https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Most Dębnicki jak Napoleon. Zdradzamy jego sekrety

Anna Górska
Solidny most Dębnicki cały wtorek opierał się fali powodziowej na Wiśle.  Z tej próby wyszedł zwycięsko
Solidny most Dębnicki cały wtorek opierał się fali powodziowej na Wiśle. Z tej próby wyszedł zwycięsko
Gdy przez kilka dni z rzędu pada intensywny deszcz, cały Kraków umawia się na Dębnickim. I robi zakłady, czy tym razem krótkonogi i krępy, ale mocno zbudowany most podda się, czy jednak oprze fali. Dębnicki jest już dojrzały, ma 59 lat i bogate doświadczenie w walce z kapryśną królową rzek - Wisłą. Do tej pory stoczył z nią kilkanaście poważnych bitew. I na razie krakowski "Napoleon" ma na koncie same zwycięstwa.

Jak to mu się udaje? W końcu wśród krakowskich mostów na Wiśle wyróżnia go najniższy prześwit między lustrem wody, a spodem konstrukcji. Jego niski wzrost to nie przypadek tylko przemyślany ruch projektantów. Zdawali sobie sprawę, że właśnie tu jest śliczna panorama wzgórza wawelskiego. Nie chcieli jej zasłaniać, stąd ta niska konstrukcja. W Europie jest tylko jeden taki most - w Kolonii nad Renem. Krakowscy projektanci właśnie na nim się wzorowali.

- I co z tego że ma sylwetkę niską i płaską? Ale za to dzielny jest ten most Dębnicki - mówi Mieczysław Czuma, znany krakauer. - Poza tym znajduje się w najpiękniejszym miejscu Polski, gdzie królowa wszystkich rzek, płynie pod królewski Wawel. Nie ma w całym kraju piękniejszego widoku niż zakole Wisły. Kto wie, może jest to miejsce zaczarowane i duchy królów ratują go przed zalaniem? Albo odwrotnie, to właśnie Dębnicki jest wiernym żołnierzem królów polskich? - zastanawia się Czuma.

- Nie, to tłumy gapiów, którzy przychodzą za każdym razem popatrzeć na rozszalałą Wisłę, trzymają go swoimi oczami - przekonuje Makino, polski bard. - Za każdym razem, jak jest powódź w Krakowie, Dębnicki jest zamykany, a mieszkańcy przychodzą z parasolkami i patrzą na most. To mu dodaje otuchy i pomaga. Dlatego żadna Wisła go nie weźmie - kwituje Makino.

W latach 50-tych , gdy dopiero wybudowano most, chłopaki ze Zwierzyńca jak oszalali skakały z poręczy. Nie na główkę, na nogi. Za wino. A Romek Konopek z ul. Królowej Jadwigi to był wyjątkowy łobuz. Zawsze lubił się wyróżniać. Założył się z Makinem, że skoczy bez kąpielówek. Ściągnął majtki. Przeszedł po poręczy na środek, by skoczyć między filarami.

- No i dziarsko skoczył, a potem płakał, bo jądra go bolały - wspomina Makino. Żarty na bok. Właśnie dwa dni temu byliśmy świadkami największej fali Wisły, która przetoczyła się przez Kraków. Stan Wisły w ostatni wtorek wynosił 956 cm! Jeszcze nigdy tak nie urosła. I jeszcze nigdy Dębnicki nie był tak nachalnie przez nią atakowany. Wisła wcale nie okazała się delikatną kokietką, rosła jak na drożdżach - wody przybywało 15 cm na godzinę. Natarczywie uderzała o przęsła Dębnickiego, za wszelką cenę chciała wcisnąć się na jego konstrukcję. Nic z tego. Prof. Kazimierz Furtak, rektor Politechniki Krakowskiej, uspokaja, że Dębnicki dobrze sobie radził.

- Opierał się, opiera i będzie się opierał fali - zaznacza. - Nic mu Wisła nie zrobi, nawet wówczas, gdy się przez niego przeleje. Jedynie po tym, jak obniży się poziom Wisły należy sprawdzić podpory mostu. To wszystko, czego ten twardziel potrzebuje - mówi prof. Furtak.

63-letni Kazimierz Skibiński, mieszkający przy al. Mickiewicza, jest przekonany, że Dębnicki to najsolidniejszy miejski wodowskaz, który bezbłędnie potrafi ostrzec przed zbliżającym się niebezpieczeństwem.
- Nie przychodzę tutaj z czystej ciekawości. Patrzę na poziom wody, która płynie pod mostem i wiem, czy musimy się obawiać - tłumaczy. Nie jest łatwym orzechem do rozgryzienia, a w dodatku ma swoje tajemnice. Przez które Dębnicki staje się naprawdę wyjątkowym mostem.

Tajemnica nr 1 to przęsło środkowe. Jest bardzo długie w stosunku do skrajnych. Dlatego most jest dosyć nietypowo dociążony na przyczółkach. Na czym polega jego dociążenie? - Belki środkowe są pojedyncze, natomiast belki skrajne są belkami skrzynkowymi. W tych skrzynkach przy przyczółkach złożone są kamienie po to, by konstrucja była nie do ruszenia- tłumaczy rektor PK.

Tajemnica nr 2: Dębnicki jest stalowy czy betonowy? W latach 50-tych, gdy budowano most, na rynek materiałów budowlanych wchodził beton. Nikt wówczas sobie nie wyobrażał, by zabrakło w nowej konstrukcji tego materiału. Jednak projektanci, ze względu na dużę rozpiętość przęseł, musieli zaprojektować stalową konstrukcję. Po pomalowaniu na odpowiedni kolor idealnie imitowała beton.

- Patrząc z odległości, widziało się jedną płaszczyznę bez charakterystycznych dla stalowej konstrukcji wypukłości. Z daleka wyglądał jak betonowy - zdradza prof. Furtak. W 1951 r. zakończono budowę mostu. Przywieziono ze sto ciężarówek wyładowanych piaskiem i fachowcy sprawdzali jego elastyczność, wytrzymałość itd.

- Wtedy też przyszło mnóstwo gapiów. Były wielkie tłumy. Cały Kraków przyszedł popatrzeć na Dębnicki, bo to był jego debiut. Minęło pół wieku, a my wciąż na niego patrzymy - wzrusza się Makino. Już wczoraj lustro wody nie dochodziło do konstrukcji mostu. Wisła odpuściła, most znowu wygrał.

(współ. K.Sakowski, M.Satała)

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
krakus
Mieszkańcy dodawali otuchy mostowi, a mieszkańcom dodawał otuchy kard. Dziwisz i tak jakoś przetrwaliśmy tą powódź. Warto podziękować wszystkim którzy w jakikolwiek sposób pomogli przetrwać miastu , przede wszystkim funkcjonariuszom wszystkich służb, którzy tak ofiarnie służą ludziom i miastu. Dziś przejeżdżalem obok jednostki Straży Pożarnej i zobaczyłem cały pełny parking samochodów - chyba wszyscy na służbie. Podziękowania także dla mieszkańców, którzy pomagali w umacnianiu wałów, mieszkańcom którzy pomogli zwierzakom ze schroniska, właścicielom aut którzy w tych dniach pozostawili je w garażach co pomogło przemieszczać się po mieście tym którzy na prawdę musieli, dziennikarzom którzy przekazywali ważne informacje o sytacji w mieście. Warto , aby gdy znów kiedyś przyjdzie taka powódź Kraków był przygotowany jeszcze lepiej niż teraz.
k
krakus
Mieszkańcy dodawali otuchy mostowi, a mieszkańcom dodawał otuchy kard. Dziwisz i tak jakoś przetrwaliśmy tą powódź. Warto podziękować wszystkim którzy w jakikolwiek sposób pomogli przetrwać miastu , przede wszystkim funkcjonariuszom wszystkich służb, którzy tak ofiarnie służą ludziom i miastu. Dziś przejeżdżalem obok jednostki Straży Pożarnej i zobaczyłem cały pełny parking samochodów - chyba wszyscy na służbie. Podziękowania także dla mieszkańców, którzy pomagali w umacnianiu wałów, mieszkańcom którzy pomogli zwierzakom ze schroniska, właścicielom aut którzy w tych dniach pozostawili je w garażach co pomogło przemieszczać się po mieście tym którzy na prawdę musieli, dziennikarzom którzy przekazywali ważne informacje o sytacji w mieście. Warto , aby gdy znów kiedyś przyjdzie taka powódź Kraków był przygotowany jeszcze lepiej niż teraz.
s
stukpuk
Nie wiem co tam w redakcji wdychacie, łykacie czy bierzecie....ale tez chce!!!!
L
Lester
Szanowny Pan redaktor się zagalopował.Przecież w latach 50 panowała straszliwa komuna.Ja tego nie pamiętam ale z Waszej gazety wiem że w tamtych czasach nic dobrego w Polsce nie zrobiono.
...
Sympatyczny artykuł. Krzepi.
K
Kuba
Ale na historii chyba chodził skakać na jądra z mostu, ja nie chcę, żeby Dębnicki skończył jak Napoleon......
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska