Aby zostać "przybranym rodzicem" wybranego przez siebie zwierzęcia wystarczy parę kliknięć myszką, a potem trzeba co miesiąc wpłacić na jego konto od 30 (przy adopcji kota) do 50 złotych (za psa). Pieniądze te zostają przeznaczone na karmę, środki higieniczne, a w razie możliwości zabawki dla wybranego przez siebie pupila.
- Wirtualny opiekun będzie sprawował opiekę "na odległość" - tłumaczy Angelika Brońka, inspektorka OTOZ Animals w Oświęcimiu. - Może także odwiedzać swojego pupila u nas w schronisku, wychodzić z nim na spacery, bawić się, a także starać się znaleźć mu prawdziwy dom - dodaje.
Po adopcji, na stronie internetowej schroniska pojawią się obok imienia psa lub kota imię i nazwisko opiekuna. Można także zastrzec sobie tę informację i adoptować anonimowo. - Wirtualnym opiekunem może zostać osoba prywatna, organizacja, określona grupa ludzi, np. szkoła, klasa czy też firma - zachęca Angelika Brońka. - Możemy również umieścić zdjęcie opiekuna obok zdjęcia wybranego zwierzątka. - dodaje.
W Oświęcimiu internetowa akcja adopcyjna ruszyła kilka miesięcy temu, a jest już 10 internetowych opiekunów. Inspektorzy OTOZ Animals w Oświęcimiu podkreślają, że taka wirtualna adopcja jest bardzo "wygodną" formą opieki nad zwierzątkiem, dla ludzi, którzy nie mają czasu zajmować się nimi na co dzień. - Wystarczy wysłać do nas e-maila z informacją, że pragniesz zostać wirtualnym opiekunem wybranego zwierzaka, podać jego imię, wyrazić zgodę na umieszczenie Twoich danych pod zdjęciem zwierzaka, a także, jeśli zechcesz możesz przesłać swoje zdjęcie - wyjaśnia Angelika Brońka.
Wpłaty na wirtualne adopcje w znaczącym stopniu wpływają na budżet schroniska. Obecnie inspektorzy "walczą" z przeciekającym dachem i zepsutym samochodem, którym transportowano zwierzęta.
Wszystkie informacje dotyczące adopcji dostępne są na stronie internetowej www. otozanimalsoswiecim.pl, które jest przy ul. Kamieniec w Oświęcimiu lub pod numerem tel. 698 024 633.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+