John Travolta z biegiem lat roztrwonił swój talent, biorąc role w drugorzędnych filmach akcji. Dwa razy zagrał jednak w filmach, które weszły na stałe do historii kina. Mowa tu oczywiście o „Gorączce sobotniej nocy” i „Pulp Fiction”. Doceniła to amerykańska akademia – ale skończyło się również na nominacjach. W 1978 roku statuetkę zgarnął mu sprzed nosa Richard Dreyfuss („Dziewczyna na pożegnanie”) a w 1995 roku – Tom Hanks („Forrest Gump”).

Liam Neeson podbił Hollywood swym występem w „Liście Schindlera” Stevena Spielberga. Amerykańska akademia nominowało go do Oscara za ten występ w 1994 roku – ale brytyjski aktor musiał ustąpić pola Tomowi Hanksowi, który zachwycił wtedy wszystkich rolą w „Filadelfii”. Potem wydawało się, że Neeson powalczy o statuetkę choćby w 1996 roku dzięki głównej roli w „Michaelu Collinsie” lub w 2004 roku dzięki „Kinseyowi”, akademia nie przyznała mu jednak nawet nominacji za te wybitne występy. Nic dziwnego, że od tamtej pory aktor skoncentrował się na komercyjnych produkcjach w stylu trzech części „Uprowadzonej”.

Brytyjska aktorka Helena Bonham Carter wcielała się w wiele oryginalnych postaci, m.in. w Bellatrix Lestrange w filmach o Harrym Potterze, panią Lovett w "Sweeney Todd" (2007) czy Madame Thénardier w "Nędznikach" (2012). Nominacje do Oscara dostała dwukrotnie: w 1998 r. za "Miłość i śmierć w Wenecji" oraz w 2011 r. za "Jak zostać królem". Lepsze od niej okazywały się jednak Helen Hunt ("Lepiej być nie może") i Melissa Leo ("Fighter").

Trzy nominacje do Oscara ma na swoim koncie Tom Cruise. Amerykańska Akademia Filmowa doceniła jego kreacje w filmach "Urodzony 4 lipca" (1990), "Jerry Maguire" (1997) i "Magnolia" (2000). Aktor przegrał jednak z Danielem Day-Lewisem ("Moja lewa stopa"), Geoffrey'em Rush'em ("Blask") i Michaelem Cain'em ("Wbrew regułom"). Czyżby scientologiczna "mafia" w Hollywood nie miała dostępu do Akademii Filmowej?