Wzajemnie uczyli się od siebie, jak przygotowywać charakterystyczne dla obu krajów potrawy. Serbowie podali żurek. Sądeczanie - pomidory faszerowane. Kiedy na stoły serwowano owe smakołyki, zjawił się nieoczekiwany gość i pięknie po serbsku powitał obecnych.
Najbardziej zaskoczony był Sasha Dimitrijewicz, dyrektor gimnazjum w 70-tysięcznym mieście Obrenovac. Sprawa szybko się wyjaśniła. Na wieść o wizycie Serbów do szkoły przyjechał zastępca komendanta sądeckiej policji inspektor Henryk Koział. Nie oficjalnie, lecz przyjacielsko, bo dziewięć lat pełnił w Serbii misję pokojową ONZ.