowano pod kierunkiem żydowskiego architekta. Mieszkaniec tego domu, nazywany przez kolegów "Efendim", malował podobny turecki półksiężyc i gwiazdę na kadłubach swoich samolotów jako przynoszące szczęście godło osobiste.

Był polskim generałem, brytyjskim brygadierem, francuskim kapitanem, tureckim porucznikiem i fińskim szeregowcem. Za lotnicze zasługi bojowe nosił odznaczenia dziewięciu krajów. Nazywał się Ludomił Rayski.

Narożną kamienicę wybudowano w latach 1883-1885. W 1910 roku przebudowano ją gruntownie, dodając piętro z małym domowym meczetem i - po uzyskaniu stosownych zezwoleń magistratu - wzniesiono minarety. Dom należał wówczas do Józefy Rayskiej z Syroczyńskich. Jej mąż Teodor miał burzliwe życie. Walczył w powstaniu styczniowym, potem w tureckim wojsku przeciwko Rosjanom, a po latach osiadł w Galicji, gdzie nabył majątek Czasław koło Dobczyc i ożenił się. W 1892 roku urodził mu się syn Ludomił, a kilkanaście lat później rodzina przeprowadziła się do Krakowa.

Legenda mówi, że minarety były przeznaczone dla żony Rayskiego albo dla jego tajemniczej ukochanej urodziwej Egipcjanki. Nawoływania muezina i muzułmańskie modły miały przeszkadzać sąsiadom, dlatego wybudowali kapliczkę przed budynkiem. Józefa Rayska była jednak katoliczką, a wieżyczki i meczet wybudowano dla jej męża, który w Turcji przeszedł na islam. Sama figurka na skwerze stanęła znacznie wcześniej, niż wybudowano kamienicę.
W 1914 roku syn powstańca wstąpił do Legionów, gdzie używał pseudonimu "Turek". Gdy do wojny przystąpiła Turcja, dostał wezwanie do służby w armii sułtańskiej - był po ojcu obywatelem tureckim. Za zgodą swoich legionowych przełożonych postarał się o przydział do tureckiego lotnictwa i latał bojowo nad Dardanelami i Azją Mniejszą.

Po zakończeniu wojny Rayski dołączył do polskich oddziałów lotniczych w Odessie i wraz z nimi dotarł do kraju. Walczył z Ukraińcami, doradzał amerykańskim ochotnikom z eskadry kościuszkowskiej, na czele eskadry bombowej atakował bolszewików.

Po zamachu majowym objął stanowisko szefa polskiego lotnictwa, z którego stworzył elitarny rodzaj wojsk. Przez 13 lat dążył do rozbudowy polskiego przemysłu lotniczego i uniezależnienia go od zagranicy, wspierając konstrukcje rodzime. Niestety, Polska była biednym krajem, a lotnictwo nie znajdowało się na szczycie listy rankingowej budżetu wojskowego. Zapisano co prawda 1,2 miliarda złotych na jego rozwój w latach 1937-41, ale do 1939 roku przekazano jedynie 200 milionów.

Rayski protestował, przekonywał, wreszcie dwukrotnie składał dymisję. Przyjęto ją w najgorszym momencie - pół roku przed wojną. Po klęsce wrześniowej oskarżano go o korupcję i niekompetencję, zrzucając na niego także wszystkie błędne decyzje podjęte już po jego odejściu.
Władze emigracyjne nie chciały go w polskim wojsku. Zgłosił się więc na ochotnika do Finów walczących z ZSRR. Potem latał z Brytyjczykami, aż wreszcie w 1944 roku pozwolono mu wstąpić do polskiego lotnictwa. Latał na froncie włoskim, a także dwukrotnie jako drugi pilot ze zrzutami do walczącej Warszawy. Miał wówczas 52 lata! Nasi lotnicy bardzo go cenili i szanowali, zwracając się do niego "panie generale", nawet gdy nie miał stosownej liczby gwiazdek i wężyków na pagonach.

Po wojnie pozostał na emigracji, a tuż przed śmiercią w 1977 roku Sąd Honorowy dla Generałów oczyścił go ostatecznie z zarzutów. W latach 50. w gminnej już kamienicy jeden z lokatorów nielegalnie przerobił domowy meczet na mieszkanie. Po latach koledzy lotnicy na fasadzie domu z minaretami zawiesili tablicę poświęconą temu wybitnemu pilotowi i dowódcy.

Wybrane dla Ciebie

Za duże na MŚP, za małe na korporację. Unia stworzy nową kategorię firm

Za duże na MŚP, za małe na korporację. Unia stworzy nową kategorię firm

Metropolita krakowski z wizytą w Rzymie. Wiadomo, z kim się spotkał

Metropolita krakowski z wizytą w Rzymie. Wiadomo, z kim się spotkał

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska