
- Statystyki pokazują, że największe talenty rodzą się właśnie w małych klubach. Do nich chcemy dotrzeć – wyjaśnia ideę projektu Pać. - Drugim celem jest budowanie świadomości trenerów, bo tu są duże rezerwy. Jak szkolić, jak rozmawiać z dziećmi, jak dobierać jednostki treningowe.
Mobilna Akademia to przedłużone ramię Akademii Młodych Orłów, jednej z flagowych inicjatyw PZPN. - My jesteśmy takim ogniwem łączącym stacjonarna AMO z trenerami klubowymi z mniejszych ośrodków – wyjaśnia Matyja.
Ich praca oparta jest na dwóch filarach: edukacyjnym i selekcyjnym. Szkoleniowcom przekazują wiedzę i materiały szkoleniowe (temat z grudniowych zajęć: „Rozwój kreatywności i inteligencji piłkarskiej"), a podczas pokazowych treningów mają okazję ocenić piłkarzy i piłkarski w kategorii orlik (U11) i młodzik (U13). Wyróżniające się jednostki są wpisywane do Informatycznego Systemu Obserwacji i Skautingu PZPN, a potem ich rozwój jest monitorowany. Mają też szansę wyjazdu na Letnią bądź Zimową Akademię Młodych Orłów.
- Na lipcowe zgrupowanie w Gniewinie zostało zaproszonych 80 dzieci, które miały okazję ćwiczyć pod okiem trenerów młodzieżowych reprezentacji. W tym samym ośrodku, w którym podczas Euro stacjonowała kadra Hiszpanii – opowiada Matyja.
Bilans ogólnopolski to 19 tysięcy dzieci, które wzięły udział w zajęciach Mobilnej AMO. W samej Małopolsce – 1986, z czego do systemu trafiło 28 nazwisk.
- Dzieci oceniamy w skali od 1-10, w pięciu obszarach i według opisowego szablonu. Każdy poziom ma swoje uwarunkowania – opowiada Pać. - Zawodnik, który uzyskuje ocenę pięć, może być wpisany do systemu. To minimalna wartość. Najbardziej zależy nam siódemkach i ósemkach. W Małopolsce mamy trzy ósemki, w skali kraju jest ich 30. Dziewiątki i dziesiątki jeszcze się nie zdarzyły, a przynajmniej nie u nas.
Na rozpisce Pacia i Matyi jest 19 powiatów. W każdym pojawiają się cztery razy w roku. Nie prowadzą tylko zajęć i monitoringu w Krakowie, Nowym Sączu i Tarnowie, bo tutaj działają stacjonarne AMO.
- Ogrom pracy, ale projekt jest bardzo fajny i na pewno nowatorski – chwali Matyja, w przeszłości solidny obrońca krakowskiej Wisły. - To z jednej strony jest ciekawa opcja dla trenerów z małych miejscowości, którzy chcą się dokształcać, a z drugiej – to próba naprawiania zaniedbań szkoleniowych, które są w niższych rocznikach. Uwaga wszystkich skupiona była na seniorach czy juniorach, a to przecież na tym szczeblu wszystko się zaczyna.
Dzięki mobilnej AMO możemy mieć go pod większą kontrolą.
